A kiedy okazalo sie, ze chodzi o produkty potrzebne do zrobienia sushi, bylam w siodmym niebie.
Bo sushi kocham miłością ogromną, chociaż przyznam, ze nie od pierwszego wejrzenia ;)
Po raz pierwszy zobaczylam te rolki wiele lat temu, w jednym z londynskich sushi-barow. Byly to czasy, kiedy w moim, bynajmniej nie malym, miescie nie bylo ani jednej japonskiej restauracji. Sushi bylo czyms, o czym sie slyszalo, co sie widzialo w tv i czego bardzo sie chcialo sprobowac, jednak - proza zycia - nie bylo takiej mozliwosci.
Wiem, brzmi, jak prehistoria, ale tak wlasnie bylo :)
Wtedy, w tej londynskiej restauracji, rolki (i nie tylko) plywaly sobie na malych lodeczkach wokol baru, za ktorym skośnoocy mistrzowie japonskiej kuchni kroili, zwijali i formowali, po czym puszczali swoje dziela z nurtem malej rzeczki.
Przyznam, ze bylam pod wrazeniem, bo byly to male arcydziela, wiec zanim sie zdecydowalam, co wybrac, zdazyly zrobic pare kolek wokol baru.
W koncu wybralam, moim zdaniem najladniejsza, rolke z duza, rozowa krewetka. Prezentowala sie cudnie - z jednej strony wystawal ogonek i, na szczescie, nic na mnie nie patrzylo oczkami czarnymi, jak wegielki :)
Przyznam, ze bylam PEWNA, ze to bedzie smakowalo co najmniej tak dobrze, jak wyglada. Wlozylam do ust, przytrzymalam za ogonek i... ZONK. To co mialam w ustach kompletnie mnie zaskoczylo - i to nie tylko smakiem, ale i konsystencja... I to nie byly bynajmniej pozytywne wrazenia... Goraczkowo myslalam: CO ROBIĆ? CO ROOOBIĆ???!
Ani przełknąć, ani wypluć...
Z dwojga zlego wybralam to drugie i bylam pewna, ze jadlam sushi dwa razy: pierwszy i ostatni :)
Na szczęscie dałam im jeszcze niejedną szansę, ale tak naprawdę, to pokochałam je dopiero wtedy, kiedy sama zaczęłam je robić.
Zapraszam na moje sushi - nie pierwsze i zapewne nie ostatnie :)
Jak samodzielnie zrobić sushi?
Skladniki:1.5 szklanki ryżu
6 arkusików nori
wasabi
sos sojowy
ocet ryżowy
marynowany imbir
W środku:
1. Pasta krabowa: mięso krabów w sosie własnym (z puszki) + odrobina majonezu i ketchupu; do tego żółta papryka pokrojona w paski, listki kolendry.
2. "Pasta" krabowa i żółta papryka j/w, paseczki awokado.
3. Paluszki krabowe, papryka pokrojona w paski, ogórek wezowy (dlugie słupki) ze skorka
4. Łosoś wedzony na zimno, ogorek j.w, szczypiorek, pokrojone w paseczki, smazone boczniaki.
5. Łosoś, ogórek małosolny, kolendra.
Ryz wyplukac kilkakrotnie (do momentu, az woda bedzie przezroczysta), zalac woda i odstawic na ok. 20 min, az zrobi sie bialy. Odcedzic, wsypac do garnka o grubym dnie, zalac 1.5 szklanki zimnej wody, przykryc i zagotowac.
Po zagotowaniu przemieszac, ponownie przykryc i gotowac dalej przez ok. 15 min, na malutkim ogniu (nie podnosic pokrywki i nie mieszac).
Po tym czasie zdjac garnek z ognia i zostawic w spokoju, nie odkrywajac, na kolejnych kilka minut.
W miedzyczasie trzeba zrobic zaprawe do ryzu:
9 łyżek octu ryżowego wymieszac z 2 łyżkami cukru i 2 łyżeczkami soli.
Ugotowany ryz wymieszac z zaprawa i wylozyc do duzej miski, zeby sie wystudzil. Japonki przyspieszaja ten proces, studzac ryz wachlarzem :)
Na bambusowej macie ulozyc nori (sprasowane algi) - blyszczaca srona do dolu (ja zawsze najpierw rozkladam kawalek folii spozywczej, zeby nie brudzic maty). Zmoczyc dlonie i rozlozyc rowna warstwa ryz, na ok. 3/4 powierzchni, dobrze dociskajac. Na srodku cieniutko rozsmarowac wasabi, ulozyc wybrane skladniki i ciasno zwinac, dociskajac bambusowa mata.
Kazda rolke pokroic na ok. 2.5 cm kawalki. Noz powinien byc bardzo ostry.
Smacznego :)
Dodam tylko, ze...
Japonczycy jedza sushi palcami, zanurzajac je w sosie sojowym zmieszanym z wasabi.
Cala rolke wklada sie do ust na raz. Nie do pomyslenia jest, zeby odgryzac po kawalku ;)
Marynowane plasterki mbiru przegryza sie 'pomiedzy', zeby oczyscic kubki smakowe.
uwielbiam sushi!
OdpowiedzUsuńale sama nie robię. nie mam odwagi.
więc podziwiam ;]
Moje pierwsze spotkanie z sushi tez mialo miejsce w Londynie - kiedy jeszcze mieszkalam w Polandii, ten japonski specjal nie cieszyl sie taka popularnoscia. Podchodzilam do sushi jak pies do jeza, ale okazalo sie, ze calkiem niepotrzebnie, bo zasmakowalo mi od pierwszej chwili. Sama jeszcze nie robilam, ale predzej czy pozniej sie skusze :)
OdpowiedzUsuńKarmelitko, niepotrzebnie sie boisz, wierz mi, to prostsze niz wiele potraw, ktore juz w swoim zyciu zrobilas :)
OdpowiedzUsuńMaggie, jestem pewna, ze niedlugo na twoim blogu pojawia sie rolki :)
Przepiękne Ci wyszły!:)
OdpowiedzUsuńtak, pięknie się udały! zdolna jesteś :-))
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie spróbować zrobić takie danie :) Wygląda znakomicie!:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadlam sushi, ale to, co widze na zdjeciach jest tak apetyczne, ze chce! Chce! I jeszcze raz-chce- skosztowac :-) Gisia
OdpowiedzUsuńAniu, dziekuje bardzo :) :*
OdpowiedzUsuńAsieja, dzieki, staram sie, jak umiem ;)
Doctor, sprobuj koniecznie :)
Gisia, zapraszam, jak bedziesz w okolicy, specjalnie zrobie :*
muszę się nauczyć robić takie cudeńka. Mój mąż uwielbia sushi a ja nie posiadam takich zdolności rolowania:) muszę koniecznie poćwiczyć!! przepiękne
OdpowiedzUsuńUwielbiam suhi, moja miłość od pierwszej rolki:) Twoje są takie pięknie równiutkie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
uwielbiam sushi! :-)
OdpowiedzUsuńi - to prawda, wbrew pozorom nie jest to nic trudnego :-) chyba zrobię w najbliższym czasie.
ale babka, jak juz pisalam, to nic trudnego. Naprawde nie wiem, dlaczego ludzie tak sie boja tego rolowania. To latwiejsze niz zrobienie gołąbków :D
OdpowiedzUsuńŻenia, dziekuje :)
Agnieszka, mam nadzieje, ze pokazesz, jak zrobisz?
Pokażę! :-)
OdpowiedzUsuńmiło było zajrzeć do Ciebie, bardzo lubię sushi..jadłam w Toronto często w Toronto z ogórka (zamiast glonu ) bardzo fajne połączenie..Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńwyszło Ci rewelacyjnie;) u nas niestety wylądowało w koszu. widocznie nie nasze smaki
OdpowiedzUsuńbuziaki kochana;*
Mona, ciesze sie, ze zajrzalas :)
OdpowiedzUsuńNie bardzo wiem, jak mozna by zawinac to wszystko w ogorka, chetnie bym sprobowala, tylko nie mam pojecia, jak sie do tego zabrac :)
Malwinko, szkoda, ze do kosza trafily... Ja przepadam za sushi, moglabym jesc ciagle. Ale fakt, smak nori jest specyficzny - albo sie je lubi, albo nie. Chyba, ze polubisz z czasem, tak, jak ja :)