Strony bloga:

wtorek, 19 kwietnia 2011

Kociołek, czyli szybkie sprzątanie lodówki :)


Postanowilam dzisiaj sprawdzic, co tak naprawde kryje moja lodowka i spizarnia.
Gwoli wyjasnienia, moja spizarnia, to (z powodu malej kuchni) dwa duze kosze, ktore mieszkaja pod stolem w kuchni ;)
Wygarnelam kilka, z pozoru nie pasujacych do siebie, rzeczy, ktore trzeba bylo zagospodarowac. Trzeba, nie trzeba - ja nie lubie wyrzucac jedzenia, wiec takie "przeglady" robie na biezaco. Znalazlo sie troche roznych wedlin, pol puszki pomidorow, przywiedla marchewka, resztki czerwonej i zoltej soczewicy.
Pierwsze, co mi przyszlo na mysl, to jakas gesta zupa. I tak powstal dzisiejszy "kociołek" :)
A przy okazji zrobilam porzadki w przyprawach. Poprzesypywalam z torebeczek do sloiczkow, pouzupelnialam co i gdzie sie dalo i od razu poczulam sie lepiej zorganizowana :)



Przepis dodaje do akcji TYLNA SCIANKA zorganizowanej przez AgPe











Oraz EKSPRESOWO W KUCHNI, zorganizowanej przez Karto_flana






Składniki:
na dwulitrowy kociołek

ok. pol litra wczorajszego sosu z wolowiny
pół duzej puszki krojonych pomidorow
1 duza marchewka
4 ziemniaki
1 cebula
3 zabki czosnku
ok. pol szklank zoltej i czerwonej soczewicy
kawalek chorizo (ok. 10 cm)
1 kabanos pepperoni
ok. 10 dag szynki drobiowej
maly kawalek pieczonej szynki
sol, pieprz, liscie laurowe, ziele angielskie, suszony tymianek, cząber i majeranek

Sposób przygotowania:
Marchewke i ziemniaki ugotowalam w sosie, do ktorego dolalam ok. 1 l wrzacej wody, dodalam pomidory z zalewa, 2 listki laurowe i 5 kulek ziela angielskiego. Soczewice wyplukalam i dodalam do gotujacych sie warzyw, kiedy juz byly prawie miekkie (zolta i czerwona soczewica gotuja sie bardzo szybko). Chorizo pokroilam w polplasterki i podsmazylam. Poniewaz jest to dosc tlusta kielbasa, nie uzywalam tluszczu, tylko kiedy sie lekko zrumienila, dodalam reszte pokrojonych wedlin, posiekana cebule i czosnek. Podsmazylam wszystko razem i dodalam do kociolka. Pogotowalam wszystko jeszcze kilka minut, dodalam ziola i przyprawy. I to wszystko.
Zajelo mi to moze 20 minut, a zupa jest... palce lizac!

Smacznego :)

7 komentarzy:

  1. Takie kociołki to super sprawa. Uwielbiam wrzucać do garnka wszystko co mam w lodówce i zdawać się na los ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. fajny pomysł na wykorzystanie lodówkowych zapasów :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie potrawy powstają spontanicznie, ale smakują z reguły jak z super-przepisu:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no soczewicowa zupa to jest esencja zup! Właśnie w tej formie lubię soczewicę najbardziej, choć pasują mi i wszystkie inne.:)
    Znakomity przepis!

    OdpowiedzUsuń
  5. ja powinnam w końcu zrobić porządki w lodówce (i nie tylko ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz profesjonalny kociołek do gotowania takiej zupy :) Ja sama często taką gotuję, zwłaszcza jak na polu jest zimniej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Smakowicie wygląda, lubię takie kuchenne improwizacje:)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za Twój komentarz :) Chętnie odwiedzę też twój blog/stronę