Strony bloga:

środa, 27 maja 2015

Chleb żytni na zakwasie, z kuminem i czarnuszką


Ponieważ moja rodzina od kilku miesięcy je tylko czysto żytni chleb, mam wrażenie, że zrobiłam już specjalizację, albo i doktorat w jego pieczeniu :)
Chleby piekę od... ho, ho, a może i dłużej ;) ale od pięciu miesięcy piekę wyłącznie żytnie pieczywo na zakwasie i nieskromnie powiem, że wychodzi mi to coraz lepiej.

Na pomysł "dosmaczenia" tego chleba wpadłam przypadkiem i można by rzec, impulsywnie.
Chciałam odrobinę urozmaicić nasz "chleb powszedni", żeby nie był ciągle taki sam. Dlatego dodałam kumin i czarnuszkę, dwa rodzaje nasion, które na pozór nic wspólnego z sobą nie mają. No może tylko to, ze smak czarnuszki przypomina kminek.

Bez dwóch zdań, to mój najlepszy, żytni chleb jaki ostatnio upiekłam, chociaż podczas pieczenia nie obyło się bez przygód (pisałam o tym na FB i tam też możecie podejrzeć, jak chlebek wyrastał).
Jednak najważniejszy jest efekt, a nie to, co działo się po drodze, dlatego podzielę się z wami przepisem.


Ilość ciasta wystarcza na trzy chleby pieczone w trzech różnych keksówkach (2 dużych i jednej mniejszej). Ja swój piekę na żytnim zakwasie, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, żebyście upiekli go na drożdżach, lub na zakwasie z "lekkim wspomaganiem" ok. 1 łyżeczki drożdży instant.

Przeważnie chleb wyrasta mi w 3-4 godziny, ale ostatnio po niecałych dwóch godzinach prawie wykipiał i musiałam przeprowadzić szybką akcję ratunkową, polegającą na wstawieniu go do maksymalnie rozgrzanego piekarnika, żeby ciasto jak najszybciej się ścięło (zwykle wstawiam chleb do zimnego pieca i tam sobie siedzi i jeszcze trochę wyrasta, podczas gdy temperatura stopniowo rośnie).  Podczas tego zabiegu - może dlatego, że ręce mi się trzęsły i wszystko falowało ;-) chlebki lekko oklapły i straciły wypukłą "kopułkę". Nie wpłynęło to jednak na strukturę ciasta, ani jego smak. No, może jedynie odrobinę na wygląd :)

Ten chleb doskonale się mrozi, co jest dla mnie dużym ułatwieniem. Piekę raz w tygodniu, a po dokładnym wystudzeniu dzielę chleby na odpowiadające mi części, pakuję do papierowych torebek (mogą też być foliowe, ale wg. mnie w papierowych chleb się lepiej rozmraża) i wkładam do zamrażarki. Rozmrażam wyjmując porcję chleba wieczorem i zostawiając (w opakowaniu) na noc na blacie. Rano chleb jest świeżutki i pyszny :)



Jak upiec żytni chleb na zakwasie?

500 g aktywnego (dokarmianego dzień wcześniej) zakwasu żytniego *przepis na zakwas*
500 g mąki żytniej typ 2000
1 kg mąki żytniej typ 960
100 g płatków żytnich
2 łyżki pestek słonecznika
2 łyżki pestek dyni
2 łyżki lnu złocistego (siemienia lnianego)
1 czubata łyżeczka czarnuszki
1 czubata łyżeczka kuminu
3 łyżeczki soli
ciepła woda - ile ciasto zabierze
opcjonalnie: szczypta suchych drożdży (jeżeli w domu jest zimno, lub zakwas nie jest tak aktywny jak zwykle)

nasiona czarnuszki i mąka do posypania


Wszystkie mąki, sól i ziarna wymieszać (najlepiej mikserem z hakiem), a następnie stopniowo dolewać wodę i dodać zakwas. 
Miksować przez ok. 5 min. Powstanie bardzo lepkie ciasto. Powinno mieć taką gęstość, żeby z trudem spływało z odwróconej łyżki. 
Miskę z ciastem (ja zostawiam ciasto w dzieży miksera) przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce na godzinę. 
W międzyczasie przygotować foremki - wyłożyć je papierem do pieczenia, lekko natłuścić i wysypać mąką.
Po godzinie ponownie, krótko wyrobić ciasto, żeby pozbyć się powietrza, a następnie przełożyć do foremek. Powinno sięgać tylko do połowy lub 3/4 wysokości. Przykryć (ja używam odwróconych, pustych keksówek dopasowanych wielkością) i odstawić w ciepłe miejsce aż chleby wyrosną (czyli wypełnią foremki). 
Czas wyrastania jest różny i zależy m.in. od temperatury otoczenia, wilgotności itp.  U mnie trwa to zwykle ok. 3 godzin.

Chleb wstawiamy do zimnego piekarnika, nastawiamy temperaturę na 230 stopni i pieczemy ok. godziny. Po kwadransie spryskujemy chlebki i ścianki piekarnika wodą.
Jeśli chlebów jest więcej, tak jak u mnie, w połowie pieczenia odwracamy foremki i zamieniamy je miejscami, żeby chleby równo się upiekły.

Po ok. 50 min sprawdzam (można użyć patyczka) i jeśli chleby wyglądają na upieczone, wyjmuję je z piekarnika i od razu wyjmuje z foremek.
Jeśli po wyjęciu skórka wydaje się niedopieczona, dopiekam chleby przez kilka minut bez foremek, ustawiając na ruszcie.

Po wyjęciu odstawiamy do całkowitego wystygnięcia. Tak przynajmniej mówi teoria ;)
Mnie jeszcze nigdy nie zdarzyło się doczekać, aż chleb wystygnie.
Pierwsza, jeszcze gorąca, kromka zawsze jest moja :)

Smacznego :)

poniedziałek, 18 maja 2015

Pyszna potrawka z ciecierzycy z pancettą i oregano




Co można zrobić z ciecierzycy?

Składniki:
40 dag suchej ciecierzycy
15 dag chudej pancetty
2 kabanosy
1 puszka krojonych pomidorów
1 duża cebula
3 duże ząbki czosnku
1 łyżeczka sody oczyszczonej
świeży lubczyk i oregano
sól, pieprz, cukier




Ciecierzycę namoczyć na kilka godzin (najlepiej na noc) w ciepłej wodzie z dodatkiem pół łyżeczki sody oczyszczonej. Następnego dnia wodę z moczenia odlać, ciecierzycę zalać wrzątkiem, tak żeby woda całkowicie pokryła ziarenka, dodać pół łyżeczki sody i gotować w odkrytym garnku, na dużym ogniu, ok. 10 min. (trzeba zbierać szumowiny). Po tym czasie ustawić gaz na minimum, garnek przykryć i gotować do miękkości. Pod koniec dodać pomidory razem z zalewą, sól i ok. łyżeczki cukru.

W międzyczasie pokroić pancettę i kabanosy, cebulę i czosnek. Rozgrzać patelnię i wszystko lekko podsmażyć (bez dodatkowego tłuszczu).
Na koniec wlać ok. pół szklanki wody,
zagotować i zdjąć z ognia.

Do ugotowanej ciecierzycy dodać zawartość patelni, pieprz i posiekane łodyżki lubczyku.
Wyłączyć gaz, dodać posiekane listki lubczyku i oregano (ilość zależy od was - ja dodaję solidną garść ziół).

Smacznego :)


niedziela, 17 maja 2015

Hamburger w plastrach dyni i sałatka z kaszy jaglanej


Hamburger wcale nie musi być "cichym zabójcą" nasączonym tłuszczem kotletem,  jadanym w towarzystwie białej, pszennej bułki i ociekających tłuszczem frytek. Z rachitycznym listkiem sałaty i przezroczystym plasterkiem kwaszonego ogórka, dla stworzenia pozoru zdrowego posiłku.
No bo przecież w bułce są warzywa. Są? No to proszę się nie czepiać ;)

Hamburger cieszy się złą sławą, bo kojarzy się z fast foodem, czyli szybkim daniem, ze zdrową kuchnią nie mającym nic wspólnego. A przecież fast food wcale nie musi oznaczać podłej jakości jedzenia - zwłaszcza ten przygotowany w domu.

Wcale nie trzeba rezygnować z hamburgerów, tylko dlatego, że są otoczone złą sławą.
Wystarczy zmienić kilka rzeczy i można się nimi zajadać bez wyrzutów sumienia :)

Po pierwsze: pieczywo. Zamieniamy pszenną bułkę na zdrowszy, razowy odpowiednik, lub tak jak ja dzisiaj, na warzywa. Odpowiednie będzie każde warzywo, które da sie pokroić na duże plastry (dynia piżmowa, cukinia, bakłażan, kabaczek, patison, słodkie ziemniaki itp.).

Po drugie: mięso. Tutaj też mamy duże pole manewru. Można wykorzystać dobrej jakości wołowinę, chudą wieprzowinę lub drób. Polecam mięso z udźca indyczego lub kurzych udek (oczywiście bez skóry).

Po trzecie: zdrowe dodatki. Duża ilość warzyw i - zwłaszcza jeśli nie używamy pieczywa - dobre węglowodany w postaci zdrowej kaszy, brązowego ryżu, czy komosy. Mogą też być pieczone ziemniaki ze skórką, lub bataty.

Po czwarte: pieczenie lub grillowanie, a nie smażenie w dużej ilości tłuszczu.

Mój dyniowy hamburger z sałatką.

Jak zrobić dietetycznego hamburgera?


Składniki hamburgera (1 porcja):
150-180 g mielonego mięsa z udźca indyka
1 drobno posiekana dymka
1 łyżeczka posiekanej mięty (opcjonalnie)
kawałek ostrej papryczki (ilość zależy od ciebie)
mały ząbek czosnku przeciśnięty przez praske
2 plastry dyni piżmowej (bez skórki)
liść sałaty
plaster pomidora
białko z 1 jajka
łyżeczka szczypiorku
sól, pieprz, szczypta kuminu

Opcjonalnie: plasterek żółtego sera, jajko sadzone lub (jak u mnie) smażone białko jajka.

Składniki sałatki:
pół szklanki ugotowanej kaszy jaglanej
garść małego szpinaku (lub roszponki)
1 mały pomidor malinowy
1 łyżeczka posiekanej mięty
1 łyżeczka oliwy
sok z cytryny


Do mięsa dodać dymkę, miętę, drobno posiekaną papryczkę, czosnek, sól, kumin i pieprz. Dokładnie wyrobić. 
Mokrymi dłońmi uformować płaski kotlet (wielkość dopasować do plastrów dyni) i położyć na silnie rozgrzanej patelni grillowej* (patelnię można, ale nie trzeba, posmarować olejem przy pomocy pędzelka). 
Odwrotną stroną ostrza noża zrobić na kotlecie kratkę, co dodatkowo spłaszczy mięso i sprawi, że kotlet nie wybrzuszy się podczas smażenia. 
Usmażyć z obu stron, po czym zdjąć z patelni, przykryć odwrócona miseczką, żeby mieso odpoczęło.

W miedzyczasie na drugiej patelni położyć plastry dyni posmarowane lekko olejem i posypane przyprawami. Krótko podsmażyć z obydwu stron, po czym wlać trochę wody (tylko tyle, żeby dynia zmiękła, a woda odparowała), przykryć pokrywką i poddusić, aż zmiękną. Powinny jednak pozostać lekko twarde i nie rozpadać się. Trwa to krótko, zaledwie kilka minut, więc trzeba je mieć cały czas na oku. 

Przygotować smażone białko jajka. Na jak najmniejszej patelni rozgrzac odrobinę oleju lub masła klarowanego, wylać białko, starajac sie nadać mu okragły kształt. Dodać sól i pieprz. Odwrócić i dosmażyc z drugiej strony.

Przygotowac sałatkę. Składniki połączyć, doprawić, polać łyżeczką oliwy i skropic sokiem z cytryny. 

Na talerzu ułożyć sałatkę. Obok położyć plaster dyni posmarowany sosem pomidorowym, na to liść sałaty, mięso, sos czosnkowy, smażone białko, pomidor, szczypiorek (może być jeszcze odrobina sosu pomidorowego). Przykrywamy drugim plastrem dyni, który można oprószyć pieprzem. 
Gotowe :)

*mięso i dynię można też upiec w piekarniku.

Smacznego :)