Strony bloga:

piątek, 29 grudnia 2017

Gęsta zupa z małży, czyli clam chowder



Chowder (czyt.: czałder), to gęsta zupa (potrawka/gulasz) z ryb, małży, czy kukurydzy - z ziemniakami, mlekiem i/lub śmietaną czy serem, zagęszczona zasmażką.
Ma brytyjskim rodowód, chociaż popularna jest też w Stanach, Australii i Nowej Zelandii. Rewelacyjna na chłodne dni, rozgrzewająca i sycąca.


Od razu uprzedzam, że nie mam pojęcia na ile (i czy w ogóle) ten przepis pasuje do jakiegokolwiek tradycyjnego przepisu na clam chowder, pomimo że istnieje wiele odmian tej potrawy.
To po prostu moja "wariacja na temat", powstała pod wpływem chwili i uwarunkowana dostępnością składników (Mądrze brzmi! Równie mądrze, jak "budowanie smaku", zamiast "wrzucania do gara czego popadnie" :-D).

A tak serio-serio, to myślcie sobie co chcecie (z góry uprzedzam krytyczne głosy, że to żaden chowder). Dla mnie liczy się tylko produkt finalny, a tego "kuzyna" nie powstydziłby się żaden oryginalny wujek chowder ;)
I pomimo tego, że moja wariacja nie jest klasyczną, białą zupą, to niczego jej nie brakuje - a już najmniej smaku ;)

A smak jest bogaty, wyrazisty... słodko-kwaśny, przyjemnie ostry (choć "moc" możecie regulować sami).
Na coś takiego właśnie miałam ochotę. Do tego stopnia, że wyszłam z domu specjalnie po świeże bułki, nie zwykłe, ale takie najbardziej pasujące :D


Przepis jest mój, bo nie inspirowałam się niczym. Gotowałam jak zawsze, czyli jak mi w duszy grało, i "budowałam smak" stopniowo (albo, jak wolicie, wrzucałam do gara co popadnie :D).
W związku z tym, w razie czego wszelkie zażalenia biorę "na klatę" (czy raczej na pierś - wszak jestem kobietą ;)

Jak zrobić chowder z małży, czyli clam chowder?


Składniki:
duży garnek

1 kg mrożonych małży bez skorupek
3-4 duże ziemniaki
1 średnia cebula
2 ząbki czosnku
2 posiekane pomidory
1 łyżka koncentratu pomidorowego
1 szklanka białego, wytrawnego lub półwytrawnego wina
1 szklanka mleka
1.5 litra wywaru warzywnego (rybnego, albo z kurczaka)
1/2 - 3/4 szklanki kwaśnej śmietany 12%
3-4 łyżki sosu słodko-kwaśnego (gotowego, np. chińskiego sosu z butelki)
1 czubata łyżka masła
1czubata łyżka ghee (lub innego tłuszczu do smażenia, np. oleju)
ok. 1 łyżka mąki
garść posiekanej natki i szczypiorku
przyprawy: 1 łyżeczka ziół prowansalskich, po pół łyżeczki mielonego kuminu z kolendrą i kurkumy,
dowolny ostry sos do smaku, sól, pieprz
opcjonalnie cukier do smaku (zwłaszcza jeśli dodaliśmy wytrawne wino).


Cebulę i czosnek drobno posiekać i podsmażyć na klarowanym maśle (nie rumienić). Dodać ziemniaki pokrojone w kostkę, podlać wywarem (tylko tyle, żeby się zanurzyły) i gotować pod przykryciem do miękkości.
Dodać małże przepłukane na sicie pod bieżącą, zimną wodą, wlać wino i doprowadzić do wrzenia (nie przykrywać garnka).
Dodać resztę wywaru, przecier pomidorowy, sos słodko-kwaśny, przyprawy i mleko.
Gotować na małym ogniu ok. 8-10 minut.

Mąkę wymieszać z niewielką ilością wody, stopniowo wlewać do zupy, cały czas mieszając (do uzyskania właściwej konsystencji).
Zagotować, zdjąć z ognia, dodać śmietanę, zieleninę i masło. Wymieszać (jeżeli zupa będzie zbyt gęsta, można dodać jeszcze trochę wywaru, mleka ewentualnie przegotowanej wody; zupa powinna być taka gęsta, jak tradycyjny gulasz).
Jeśli chcecie, możecie dodać więcej przypraw, ostrego sosu, soli, cukru - dopasujcie smak do własnego gustu.

Podawać z chrupiącą bułką lub świeżym chlebem.
Na drugi dzień smakuje jeszcze lepiej!

Smacznego bardzo :)







sobota, 23 grudnia 2017

Super proste RAFAELLO nie wymagające pieczenia


Dzisiaj chciałabym wam zaproponować przepis na pyszne i szybkie w przygotowaniu ciasto, takie na ostatnią chwilę.
Wygląda na bardzo pracochłonne, a wcale takie nie jest.

Wiem, że teraz, przed świętami ciśnienie rośnie, chcemy jak najszybciej zrobić jak najwięcej, więc postanowiłam przypomnieć wam (i sobie) ten przepis.
Pomysł podsunęła mi jedna z czytelniczek bloga, Nobilla, która wyszukała ten przepis na moim blogu. Bardzo jej za to dziękuję i... idę po herbatniki i białą czekoladę ;)

Pozdrawiam śiątecznie i życzę Wam najmilszych świąt, nawet jeśli za oknem, jak u mnie, deszcz zamiast śniegu :) Trzymajcie się, nie dajcie się i wygospodarujcie w przedświątecznym zamieszaniu chociaż chwilkę dla siebie. To ważne, jeśli chcecie w tym całym szaleństwie zachować zdrowy rozsądek ;)
To piszę ja (Jarząbek Jan :D), siedząc z kawą na kanapie, z laptopem na kolanach, rozkoszując się krótką przerwą pomiędzy karpiem a ciastem :)


*
**
***
****
*****
******
*******
********
*********
**********
***********
************
*************
**


Jak zrobić  rafaello bez pieczenia?

herbatniki maślane (ilość zależy od wielkości ciasta, ja zużyłam 48 sztuk)
2 i 3/4 szklanki mleka
3 żółtka
2 czubate łyżki mąki ziemniaczanej
2 czubate łyżki mąki pszennej
3/4 szklanki cukru + szczypta soli
1 laska wanilii (można zastąpić 1 łyżką esencji waniliowej lub nawet cukrem waniliowym)
25 dag masła śmietankowego
20 dag wiórków kokosowych
5 dag płatków migdałowych
pół białej czekolady (50g)
kieliszek likieru kokosowego lub amaretto (opcjonalnie)*

Ok. 3/4 szklanki mleka przelać do większego garnuszka, dodać żółtka, cukier, sól i oba rodzaje mąki. Dokładnie rozmieszać (a najlepiej zmiksować). 
Resztę mleka zagotować z wanilią (laskę wanilii trzeba najpierw przeciąć na pół) lub cukrem waniliowym. Jeżeli zamierzacie dodać esencję waniliową, trzeba ją dodać na koniec, podczas ubijania kremu z masłem.
Do gotującego się mleka dodać mleko z cukrem, żółtkami i mąką. Powstanie coś w rodzaju bardzo gęstego budyniu. Trzeba cały czas intensywnie mieszać, ponieważ łatwo go przypalić (jak najmniejszy płomień). Gotować mieszając, aż masa straci posmak surowej mąki (ok. 4-5 min).
Ostudzić.

Utrzeć masło na puch i stopniowo, cały czas ucierając, dodać ostudzony budyń, większość wiórków (ok. 1/4 zostawić do posypania wierzchu), startą na drobnych oczkach czekoladę i likier. 

Na płaskiej deseczce (może też być foremka) wyłożonej papierem do pieczenia rozsmarować odrobinę kremu lub masła. Zapobiegnie to przesuwaniu się pierwszej warstwy ciastek podczas smarowania. Ułożyć pierwszą warstwę herbatników (u mnie 3x4 ciastka), na nich rozsmarować 1/4 kremu, ułożyć kolejna warstwę ciastek - i tak aż powstaną 4 warstwy. Ostatnią warstwę powinien stanowić krem.

Ciasto (wraz z deseczką) zawinąć w folię spożywczą i wstawić do lodówki na co najmniej 6 godzin, a najlepiej na całą noc.

Na suchej patelni uprażyć (kolejno) wiórki kokosowe i płatki migdałowe, aż nabiorą lekko złotego koloru. Od razu zdjąć z patelni i ostudzić.

Przed podaniem posypać wierzch prażonymi wiórkami i płatkami migdałowymi.

Smacznego Bardzo :)


* Alkohol, wiadomo, tylko jeśli ciasta nie będą jadły dzieci :)




piątek, 22 grudnia 2017

Ciasteczka migdałowe



poranne planowanie...



Zawsze na święta staram się upiec kilka rodzajów ciastek. Lubię tę świąteczną obfitość, lubię kiedy jest dużo różności do wyboru, nawet jeśli jest tego wszystkiego zbyt dużo.
Cóż, taki już urok naszych polskich świąt... A ja czuję się bezpiecznie, kiedy otacza mnie obfitość ;)

Dzisiejszy przepis pochodzi ze starego zeszytu, który należał do mojej Mamy. Przynajmniej "do połowy należął", bo kiedy ja go przejęłam, sama zaczęłam uprawiać w nim swoją radosną twórczość - i to w dosłownym tego słowa znaczeniu ;)
Tak, tak... Ta zamierzchła przeszłość, kiedy nie było komputerów, telefonów komórkowych io innych gadżetów, a przepisy skrzętnie zbierane wśród rodziny i znajomych,  zapisywało się w zeszytach, albo wycinało z gazet czy kalendarzy. Książki kucharskie były pełne przepisów, ale nie było w nich apetycznych zdjęć... Tak to było :)

Mój zeszyt jest tą pamiątką, która budzi wiele wspomnień... Uwielbiam go trzymać w rękach, przeglądać, wąchać :) Zauważyłam, że niektóre wpisy niestety zaczęły się zacierać. Nic dziwnego, mają ponad 40... albo i więcej lat...
Zdecydowanie będę musiała coś z tym zrobić, ten zeszyt jest dla mnie bezcenny.

Ciasteczka migdałowe, o których dzisiaj piszę, piekę od bardzo dawna. Przepis niewiadomego pochodzenia, ale sprawdzony tak wiele razy, że mogę go wam polecić bez wahania. Doskonale sprawdzi się jako

przepis na ciasteczka na ostatnią chwilę.

Robi się je naprawdę szybko, nie ma żadnego wałkowania,  ani wykrawania.ciastek.
Z ciasta robi się wałek i kroi się go na plasterki. Kilka minut pieczenia - i gotowe!


Jak zrobić najprostsze, kruche ciasteczka migdałowe?

Składniki:
1 szkl mąki
1/2 kostki masła (125g)
10 dag mielonych migdałów
1 jajko (białko i żółtko osobno)
1 łyżka cukru
1 łyżka cukru pudru

Mąkę, masło i 3/4 migdałów posiekać nożem (jak na kruche ciasto), dodać żółtko i cukier puder. Szybko zagnieść i uformować w wałek o średnicy ok. 4 cm.
Zawinąć w folię spożywczą i wstawić na 2-3 godziny do lodówki.

Resztę migdałów wymieszać na talerzu z łyżką cukru. Białko lekko roztrzepać na drugim talerzu.

Ciasto po schłodzeniu odwinąć z folii i pokroić ostrym nożem w krążki grubości ok. 0.5 cm.

Każde ciastko zanurzać jedną stroną w białku, a następnie w cukrze migdałowym.
Układać na blasze (można układać dość ciasno, bo bardzo nie urosną) i piec aż się zezłocą (180 - 200 stopni przez ok. 10 - 12 minut).
Po wystudzeniu przełożyć do puszki/słoja na ciastka. Można je długo przechowywać, ale nie sądzę, żeby nie zostały zjedzone w ciągu kilku dni ;)

Smacznego bardzo :)






wtorek, 19 grudnia 2017

Kruche ciasteczka z cukrem - uwielbiane przez dzieci i nie tylko

Zdjęcie pożyczone z mojego poprzedniego postu, bo o tej porze już zdjęcia nie zrobię ;)

Boże Narodzenie tuż, tuż...


Więc dzisiaj coś, co na pewno Wam sie przyda: przepis na moje ulubione - najlepsze ciastka ever!
:)))
Wersja ulepszona przez Mamę (trochę też zmodyfikowana przeze mnie) i moim zdaniem są jeszcze lepsze niż poprzednie, na które przepis pokazywałam TUTAJ.
Zdjęcie pożyczone z mojego poprzedniego postu, bo o tej porze już zdjęcia nie zrobię ;)

Mała uwaga: jeśli chcecie, żeby były rumiane z wierzchu, to przed zanurzeniem w cukrze, musicie je posmarować roztrzepanym jajkiem.
Jeśli tego nie zrobicie, będą bledsze, bo jakoś tak... nie lubią się rumieni z góry. Taka  ich uroda :)


Jak zrobić bardzo kruche ciastka?



1 kg mąki pszennej tortowej
1 duży kubek jogurtu greckiego (+ trochę zimnego mleka/wody w razie potrzeby)
4 duże jajka
1 łyżka ekstraktu waniliowego (lub cukier z prawdziwą wanilią)
125 g zimnego masła
125 g oleju
200 g zimnego smalcu
3 łyżki cukru
1 proszek do pieczenia 15 g
cukier kryształ do dekoracji

Mąkę z cukrem, wanilią i proszkiem "posiekać" z masłem i smalcem za pomocą noża. Zrobić wgłębienie, dodać jajka, wanilię, olej i jogurt, i szybko wszystko zagnieść.
Uformować kulę i schłodzić w lodówce przez ok. 3 godziny (lub zostawić na noc).

Po tym czasie podzielić na części, wałkować partiami na grubość ok. 3-4 mm i wykrawać dowolne kształty. Mąkę podsypywać bardzo oszczędnie i tylko od spodu ciasta, tak żeby jedna strona pozostała dość lepka.

Na talerzyk wysypać cukier i zanurzać w nim każe ciastko od "lepkiej" strony. Lekko dociskać i układać na blasze do pieczenia. Nie trzeba zachowywać dużych odstępów, bo ciastka bardzo nie urosną.

Piec ok. 10 - 12 min w 200 stopniach, i zdejmować z blachy, kiedy tylko lekko zarumienią się od spodu.



środa, 13 grudnia 2017

Szybki dżem bez cukru, z jabłek i persymon




Bardzo lubię persymony (vel kaki, hurma, czy sharon), owoc wielu imion ;)
Właśnie jest na nie sezon i można je kupić, w ku mojej radości, w wielu sklepach.

Kocham, ale moje pierwsze spotkanie z tym owocem nie było udane... Pamiętam, że spróbowałam i rozczarowana pomyślałam: jak to? To ma być ten przepyszny owoc...? Tym "kartoflanym" czymś mam się zachwycać?
Teraz się z tego śmieję, ale wtedy tak właśnie pomyślałam. A wszystko dlatego, że spróbowałam niedojrzałego owocu :) A niedojrzały jest twardy i bez smaku. Dzięki temu przez ładnych parę lat omijałam je szerokim łukiem.
Tak było do momentu, kiedy gdzieś w południowej Azji spróbowałam świeżego, dojrzałego, pachnącego słońcem owocu. I to było jak otrzeźwiające uderzenie między oczy.
BUM! I już wiesz, jak bardzo się myliłaś.

Nie będę opisywać smaku dojrzałej, persymony, bo zwyczajnie nie potrafię. Jest niepowtarzalna, słodka i soczysta.
Niektórzy porównują jej smak do śliwki, inni do miodu - dla mnie to nic z tych rzeczy, ale wiem na pewno, że to jeden z najsmaczniejszych owoców na świecie!

Jednak te persymony, które teraz, jesienią, są powszechnie dostępne w Polsce, nie mają zbyt wiele wspólnego z tymi, które można kupić w Azji, tymi "prosto z drzewa".
Dlatego po zakupie trzeba je trochę "uzdatnić", pozwoli im dojrzeć i nabrać smaku.
Ja kupuję je partiami, co kilka dni, "na zakładkę". Jedne odkładam żeby dojrzały, a te, które już dojrzały, zjadamy.

Po przyniesieniu ze sklepu wkładam je do koszyka razem z jabłkami, i w tej "dojrzewalni" spędzają kilka dni, aż staną się ciemnopomarańczowe i miękkie. Wtedy są najlepsze.

Dzisiejszy przepis powstał z potrzeby chwili. Nie było mnie jakiś czas i moje persymony BARDZO dojrzały. Ciężko byłoby zjeść je w takiej postaci (chociaż świetnie sprawdziłyby się zmiksowane, jako smoothie), więc przerobiłam je na dżem.
Taki dżem można zjeść od razu, na ciepło lub zimno, na toście, jako farsz do naleśników, albo zamknąć w słoiczku "na zaś" ;) W lodówce wytrzyma bez problemu kilka dni.

A w chłodny, jesienny dzień kubek herbaty, miseczka dżemu, ulubiony fotel i kocyk... Toż to niebo Panie i Panowie :)

Drzewo kaki 
źródło: fermedesaintemarthe.com

Jak zrobić dżem z persymon (kaki) i jabłek?

Składniki:
6 dużych jabłek (kruche, kwaskowe)
4 bardzo dojrzałe persymony (kaki)
sok z połowy cytryny
skórka z cytryny
szczypta soli
ok. 1/4 szklanki wody

opcjonalnie: łyżeczka cynamonu, kilka gożdzików, 2-3 ziarenka pieprzu, kardamon itp.

Jabłka obrać, pokroić na ćwiartki, wyciąć gniazda nasienne i pokroić w cienkie plasterki. Przełożyć do garnka/rondla z grubym dnem.
Persymony również obrać ze skórki (jeśli będą bardzo dojrzałe i miękkie, będzie je można obrać, zdejmując skórki jak z ugotowanych ziemniaków). Warto to zrobić nad garnkiem, w którym będziemy dusić owoce, żeby nie stracić soku, którego dużo wypływa podczas obierania i krojenia.
Pokroić w dowolny sposób (dojrzałe i soczyste w zasadzie same się rozpadają).
Dodać wodę, skórkę i sok z cytryny, wymieszać i podgrzewać na dużym "gazie" mieszając od czasu do czasu.
Po zagotowaniu zmniejszyć płomień do minimum (można postawić garnek na metalowej płytce, jeśli taką macie) i gotować do pożądanej konsystencji, często mieszając.
Ja lubię, kiedy w moim dżemie są kawałki owoców, więc nie gotuję go za długo - tylko tyle, żeby owoce zmiękły i połączyły się ze sobą.
Można też dżem częściowo (lub całkowicie) zmiksować.
Wspaniale smakuje zarówno na ciepło jaki i na zimno.

Smacznego Bardzo :)