Strony bloga:
▼
środa, 9 lutego 2011
"Puchata" pizza doskonała i... historyjka :)
Dzisiaj obchodzimy Międzynarodowy dzień pizzy :)
Właścicielka bloga Fabryka smaku zorganizowała akcję wspólnego pieczenia pizzy. Postanowiłam, że też się przyłączę, zwłaszcza, że dzieci już od kilku tygodni "urabiały mnie" w tym temacie :)
Niestety łatwo nie ma, a los czasami jest wyjątkowo złośliwy...
Napisałam tu wczoraj historię mojej pizzy, a dzisiaj, wklejałam zdjęcia. Korygując ustawienie ostatniej fotki własnoręcznie wysłałam cały post w kosmos... Mam nadzieję, że wam się nigdy nic takiego nie przytrafiło, bo poziom mojej frustracji sięgnął zenitu...
Jeszcze raz - obiecana historyjka.
Zawsze pozwalałam swoim dzieciom samodzielnie wybierać potrawy na urodzinową imprezę. Mieli przy tym sporo frajdy, bo "zamawiali sobie" u mnie to, co im wyjątkowo smakuje, a co niekoniecznie - różnych przyczyn - robię na co dzień.
Któregoś razu mój młodszy synuś postawił przede mną trudne wyzwanie. Zapragnął, żebym upiekła pizze, ale nie taką zwykłą, jaką wszędzie można spotkać/zamówić/zjeść...
"Mamuś, zrób taką... puchatą" - powiedział. I tak powstała nasza pizza.
Okazało się, że M. jadł taką pizzę u "przyszywanej cioci" i tak mu smakowała, że mooocno zapadła w jego kilkuletnią pamięć :)
Z wykonaniem zadania nie było już tak różowo, ponieważ nie byłam wtedy zbyt mocna w drożdżowych wypiekach. Tak naprawdę potrafiłam upiec tylko zwykły, drożdżowy placek, który zawsze rósł jak szalony, i uciekał z foremki. W piekarniku kipiał i wyciekał na blachę. Na myśl o szorowaniu piekarnika, dostawałam gęsiej skórki. Przyznacie, że to nie są doświadczenia, które zachęcają do zabawy z drożdżowym ciastem...
Mogłam oczywiście zadzwonić do "przyszywanej cioci" i poprosić o przepis, ALE... Chciałam sama. Moja kucharska duma za bardzo by na tym ucierpiała.
Moim życiem kieruje motto: "jak to, nie mogę? JA nie mogę???" :)))
Kombinowania było sporo, ale nieskromnie przyznam, że w końcu powstała puchata pizza doskonała, taka, którą chce się piec często i która może być "wisienką na torcie" dziecięcej imprezy :) Śmiało można podzielić się przepisem z przyjaciółmi, bo ona zawsze się udaje.
Ciasto (zobacz zdjęcie niżej) jest mięciutkie, lekko słodkie, pachnące. Można ją jeść, nawet bez farszu.
Zapraszam :)
Składniki:
na wielką blachę, taką na całą szerokość piekarnika
Ciasto:
70 dag pszennej mąki
2 łyżki oliwy + oliwa do posmarowania ciasta
440 ml ciepłej wody
1 łyżeczka soli
Zaczyn:
4 dag świeżych drożdży
2-3 łyżki ciepłej wody
szczypta cukru
łyżeczka mąki
Farsz:
20-25 dag szynki w plasterkch (najlepiej kruchej, drobiowej, ostatecznie konserwowej)
15 dag tartego sera żółtego lub/i mozarelli
3-4 duże pomidory, sparzone i obrane ze skórki (a zimą puszka krojonych pomidorów w zalewie)
2 duże cebule (pokrojone w ćwierćplasterki)
kilka ząbków czosnku (dowolnie posiekanych)
1 słoik sosu pomidorowego (włoski do makaronu, lub do spaghetti, Pudliszki lub Łowicz)
1 łyżeczka cukru
zioła prowansalskie, sól, pieprz
Sposób przygotowania:
Składniki zaczynu wymieszać i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia (5-10 min).
Po tym czasie przesiać mąkę do ciepłej miski, dodać sól i wymieszac. Dodac wodę, oliwę i zaczyn, po czym wszystko dobrze połączyć. Ciasto powinno byc dość luźne, dlatego staramy się nie podsypywać mąką. Ja smaruję ręce oliwą, co bardzo ułatwia wyrabianie.
Miskę przykryć ściereczką i wstawić do nagrzanego, do 30-50oC, piekarnika - na ok. godzinę. Po tym czasie ciasto powinno podwoić swoją objętość.
Wyrośnięte ciasto należy "przebić" uderzając w nie pięścią (moja ulubiona czynność :))
Wyłożyć n natłuszczony blat i ponownie wyrobić - natłuszczonymi rękoma.
Blachę wyłożyć papierem do pieczenia. Gotowe ciasto rozciągnąć i wyłożyć nim całą blachę. Dobrze docisnąć, formując nieco wyższe brzegi. Palcami, gęsto, zrobić na całej powierzchni dołki.
Powierzchnię ciasta, a zwłaszcza brzegi, posmarowac oliwą.
Ciasto podpiec w rozgrzanym do 220oC piekarniku, przez ok. 8-10 min.
W międzyczasie przygotowujemy farsz.
Cebulę podsmażamy z czosnkiem, ale nie rumienimy. Pod koniec dodajemy pomidory z puszki razem z zalewą i cukier. Doprawiamy. Smażymy tak długo, aż wszystko ładnie się zagęści.
Na tym etapie spokojnie możemy zakonczyć przygotowania. Mamy gotowy "blat", który może poczekać kilka godzin, jesli planujemy podać pizze później, lub nastepnego dnia.
Kilkanaśce minut przed podaniem smarujemy ciasto sosem ze słoiczka, na to wykładamy farsz i posypujemy dodatkowo ziołami prowansalskimi (latem na farszu układam grube plastry pomidorów). Na farszu układamy plasterki szynki, ale tak, żeby się nie stykały (lepiej to wygląda, to raz, a dwa, kiedy ułoży się je tak, że zachodzą na siebie, to cały farsz zachowuje się jak lawa, żyje sobie własnym życiem i jeździ po pizzy, tak jak mu wygodnie ;)).
Ostatni krok, to posypanie pizzy serem i skropienie oliwą.
Pieczemy w rozgrzanym do 220oC piekarniku (mój nie ma termoobiegu) przez ok. 10 min.
Ja podaję tę pizze na sałatce z rukoli i innych sałat i ziół, w zależności od tego, co mam pod ręką.
Moja dieta wisi na włosku! Pomocy!!!!
OdpowiedzUsuńpees. Małgosia, a w roboczych posta nie było? (projekt - zamieszczanie postów - edytuj posty). Blogspot zawsze zapisuje, sprawdź :-)
No własnie że nigdzie nie było... Nie wiem, co zrobiłam, ale udało mi sie skutecznie go skasować :( Agus, juz pędzę zobaczyc, co z ta twoja dieta :)
OdpowiedzUsuńJaka piękna! Fajne są takie puchate, nieźle zapychają ;)
OdpowiedzUsuńZauroczył mnie Twój nagłówek, bo właśnie dzisiaj mam zamiar robić zapiekaną paprykę, a tutaj tak pięknie wygląda :)
Pozdrawiam Serdecznie!
Monica, dziekuje :)
OdpowiedzUsuńja wlasnie kombinuje z tym naglowkiem, bo zdjcie mi sie podoba, ale chcialabym jakos... inaczej - nie moge sie zdecydowac :)
Wygląda rewelacyjnie! Podoba mi się Twój styl pisania, a bardzo rzadko czytam blogi kulinarne, bardziej oglądam zdjęcia:) Twój blog czyta się i ogląda z wielką przyjemnością!
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo mi miło, a będzie jeszcze milej, jesli wypróbujesz jakiś przepis :) Pozdrawiam
Usuńlubię cieńsze ciasto i ser na spodzie :)
OdpowiedzUsuńA ja lubię lody :)
Usuń