Strony bloga:

wtorek, 1 lutego 2011

Włoska zupa pomidorowa z grzankami



Robię tę zupę od lat, a dopiero dzisiaj się dowiedziałam, że ma ona swoją włoską nazwę: pappa al pommodoro :) 
W naszym domu, to po prostu "włoska pomidorowa", w odróżnieniu od tej tradycyjnej, polskiej.
Przypomniała mi o niej dziś rano pani Maryla Musidłowska (Mammaryla 2009, odc.7) i szybko stało się jasne, co dziś będzie na obiad :)
Moja rodzina - ze mną na czele - kocha wszystko, co pomidorowe, a zupy i sosy na bazie pomidorów, w szczególności.
Dobrze się składa, bo pomidory zawierają mnóstwo likopenu, który chroni przed rakiem, ponieważ neutralizuje tzw. wolne rodniki.
Paradoksalnie, w świeżych pomidorach jest dużo mniej likopenu niż w przetworzonych, więc im dłużej się je gotuje, tym jest go więcej i tym łatwiej jest przyswajalny.
Oczywiście ta zupa najlepiej smakuje latem, kiedy robi sie ją ze świeżych pomidorów. Uwielbiam te podłużne, mięsiste, zwane (nie wiedzieć czemu) bawolimi sercami.

Poniżej podaję przepis z w/w programu, z moimi modyfikacjami (w nawiasach).

Składniki:
litr wywaru warzywnego (dla nie wegetarian rosoł drobiowy)
3 puszki pomidorów (dałam 4 puszki i czubatą łyżkę cukru)
cebula i czosnek (1 duża cebula i 3 duże ząbki czosnku)
sól, pieprz (ja dodaję też tymianek i zioła prowansalskie)
oliwa (u mnie masło z oliwą 1:1)

Grzanki:
czerstwy, pszenny chleb
oliwa (dodałam też ząbek czosnku)
siekana bazylia (u mnie koperek)

Opcjonalnie:
po "kleksie" śmietany lub jogurtu zamiast grzanek


Cebulę i czosnek drobno posiekać i poddusić na odrobinie oliwy z masłem.
Dodać pomidory razem z zalewą, rozgnieść je (np. tłuczkiem do ziemniaków), dodać sól, pieprz i cukier, i podsmażyć razem, aż pomidory zaczną zmieniać kolor z ciemnoczerwonych na lekko pomarańczowe (ok. 15 min).
Wrzucić je do bulionu i, jeśli to konieczne, jeszcze trochę doprawić.
Jeśli pomidory są świeże, należy je krótko sparzyć we wrzątku, obrać ze skóry, posiekać, przesmażyć j/w i dodać do bulionu. Można też nie zdejmować skórki przed posiekaniem i gotowaniem, a na koniec zupę zmiksować.
Gotować ok. pół godziny na małym ogniu.

Ponieważ akurat nie udało mi się kupić świeżej bazylii, wyjątkowo użyłam koperku. Łodyżki posiekałam i poddusiłam z pomidorami, cebulą i czosnkiem, a resztą posypałam gotową zupę.

Grzanki:
Z chleba zdjąć skórkę, pokroić w kostkę i podsmażyć na dobrej oliwie (ja lubię grzanki czosnkowe, dorzuciłam więc, dla aromatu, przekrojony na pół zabek czosnku). 

Zupę, już na talerzu, posypać grzankami i siekaną bazylią (koperkiem), albo/i ozdobić kleksem śmietany bądź jogurtu.

Smacznego :)

4 komentarze:

  1. za mną ostatnio pomidorowe zupki chodzą. masz rację, latem ze świeżych pomidorków...mmm...rozmarzyłam się. a bawole serca kocham (choć malinowe może bardziej);)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja tez uwielbiam malinowe, a najszczesliwsza jestem latem, kiedy pomidory (i wogole - warzywa) sa wszedzie - takie piekne i pachnace - a nie takie "substytuty", jak teraz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Małgosiu, mam nadzieję że w tym roku pomidorki będą smaczne. Bo w ubiegłym na dobre malinowe trzeba było trafić (ja mam na szczęście zaprzyjaźnioną panią u której kupuję. jedyny minus to to, że ma szklarnię 50 km od mojego miasta).

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też mam dobre zrodlo pysznych malinowych. Kiedy odwoze dziecko do szkoly, to jade przez taka miejscowosc, gdzie pewna pani wystawia wage i skrzynke przed brame, a za domem ma ogódek i mała szklarenke (wiem, bo kiedys jej szukalam, kiedy chcialam zaplacic :))
    Jak ja robie nalot na te jej skrzynke, to niewiele zostaje dla innych ;)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za Twój komentarz :) Chętnie odwiedzę też twój blog/stronę