Jest to zupa, która niewiele się różni od naszej polskiej zupy warzywnej. No, może "minestrone" brzmi lepiej niż "jarzynowa" ;-)
Nawet dla kogoś, kto pierwszy raz zetknął się z tą nazwą, minestrone jest zapowiedzią czegoś... odrobinę egzotycznego. Brzmi egzotycznie i intrygująco.
Jest to najbardziej popularna, pospolita i najczęściej spożywana potrawa w wielu rejonach Włoch. Mnie urzeka w niej to, że nie ma na nią konkretnego przepisu. Skład zupy zmienia się w zależności od pory roku i tego, co jest dostępne na straganach z warzywami. Można ją też potraktować jako pretekst do pozbycia się z lodówki przywiędniętej marchewki i połowy selera, kawałka cukinii, samotnego ziemniaczka... Mozna do niej wrzucić każde warzywo, nawet nie pierwszej urody, a odwdzięczy się smakiem.
Teraz troche historii...
Ponoć wymyślili tę zupę mnisi, którzy w przyklasztornych ogrodach uprawiali mnóstwo warzyw.
Mnisi wymyślili, a pielgrzymi wynieśli przepis poza klasztorne mury, ale właśnie dzięki temu ta pyszna zupa ma teraz mnóstwo odpowiedników w całej Europie, a nawet świecie.
Ja najbardziej lubię ją z drobnym makaronem lub tostowanym chlebem.
I nigdy nie męczę się z namaczaniem i oddzielnym gotowaniem fasoli, czy soczewicy. Gotuję wszystko w jednym garnku, stopniowo dorzucając produkty, lub - jeśli się bardzo śpieszę - wspieram się puszkami i jestem wdzięczna, że ktoś inny odwalił za mnie czarną robotę :)
Ten przepis, to jedynie inspiracja, bo jak pisałam wcześniej, do tej zupy można dodać chyba każde warzywo.
Moja lista składników jest długa, ponieważ to akurat miałam w lodówce. Wy jednak mozecie dodać zupełnie inne warzywa, niektóre pominąć, innych dodać więcej. Wybierajcie i kombinujcie jak wam wygodnie :-)
przed ugotowaniem
...i po
Jak zrobić minestrone?
na mniej wiecej czterolitrowy garnek1 mała puszka krojonych pomidorów lub 4 świeże, obrane ze skórki
1 papryka dowolnego koloru (u mnie pół czerwonej i pół żółtej)
1 duża marchewka
1 nieduża pietruszka
kawałek selera (korzeń) lub/i 2 łodygi naciowego
kawałek pora
1 nieduża cukinia
1 mały bakłażan
3-4 nieduże ziemniaki
kawałek słodkiego ziemniaka lub dyni
ok. 10-15 dag fasolki szparagowej (może być z mrożonki)
1 cebula
kilka ząbków czosnku
1 łyżka przecieru pomidorowego
ćwiartka małej kapusty włoskiej (lub kawałek brokuła)
1 puszka fasolki (ja miałam mieszaną) lub ciecierzycy, czy groszku
ok. 1 dag drobnego makaronu z pszenicy durum
3-4 listki laurowe,
6-8 kulek ziela angielskiego (rozgniecione w moździerzu)
ok. 2l bulionu warzywnego (dla nie-jaroszy może być mięsny + mięso z rosołu),
sól, świeżo zmielony pieprz, zioła prowansalskie, przypawa Kamis suszone pomidory z czosnkiem i bazylią, 2-3 łyżki ketchupu, łyżeczka cukru, olej do smażenia.
dodatkowo do posypania już na talerzu: tarty parmezan i posiekana natka pietruszki.
Sposób wykonania:
Warzywa (cebula, marchewka, pietruszka, seler , papryka, cukinia, bakłażan, dynia, słodki ziemniak) pokrój w drobną kostkę (ja kroję w taką o boku ok. 0.5-1.0 cm). Pora przekrój wzdłuż na pół, jeszcze raz na pół i posiekaj w paseczki. Fasolkę na kawałki długości ok. 1 cm. Kapustę posiekaj w niezbyt drobne paski. Czosnek posiekaj lub zetrzyj na tarce.
W garnku o grubym dnie (w którym będziesz gotować zupę) rozgrzej olej (ilość zależy od ciebie) i wrzuć posiekane warzywa (oprócz kapusty, cukinii, fasoli - jeśli jest mrożona - i bakłażana), liście laurowe, rozgniecione ziarenka ziela angielskiego, 3/4 czosnku i trochę roztartych w palcach ziół prowansalskich. Podsmaż a do lekkiego zrumienienia - dzięki temu zupa będzie bardziej aromatyczna. Pod koniec smażenia dodaj cukinię, bakłażan i kapustę, a także łyżkę przecieru pomidorowego. Dopraw solą (ostrożnie, jeśli zamierzasz dodać bulion) i pieprzem.
Wlej bulion lub wodę oraz pomidory z puszki. Zagotuj. Dodaj makaron (u mnie świetnie sprawdza się makaron spaghetti, pocięty kuchennymi nożycami na 1cm kawałki, prosto do garnka) i gotuj dalej, na małym ogniu, aż wszystko będzie miękkie. Dodaj fasolkę z puszki, razem z zalewą.
Na koniec dopraw zupę resztą ziół i czosnku, dodaj cukier i ketchup, ewentualnie więcej pieprzu.
Już na talerzu posyp tartym parmezanem i natka pietruszki.
"Moi" lubią też minestrone z tostowanym chlebem, natartym czosnkiem i skropionym oliwą.
Smacznego :-)
wstawiłaś zdjęcia? chyba wcześniej ich nie było :-) matko, jak mi zapachniało wiosną :-) zrobię sobie taką zupkę po świętach, będzie miłe urozmaicenie pierogach, kapuchach i makowcach ;-)
OdpowiedzUsuńJa jako jedyna z obecnych domownikow jestem mocno zupowa. Inaczej - maz jest zupowy (czy tam zupny), ale nie znosi pomidorow. A dla mnie minestrone to tak naprawde troche taka "zwloszona" pomidorowka z makaronem :)
OdpowiedzUsuńAgnieszka, tak, zdjecia dodaje nie zawsze od razu, bo czasami nie ma jak zrobic, a czasami mi zjedza (tak, jak tym razem ;)) zanim zrobie fotke.
OdpowiedzUsuńOla, masz racje, to taka zwykla, wiejska zupa. Taki odpowiednik polskiej jarznowej. Tyle, ze u mnie np. jarzynowa robilo sie bez pomidorow - byla kolorowa od warzyw, ale "baza" byla biała.