Strony bloga:
▼
środa, 29 czerwca 2011
Curry z krewetek z domową pastą curry
Uwielbiam owoce morze, a zwlaszcza krewetki. A jesli krewetki, to najchetniej w postaci curry. Ich smak w polaczeniu z mlekiem kokosowym, ostrymi przyprawami i limonka to dla mnie kulinarne niebo. No, powiedzmy, ze nie jedyne, ale na pewno jedno z najulubienszych ;)
Co zrobic, kiedy nie mamy pod reka pasty curry? Coz, na pewno nie nalezy usiasc i plakac ;)
Trzeba pokombinowac i sprobowac zrobic ja samodzielnie.
Wydaje mi sie to proste, poniewaz nigdy nie kieruje sie zadnym konkretnym przepisem - lacze po prostu to, co mi najbardziej odpowiada, starajac sie mniej wiecej zachowac "klimat".
Ostatnia pasta curry, ktora kupilam (czerwona, tajska) byla zabojczo ostra.
Lubie ostre potrawy, ale chyba nie az tak ;) Poza tym zepsula sie, zanim wykorzystalam chocby polowe.
Dlatego naprawde wole sama ja zrobic i wykorzystac na raz lub w przeciagu kilku dni (bo taka domowa pasta moze sobie postac w lodowce nawet tydzien).
Cos mi teraz przyszlo do glowy... Moglabym stworzyc taka prywatna liste rzeczy, ktorych kiedys nie cierpialam, a teraz uwielbiam. Moglabym, bo uzbieralo sie juz kilka pozycji. Na przyklad szpinak, seler naciowy, rukola czy kolendra. Jak to jest, ze mozna sie az tak zmienic?
Zastanawiam sie, czy w druga strone tez to dziala? Czy przypomne sobie cos, co kiedys uwielbialam, a teraz tego nie lubie...?
Nic mi nie przychodzi do glowy.
Widocznie moge sie kulinarnie rozwijac, a "cofka" nie jest przewidziana ;)
A wracajac do tematu. Takie curry mozna tez zrobic z ryby, kurczaka czy indyka. Bedzie rownie dobre.
Skladniki:
dla ok. 4 osob
30 dag duzych krewetek
litr wywaru rybnego lub rosolu z kurczaka
garsc ryzu (najlepiej wloskiego, do zup)
2 lodygi selera, drobniutko posiekane (najlepiej ze środka, z listkami)
ok. 200g mleczka kokosowego
lyzka oleju
dymka pokrojona w ukosne plasterki
posiekana kolendra
Wywar rybny:
1.5 litra wody
resztki ryb (osci, glowy, pletwy - to co zostaje po wycieciu filetow)
1 duza marchew
1 mala pietruszka
plaster selera grubosci malego palca
sol, pieprz, kurkuma
Domowa pasta curry:
1 czubata lyzeczka przecieru pomidorowego
2 duze, posiekane zabki czosnku
2 posiekane szalotki (lub 1 cebula)
1/2 lyzeczki kurkumy
po 1/4 lyzeczki mielonego kuminu i mielonej kolendry
skorka z limonki (lub cytryny)
czerwona papryczka chilli (ilosc wg. uznania)
kawalek posiekanego imbiru (wielkosci malego palca)
1/2 lyzeczki grubej soli
Sposob przygotowania:
Ugotowac wywar rybny, przecedzic, wyjac warzywa i drobno je pokroic.
Skladniki pasty utrzec w mozdzierzu lub malakserze, wylozyc na rozgrzany olej i przesmazyc. Dodac krewetki i seler. Smazyc 2-3 minuty, wyjac krewetki, po czym dodac wywar.
Zawartosc patelni przelac do garnka, dodac ryz i gotowac go w wywarze, az zrobi sie miekki. W czasie gotowania uzupelniac plyn.
Dodac mleczko kokosowe, odlozone wczesniej krewetki, pokrojone warzywa z wywaru i dymkę.
Wymieszac, doprawic sokiem z limonki i gotowac jeszcze kilka minut.
Przed podaniem posypac kolendrą.
Smacznego :)
Takie tam... ;)
Kiedy filetujesz ryby, wszystkie resztki zamknij w foliowym woreczku i wloz do zamrazarki. Kiedy kolejny raz bedziesz wycinac filety, resztki doloz do woreczka - i tak za kazdym razem. A kiedy uzbierasz ich odpowiednia ilosc, bedziesz miala/mial z czego ugotowac wywar rybny.
Gotowy, przecedzony wywar mozesz zamrozic. Przyda sie, kiedy bedziesz sie spieszyc :)
Uwielbiam curry, chociaż takiego krewetkowego jeszcze nie jadłam :-)
OdpowiedzUsuńA lista rzeczy dawniej-nie-lubianych to bardzo ciekawy temat! Tez miałabym kilka takich, z sałatką jarzynową i koperkiem na czele ;-) Natomiast nadal nie dojrzałam do rosołu, w żadnej postaci, z rybich wątpi tyż ;-))))
Pees. Jak mi się naładuje bateria w aparacie, zrobię zdjęcie Twojego Aniołka - nareszcie wisi! Potrzebowałam skombinować wiertarkę udarową, dlatego trochę to trwało ;-))))
zgadzam sie. pasty curry czasem rozczarowuja, wiec robmy je same! :) a tekst o 'cofce' - bezcenny ;)
OdpowiedzUsuńAguś, czekam z utesknieniem na zdjecie aniolka, chociaz jestem pewna, ze mu u ciebie dobrze. Nosze sie z mysla utworzenia anielskiego bloga, tylko kiedy ja to wszystko "obsłużę"?
OdpowiedzUsuńVanilla, dzieki :) Nie ma to, jak domowe rekodzieło ;)
Wygląda niezwykle apetyczne. Akurat krewetki lubię od zawsze, ale mam kilka potraw, których kiedyś nie znosiłam, a teraz jadam z przyjemnością:)
OdpowiedzUsuńwiem, że wprost nie mogłabym się mu oprzeć :)
OdpowiedzUsuńAniu, bardzo jestem ciekawa tych potraw, bo ten temat zawsze mnie interesowal. Czlowiek jest istota zmienna... ;) A tak a'propos - krewetek tez kiedys nie lubilam :)
OdpowiedzUsuńPaula, wierze ci, moje curry mialo byc na kolacje, a zniknelo zaraz po ugotowaniu :)
Małgosiu cudowny przepis, cudowny!
OdpowiedzUsuńA ja długo nie lubiłam gorzkiej czekolady, ale się zmieniło i teraz nie mogę bez niej żyć :)
Pozdrawiam.
Żeniu, ciesze sie bardzo, ze przepis ci sie podoba. Uswiadomilas mi, ze gorzkiej czekolady tez kiedys nie lubilam. Pozniej jadlam ja "przez rozum", bo zdrowa, a teraz moge smialo powiedziec, ze lubie :)))
OdpowiedzUsuńtakie krewetki zjadłabym z ogromną przyjemnością i apetytem :)
OdpowiedzUsuńMmmmm... Jak to wszystko apetycznie wygląda! Zrobiłam się głodna, więc szybko lecę do kuchni z nowym przepisem! Pozdrawiam i zapraszam do mnie http://sztukafot.blogspot.com/ (bloga oczywiście obserwuję)
OdpowiedzUsuń