Ostatnio jednak szukalam sposobu na ulatwienie sobie pracy, bo pomidorow mialam duzo, a czasu, jak to zwykle bywa, nie za wiele. Dlatego cale pomidory zmiksowalam w blenderze. Nie przecieralam ich, poniewaz mnie pestki nie przeszkadzaja, nawet je lubie :) Moge przeciez, kiedy zachce mi sie "gładkiej" zupy lub sosu, przetrzec przez sitko 1-2 słoiczki przecieru, zamiast wszystko na raz. I zajmie to tylko chwilke. A kiedy przerabiam duzo pomidorow, mam wrazenie, ze krece ta pałką calymi godzinami ;)
Poniewaz lubie cale kawalki pomidorow w przecierze, troche zmienilam przepis mamy. Ten przecier przypomina puszkowane, krojone pomidory, tyle, ze sa w nim pestki.
Składniki:
10 kg pomidorow (uzylam roznych, z przewaga odmiany "bawole serca")
sol i cukier do smaku
duza garsc posiekanego lubczyku
olej
Sposob przygotowania:
Pomidory przebrac. Male, jedrniejsze (ich ilosc zalezy od nas), wlozyc do wrzatku na 2-3 min, nastepnie przelozyc do zimnej wody, obrac ze skorki i odłozyc.
Te wieksze przekroic ponownie powykrawac szypułki i partiami zblendowac.
Zblendowane pomidory zagotowac, zmniejszyc plomien i gotowac mieszajac od czasu do czasu, az przecier bedzie odpowiednio gesty (gestosc zalezy od nas, trzeba odparowac do takiej, jaka nam odpowiada, ja odparowuje do gestosci sosu). Pod koniec dodac przyprawy (nie dodawac oleju), posiekany lubczyk i cale, obrane pomidorki* Gotowac jeszcze ok. 5 min. W miedzyczasie przygotowac sloiki.
"Pyrkajacy" na malym gazie przecier nalewac do sloikow, do kazdego sloika wlac lyzeczke oleju, natychmiast zakrecac, odwracac i ustawiac na kocu**
Smacznego :)
* Niektore pomidory (zwlaszcza, jesli w celu obrania ze skorek, spedzily troche wiecej czasu we wrzatku, albo zbyt dlugo byly gotowane w przecierze) moga sie czesciowo porozpadac. Dlatego, jesli zalezy wam na calych pomidorach w przecierze, trzeba na nie uwazac ;)
** Na kocu rozkladam folie, na niej bawelniana sciereczke i dopiero odwrocone sloiczki, poniewaz moze sie zdarzyc, ze zanim sloik szczelnie sie zamknie, troche przecieru wycieknie.
Ustawiam na kocu w ten sposob, zeby dalo sie sloiki szczelnie otulic.
Zostawiam je tak, az ostygna. Wtedy sa gotowe do przeniesienia do spizarni.
uwielbiam, na zimę najlepsze, do aromatycznych zup i sosów... z lubczykiem nie próbowałam, czas to nadgonić ;)
OdpowiedzUsuńJa kocham lubczyk, a pomidory i lubczyk, to swietny duet :)
OdpowiedzUsuńW moim domu rodzinnym, własne przeciery były zawsze, robił je mój Dziadek, robi je do teraz moja Mama. Zupa pomidorowa z takiego przecieru nie ma sobie równych. Aż mi żal, że ja przeciery kupuję, bo nie mam ani czasu, ani niestety chęci by sobie kilka słoików zrobić.
OdpowiedzUsuńAguli, zawsze kiedy czytam takie wspomnienia, to mi oczy wilgotnieja. Ty wspominasz swojego Dziadziusia, ja swoja najukochansza Babcie... Mamy im co zawdzieczac, prawda? Zwlaszcza cala gore pieknych wspomnien :)
OdpowiedzUsuńA domowy przecier jest po prostu najlepszy :)))