Strony bloga:

poniedziałek, 30 listopada 2015

Pukka Yellow Curry - najpyszniejsze żółte curry


Nie wiem, czy wszyscy kochają curry, bo nie znam nikogo, kto by go nie kochał, ale na naszej kuchennej top liście curry zajmuje na pewno jedno z czołowych miejsc.

Kochamy curry pod każdą postacią. Te wegetariańskie, i te z mięsem, i z rybami, czy owocami morza. Obojętnie z jakiego zakątka świata pochodzi - uwielbiamy je za konsystencję, smak i zapach, różnorodność, szybkość i łatwość przygotowania.

No ale my naprawdę lubimy orientalne smaki, wszystkie te aromatyczne, przyprawy i przyprawowe mieszanki. Lubimy kolendrę, gorczycę, kumin, imbir, mleko kokosowe... 

A ja dodatkowo cenię sobie to, że mogę ugotować za jednym zamachem duży gar, bo odgrzewane curry zdecydowanie zyskuje na smaku :)

Przepis (z niewielkimi zmianami) z "Save with Jamie".

Jak zrobić pyszne, proste curry?


Składniki pasty curry (zmiksować):
1 duża, żółta, posiekana cebula
3 duże, posiekane ząbki czosnku
1 duża, posiekana żółta papryka
3 cm kawałek obranego imbiru
1 czubata łyżka miodu
1 czerwona papryczka chilli (z nasionami lub bez, jeśli nie lubicie bardzo ostrych potraw)
1 płaska łyżeczka kurkumy w proszku
1-2 łyżeczki (w zależności od stopnia ostrości) indyjskiego curry w proszku
łodyżki i korzonki z małego pęczka kolendry

Dodatkowo:
10 pałek z kurczaka ze skóra lub bez, jak lubicie (w wersji wege ok. 300 g tofu)
1 duża, żółta papryka
1 duża, żółta cebula
1 papryczka chilli (opcjonalnie)
1 czubata łyżeczka przecieru pomidorowego
1 puszka ciecierzycy
3 listki limonki kafir, najlepiej świeże lub mrożone (można pominąć)
skórka otarta z 1 cytryny
"chlust" octu z czerwonego wina
sól, pieprz, masło klarowane do smażenia
ok. pół litra wywaru z kurczaka (w wersji wege woda lub lekki wywar warzywny)

Do podania:
ugotowany na sypko ryż basmati
jogurt naturalny
grubo posiekane listki kolendry (to co zostało po wykorzystaniu łodyżek)



W rondlu z grubym dnem (powinno to być naczynie, które później można wstawić do piekarnika) rozgrzać czubatą łyżkę masła klarowanego i włożyć kurczaka (lub pokrojone w kostkę tofu). Ja dzisiaj dodatkowo dodałam całą pierś z kurczaka przekrojoną na 6 kawałków.
Posolić go, lekko oprószyć pieprzem i zrumienić ze wszystkich stron (zajmuje to ok. 10 minut).
Wyjąć kurczaka, a na pozostałym tłuszczu podsmażyć pokrojoną w grubą kostkę paprykę i cebulę, oraz jeszcze jedną, posiekaną papryczkę chilli (jeśli nie lubicie bardzo ostrego curry, pomińcie ten składnik). Warzywa powinny się lekko zrumienić. Wtedy dodać zmiksowaną pastę, przecier pomidorowy, listki limonki, ocet winny, sól do smaku i skórkę z cytryny. Smażyć na dużym ogniu, przez ok. 5 minut, cały czas mieszając. Dodać ciecierzycę razem z zalewą (tym razem nie dodałam, bo mi brakło, ale naprawdę bez niej curry też jest pyszne), oraz wybrany wywar i zagotować wszystko. Dodać kurczaka, układając tak, żeby lekko wystawał ponad sos.
Piekarnik rozgrzać do 200 stopni, wstawić rondel i dusić wszystko ok. godziny, bez przykrycia, żeby kurczak ładnie się zrumienił.

Podawać z ryżem, kleksem jogurtu i listkami kolendry.


Wszystkiego najsmaczniejszego :)

sobota, 28 listopada 2015

Najlepsze, najprostsze krewetki - z masłem i czosnkiem

Niestety zdjęcia robione wieczorem... Jakie są, każdy widzi ;)

Moje ulubione - najulubieńsze, najpyszniejsze i najprostsze.
Takie prawdziwe kuchenne koło ratunkowe, gotowe dosłownie w pięć minut!
Pod warunkiem, że macie krewetki w zamrażalniku.
Lub dobrze zaopatrzony sklep rybny w pobliżu.
I natkę pietruszki na grządce lub w lodówce. 
I... czosnek.
 Tam, gdzie trzymacie czosnek ;)
No i musicie lubić krewetki - bez tego ani rusz.

Jak bardzo chcecie, to możecie się z kimś podzielić, ale ja wciągam wszystko sama :)))

Krewetko-maniaczka  zawsze ma krewetki w zamrażalniku ;)


Najlepszy i najprostszy przepis na krewetki


Składniki:
250-300 g świeżych lub mrożonych, obranych krewetek tygrysich (surowych, lub obgotowanych)
2 duże ząbki czosnku
1 łyżka masła klarowanego
pół drobno posiekanej papryczki chilli (lub ostra papryka w proszku)
ok. 1 łyżki posiekanej natki pietruszki lub kolendry
sól, pieprz
sok z cytryny do smaku

Krewetki rozmrozić. 
Można zostawić je na noc w lodówce lub w inny sposób rozmrażać powoli, ale... jeśli jesteście bardzo głodni, można przelać je na sicie ciepłą (nie gorącą!) wodą. Rozmrożą się dość szybko. Niektórzy mówią (uprzedzam komentarze ;)) że przy takim rozmrażaniu krewetki tracą na smaku, ale ja, prawdę mówiąc, niczego takiego nie zaobserwowałam, a jadłam je wiele razy.
Z resztą... Kto by się tym przejmował, kiedy jest głodny, jak wilk ;)

Na patelni rozpuścić masło, dodać posiekany czosnek i chilli. Smażyć ok. 30 sekund, cały czas mieszając.
Dodać dobrze odsączone krewetki, sól i pieprz. Smażyć, aż staną się różowe (ok. 2-4 minuty, w zależności od wielkości). W połowie czasu smażenia trzeba je odwrócić na drugą stronę. 
Jeśli krewetki były wstępnie podgotowane, wystarczy jeśli się podgrzeją i lekko zrumienią (ok. 2 minuty). 
Pod koniec dodać sok z cytryny do smaku oraz posiekaną natkę.
Wymieszać i zajadać.

Smacznego :)


środa, 18 listopada 2015

Mule w curry, z makaronem


Kuj żelazo... yyy... mule ;) póki gorące! 

U nas ostatnio mnóstwo ryb i owoców morza, zwłaszcza muli. Trzeba wykorzystać "sezon" i najeść się na zapas. A co, jeśli później nie będzie? ;-)

Przepis powstał w 5 sekund, i jest inspirowany kuchnią indyjską, z małym, polskim akcentem w postaci chrzanu. Wyszło pysznie, więc po prostu muszę się z wami podzielić.
Żebyście też mieli pysznie.
Będziecie mieli.
Jak sobie zrobicie ;)


Przepisy na mule:

Jak zrobić mule w curry?

Składniki:
dla 4-5 osób

1 kg oczyszczonych muli
50 ml (mały "chlupek") koniaku lub brandy
2 szalotki bananowe lub 1 średnia cebula
3 ząbki czosnku
pół łyżeczki mielonej kurkumy
1 łyżeczka indyjskiego, niezbyt ostrego curry (lub garam masala)*
skórka z limonki lub cytryny + trochę soku
1 Ł tartego chrzanu
1 Ł klarowanego masła, ghee
1/2 szkl słodkiej śmietany 12%
sól, pieprz, szczypta cukru
garść posiekanej bazylii

500 g makaronu (ładnie wygląda i dobrze chłonie sos taki, jak widać na zdjęciu, ale dobre będą również kokardki, świderki lub kolanka). Jeśli danie ma być bezglutenowe, użyjcie makaronu ryżowego, najlepiej tutaj pasuje.


Mule opłukać pod bieżącą wodą i odsączyć na sicie. Otwarte wyrzucić. 
W międzyczasie, robiąc sos, ugotować makaron na półtwardo (al dente).
W głębokim rondlu rozgrzać ghee, dodać posiekaną szalotkę i czosnek, oraz przyprawy (ostrożnie z solą, ponieważ sporo soli uwolnią małże). Smażyć na niedużym ogniu, następnie dodać koniak, chrzan, skórkę z cytryny, dużą szczyptę cukru i ok. 300 ml (kubek) wody. 
Zagotować, dodać mule, wymieszać, przykryć pokrywką i gotować, od czasu do czasu potrząsając garnkiem,  aż muszle się otworzą (ok. 3-4 min). Dodać śmietankę i doprawić sokiem z cytryny.
Odcedzić makaron, zachowując ok. 1 szklanki wody.
Dodać makaron do muli, i wymieszać podrzucając garnkiem (lepiej nie mieszać łyżką, żeby mule nie powypadały) i spróbować, czy nie trzeba doprawić.  Posypać wszystko bazylią, oprószyć świeżo zmielonym pieprzem i od razu podawać.
Jeśli danie musi trochę zaczekać, przyda się ta zostawiona woda z makaronu, bo makaron szybko wchłania sos. Jeśli postoi, danie bardzo zgęstnieje i wtedy rozrzedzimy je tą wodą, nie psując smaku sosu.

Smacznego :)

*ogólnie dostępne u nas curry w proszku, to coś zupełnie innego niż indyjskie curry, dlatego jeśli przyjdzie wam do głowy, żeby go użyć, lepiej rozejrzyjcie się za mieszanką garam masala, która można kupić np. w dużych marketach lub sklepach "orientalnych". 

wtorek, 17 listopada 2015

Dal/Dhal दाल z czerwonej soczewicy z pomidorami


Dal to coś w rodzaju zupy, lub gulaszu (curry) z roślin strączkowych. Jest to danie bardzo popularne w całych Indiach, Pakistanie, Bangladeszu i Nepalu. Występuje w wielu odmianach, niemal tak wielu, jak wiele jest roślin strączkowych, bo mianem Dal określa się zarówno rośliny strączkowe, jak i potrawy, które się z nich przygotowuje. To z czym podaje się Dal zależy od kraju i rejonu.

Podczas swoich dwóch pobytów w Indiach, poznałam różne rodzaje Dalu , z Indii środkowych, a także północnych rejonów, również indyjskich Himalajów.
Tam dostaniemy go najczęściej w postaci "cienkiej" soczewicowej zupki, którą polewa się osobno ugotowany, delikatny ryż basmati i je się to z płaskimi chlebkami Roti lub Chapati.

Dal jest niemal obowiązkowym składnikiem tzw. Thali (thali znaczy talerz, ale jest to też nazwa dania), czyli posiłku podawanego na dużym, metalowym talerzu, na którym znajduje się kilka małych miseczek katori, wypełnionych różnymi potrawami, a także obowiązkowo ryż i chleb.
Czasami Thali to metalowy talerz z wgłębieniami zamiast miseczek. Jest wiele rodzajów Thali i zawsze można sobie wybrać, co znajdzie się na talerzu. Teoretycznie ;) Bo najczęściej zdarzało mi się zdawać się na ślepy traf lub szczątkowe rozeznanie w indyjskiej terminologii kulinarnej.
Ostatecznie można jeszcze pokazać na talerz sąsiada i na migi wytłumaczyć, że chcesz to samo, łudząc się nadzieją, że zrozumieją twoje "but not so spicy". Zdarzało się trafić, jak kulą w płot, ale takie życie: jest ryzyko, jest zabawa :)

A tak wygląda Thali. Mniej więcej. Bo bywają też wersje o wiele bardziej "rozbudowane":)

Zdjęcie z internetu.

Dal, który ugotowałam dzisiaj jest o wiele gęściejszy niż ten, który jadałam w Indiach. Jednak jego smak i zapach jest dokładnie taki, jak zapamiętałam. Dwukrotne dodanie przypraw dało mu niesamowity aromat. To gęsta, konkretna zupa, takie jednogarnkowe danie na deszczowy dzień.
Jest tak pyszna, że jeszcze teraz się uśmiecham :) Przyprawy naprawdę mają jakąś magiczną moc :)


Najlepiej smakuje po kilku godzinach, kiedy wszystkie smaki się "zgrają". Następnego dnia jest najsmaczniejsza. Jeśli w ogóle jeszcze jest ;)

Moje przepisy inspirowane indyjską kuchnią:

znacznie uproszczony przepis, na zupę z żółtej soczewicy
placki uttapam, z ciasta ze sfermentowanego ryżu
kurczak w maśle, czyli słynny murgh makhani
błyskawiczne, dietetyczne curry z kurczaka





A teraz do rzeczy...

Jak zrobić najlepszy, indyjski dahl z czerwonej soczewicy?

Składniki:
1 szklanka czerwonej soczewicy
1 duża cebula
2 ząbki czosnku
1 duży ziemniak
2-3 obrane i posiekane pomidory + czubata łyżeczka przecieru pomidorowego
(lub 1 puszka krojonych pomidorów w zalewie)
1 duża marchewka
2 łodygi selera naciowego
kawałek imbiru, ok. 3 cm, posiekany w słupki lub kostkę

Przyprawy "bazowe", czyli masala:
1 łyżeczka kuminu
1 ł czarnej gorczycy
1 ł nasion kolendry
1 ł mielonej kurkumy
5 strączków zielonego kardamonu
3 goździki
pół łyżeczki mielonej kozieradki
pół łyżeczki mielonej mieszanki przypraw indyjskich garam masala
1 listek laurowy
3 kulki ziela angielskiego
ćwierć łyżeczki rozgniecionej asafetydy (jeśli nie macie, można pominąć)
pół lub ćwierć (w zależności od upodobań) łyżeczki płatków chilli
1 łyżeczka soli
sok z limonki lub cytryny
1Ł (czubata) masła klarowanego, ghee


Tarka:
pół posiekanej cebuli
2 posiekane ząbki czosnku
po pół łyżeczki nasion gorczycy, kuminu, kozeradki
pół łyżeczki garam masali
sól do smaku
1Ł masła klarowanego

Opcjonalnie: posiekana kolendra (razem z łodyżkami), ale jeśli jej nie macie,


Soczewicę dokładnie wypłukać i odsączyć na sitku. Marchew, ziemniaka, czosnek i dużą cebulę obrać, umyć i posiekać w drobną kostkę. Seler pokroić wzdłuż na paski i posiekać w kostkę.
W rondlu, lub garnku o grubym dnie, rozpuścić ghee, dodać składniki masali i sól. Kardamon rozgnieść płaską stroną noża, żeby uwolnić ziarenka (można też lekko rozgnieść goździki). Jeśli nie lubicie całych ziarenek w daniu, rozgniećcie wszystkie przyprawy w moździerzu. Ja lubię kiedy te podprażone ziarenka są wyczuwalne.
Smażyć chwilę na średnim ogniu, aż zaczną podskakiwać i uwalniać aromat. Wtedy dodać posiekane warzywa i smażyć dalej, cały czas mieszając, żeby nic się nie przypaliło. Na dnie rondla powinna jednak powstać brązowa, przypieczona warstewka, która nada smak zupie.
Dodać odsączoną soczewicę, posiekane pomidory i koncentrat (lub pomidory z puszki razem z zalewą - to opcja zimowa). Wlać ok. 1.5 litra wody, przykryć, zmniejszyć płomień i gotować ok. 25 min. Przed podaniem doprawić sokiem z limonki lub cytryny, spróbować, a jeśli trzeba dodać więcej soli lub chilli.
Po tym czasie przygotować tarkę (przyprawy i warzywa podsmażyć w taki sposób jak bazowe) i albo wlać ją w całości do garnka z zupą, albo dodać po trochu gorącej, na wierzch każdej porcji, przed samym podaniem. Można posypać posiekaną kolendrą.

Smacznego :)


sobota, 14 listopada 2015

Murzynek z gruszkami i amaretto

Pyszne, mięciutkie, aromatyczne ciasto, gęsto napakowane soczystymi gruszkami :)

Przepis sprawdzony setki razy, ponieważ to ciasto piecze się w naszej rodzinie od dziesięcioleci.
Moja mama piekła tradycyjnego murzynka i zebrę, ja na jego bazie robię najróżniejsze, smakowe i kolorystyczne, modyfikacje, dodając różne owoce, również suszone. Możliwości jest bardzo wiele.


Jest to naprawdę niesamowicie uniwersalne ciasto, które wyrabia się mikserem lub w malakserze. Zajmuje to dosłownie kilka minut. Najwięcej czasu zabiera pieczenie (ok. 50 minut), ale warto poczekać. Bardzo warto ;)



Jak najłatwiej zrobić murzynek z gruszkami?

Składniki:
2 i pól szklanki mąki pszennej (najlepiej orkiszowej)
1 szkl cukru i szczypta soli
4 duże jajka
3/4 szkl oleju
3/4 szkl wody gazowanej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
ok. 3-4 łyżki kakao (ilość zależy od rodzaju kakao; ciasto powinno być ciemnobrązowe)
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego lub migdałowego
3-4 łyżki amaretto lub ciemnego rumu (to jest opcja, można pominąć)
3 dojrzałe, ale niezbyt miękkie gruszki + mąka do obtoczenia pokrojonych owoców

Jajka ubić na puszystą pianę z solą, stopniowo dosypując cukier.
Cały czas ubijając, dodawać stopniowo, na przemian, mąkę z proszkiem do pieczenia, wodę i olej.
Na koniec ustawić robot na najmniejsze obroty i dodać kakao, ekstrakt waniliowy i amaretto.

Gruszki obrać, wydrążyć gniazda nasienne i pokroić w drobną kostkę. Pokrojone gruszki przełożyć do miski, dodać ok. 3 łyżki mąki i dokładnie je obtoczyć (zapobiega to opadaniu owoców na dno ciasta). Obtoczone w mące kostki gruszek dodać do ciasta i delikatnie wymieszać łopatką.

Ciasto przelać do foremki. U mnie była to duża keksówka 30x15 (mierzyłam górne krawędzie), wys. 10 cm.
Piec w temp. 200oC przez ok. 50 min bez termoobiegu (możliwe, że nieco dłużej, w zależności od piekarnika; trzeba sprawdzać patyczkiem).
Po wystudzeniu posypać cukrem pudrem lub polać polewą czekoladową.

Smacznego :)

piątek, 13 listopada 2015

Najlepszy smażony pstrąg


Jak przyrządzić pstrąga, żeby wspaniale smakował? 
Jak zrobić, żeby miał pyszną, chrupką skórkę i soczyste wnętrze? 
Odpowiedź nie jest skomplikowana: jak najprościej.
Minimalistycznie.
Skromnie, ale z klasą. 
Sól, pieprz, czosnek, trochę soku z cytryny.
Świeży tymianek, który jest stworzony dla pstrąga.
I  to wszystko.
Lepiej po prostu się nie da.

Aż chce się jeść :)

Jak najlepiej usmażyć pstrąga?


Składniki:
dla 2 osób

2 nieduże, oczyszczone pstrągi
mąka ziemniaczana lub ryżowa do panierowania (pszenna - jeśli nie unikacie glutenu)
2 ząbki czosnku
sól, pieprz, sok z cytryny do smaku + dwa plasterki cytryny ze skórką
kilka gałązek świeżego tymianku (jeśli nie macie, może być suszony)
masło klarowane do smażenia


Pstrągi umyć i dokładnie osuszyć. Przed samym smażeniem natrzeć solą, świeżo zmielonym pieprzem i tymiankiem (listkami oberwanymi z łodyżek). Wnętrze ryb również doprawić i włożyć do środka po gałązce tymianku i plasterku cytryny. Ryby oprószyć mąką i dokładnie strząsnąć jej nadmiar.

Na dużej patelni dobrze rozgrzać sporą ilość masła klarowanego. Ząbki czosnku lekko rozgnieść płaską stroną noża, dodać na patelnię. Od razu włożyć ryby i szybko obsmażyć z obu stron (ja w czasie smażenia polewam ryby tłuszczem, na którym się smażą - również w środku - żeby szybciej i równiej się smażyły). Zmniejszyć płomień i dosmażyć ryby na rumiano (jeśli czosnek zacznie się rumienić, trzeba położyć go na rybach, żeby się nie przypalił bo zepsuje smak).

Pod koniec smażenia ostrożnie (będzie pryskać) dodać do tłuszczu sok wyciśnięty z połowy cytryny.
Przechylić patelnię i kilka razy polać rybę masłem z cytryną.

Wyjąć pstrągi na papierowe ręczniki, żeby odsączyć nadmiar tłuszczu i od razu podawać, posypane świeżym tymiankiem. My lubimy również ten smażony czosnek, więc dokładam go na talerze. 
A do takiej ryby najczęściej podaję jakąś wyrazistą surówkę i ziemniaki puree.  

Dobrym dodatkiem jest też masło czosnkowe, cytrynowe lub tymiankowe, które można zrobić w międzyczasie (miękkie masło rozetrzeć z wybranym dodatkiem, dodać trochę soli, uformować w rulonik na folii spożywczej, zwinąć "w kielbaskę" i włożyć na kwadrans do zamrażarki; kroić w plasterki i układać przed samym podaniem na gorącej rybie).

Smacznego :)


wtorek, 10 listopada 2015

Linguine z mulami w sosie śmietanowo-pomidorowym


Wiem, że często tak piszę, ale muszę napisać znowu: to danie to absolutna pycha! Mogłabym jeść i jeść bez końca!

Żeby je przygotować potrzeba dosłownie kilka składników i 15 min (no, może pół godziny, jeśli nie macie wprawy ;) w tym większość czasu, zabierze wam gotowanie makaronu.
Pewnie nie wszystko macie w domu (zwłaszcza z mulami może być problem), ale naprawdę warto się postarać, jeśli nie na co dzień, to od święta :)

Mnie dzisiaj poszło wyjątkowo łatwo, ponieważ zostało mi pół kilograma, może trochę więcej, muli w białym winie z kolacji z poprzedniego dnia i na ich bazie zrobiłam dzisiejszy obiad.
Opcja posiadania resztek z poprzedniego dnia to jednak fantastyczna sprawa. Dzięki temu sos wyszedł wspaniały, bardzo aromatyczny, ponieważ zdążył się "przegryźć" przez noc w lodowce (właściwie, to na balkonie, bo pogoda ostatnio mocno "lodówkowa", można śmiało chłodzić gary na zewnątrz ;)
Dzisiaj tylko podgrzałam sos, dodałam 2 pomidory pokrojone w kostkę, trochę domowego ketchupu, czerwonego pesto (sklepowe, ale dobre) i kilka łyżek słodkiej śmietanki. Pogotowałam dosłownie 2 minuty, posypałam świeżą kolendrą i połączyłam sos ze świeżo ugotowanym makaronem. I tyle :)

Dla was mam przepis krok po kroku, ale gdybyście przez przypadek mieli ugotowane mule z poprzedniego dnia, zrobienie sosu zajmie wam 5 minut.

Przepisy na mule:



Jak zrobić linguine z mulami?

Składniki:
1 kg oczyszczonych muli 
2 duże szalotki bananowe (jeśli nie macie, możecie użyć jakichkolwiek, albo cebuli)
3 duże ząbki czosnku
1 mała papryczka chilli (lub tyle, ile lubicie)
300 ml białego, wytrawnego wina
2 pomidory (można obrać ze skóry, ale nie jest to konieczne)
3 łyżki domowego ketchupu (najlepiej własnej roboty, ale jeśli nie macie, to wybierzcie taki z jak największą ilością pomidorów w składzie)
1 czubata łyżka czerwonego pesto
4-5 łyżek słodkiej śmietanki 12%
1 łyżka oleju
1-2 czubate łyżki zimnego masła
kilka gałązek świeżego tymianku
pół pęczka posiekanej niezbyt drobno kolendry (łodyżki osobno)
sól, pieprz, 1 płaska łyżeczka cukru (lub stewii), sok z cytryny do smaku

1 paczka linguine (lub bezgutenowego spaghetti)

Mule zalać w misce zimną wodą, szybko przepłukać i odcedzić na sicie. Otwarte małże wyrzucić - są nieżywe, nie wolno ich jeść.
W rondlu, lub garnku z grubym dnem, rozgrzać olej, dodać drobniutko posiekane szalotki, chilli i czosnek. Trochę posolić (niewiele, bo mule oddadzą dużo soli do sosu, który na koniec jeszcze będziemy redukować) i popieprzyć. Smażyć na średnim ogniu, cały czas mieszając (uważać, żeby nie zrumienić). Dodać posiekane pomidory i ketchup, wlać wino, dodać gałązki tymianku i doprowadzić do wrzenia w odkrytym rondlu. 
Dodać mule, przykryć garnek i gotować 3-4 min, od czasu do czasu potrząsać garnkiem (w tym czasie wszystkie muszle powinny się otworzyć). Lepiej nie mieszać łyżką, bo mule powypadają z muszelek i nie będą się ładnie prezentować.
Po 3-4 minutach wyjąć mule do miski przy pomocy łyżki cedzakowej. Jeśli któraś muszla do tego czasu się nie otworzyła, trzeba ją wyrzucić. 
Do sosu dodać zimne masło i sok z cytryny do smaku i łodyżki kolendry. Zwiększyć płomień i cały czas mieszając, zredukować sos prawie o połowę. Dodać śmietankę, zagotować, spróbować i, jeśli trzeba, doprawić.
Dodać mule, wymieszać z sosem potrząsając garnkiem i od razu podawać, posypując obficie kolendrą i świeżo zmielonym pieprzem. 

Smacznego :)

poniedziałek, 9 listopada 2015

Mule w sosie z białego wina - czyli najprostszy przepis na mule




Klasyk. Taki klasyk, że pewnie nawet przepisu nie powinnam podawać, ale postanowiłam, ze to zrobię, bo może jest tu ktoś, kto nigdy ich jeszcze nie jadł, nigdy nie robił...?
To przepis dla tych, którzy widzieli mule w sklepie, nawet przechodzili obok nich wiele razy,
wiedzą, że to się je, ale nigdy nie zdecydowali się na zakup, bo niby co z nimi zrobić?
Warto? Nie warto? 

Jeśli tu jesteście, to albo się zastanawiacie, czy je kupić, albo już kupiliście i przetrząsacie internet w poszukiwaniu jakiegoś sensownego przepisu ;)
Moim zdaniem nie warto dłużej szukać - ten przepis jest najprostszy i najlepszy, a przygotowanie tego dania zajmuje dosłownie kilka minut.

Oczywiście najlepiej zjeść mule popijając szklaneczką białego wina, tego samego, którego użyliśmy do ich ugotowania :)


Przepisy na mule:



Jak przyrządzić mule?

Składniki:
1 kg oczyszczonych muli 
2 duże szalotki (jeśli nie macie, możecie użyć cebuli)
3 duże ząbki czosnku
1 mała papryczka chilli (lub mniej - to zależy od was)
Pół butelki białego, wytrawnego wina
1 łyżka oleju
1 czubata łyżka zimnego masła (lub nawet dwie ;)
kilka gałązek świeżego tymianku
pół pęczka posiekanej natki (można pominąć, jeśli nie macie)
sól, pieprz, opcjonalnie (ja lubię) sok z cytryny

Mule zalać w misce zimną wodą, szybko przepłukać i odcedzić na sicie. Otwarte małże wyrzucić - są nieżywe, nie wolno ich jeść. Można popukać nożem w skorupkę takiego małża, jeśli zacznie się zamykać, można go ugotować.
W rondlu, lub garnku z grubym dnem, rozgrzać olej, dodać drobniutko posiekane szalotki, chilli i czosnek. Trochę posolić i popieprzyć (nie za dużo, ponieważ sos na koniec będziemy redukować). Smażyć na średnim ogniu, cały czas mieszając (nie rumienić). 
Wlać wino, dodać gałązki tymianku i doprowadzić do wrzenia w odkrytym rondlu. 
Dodać mule, przykryć garnek i gotować 3-4 min (w tym czasie wszystkie muszle powinny się otworzyć)
Od czasu do czasu potrząsać garnkiem. Nie należy mieszać, bo mule powypadają z muszelek i nie będą się ładnie prezentować.
Po 3-4 minutach wyjąć mule do miski przy pomocy łyżki cedzakowej. Jeśli któraś muszla do tego czasu się nie otworzyła, zdecydowanie trzeba ją wyrzucić - nie ma litości ;-). 
Do sosu dodać zimne masło i sok z cytryny do smaku, zwiększyć płomień i cały czas mieszając, zredukować sos o połowę. Spróbować i, jeśli trzeba, doprawić.
Dodać mule i posiekaną natkę, wymieszać potrząsając garnkiem i od razu podawać. Najlepiej ze świeżą bagietką lub ciabattą, ale jeśli nie jecie takiego pieczywa, żytnie lub bezglutenowe tosty tez dają radę :)

Smacznego :)

środa, 4 listopada 2015

Błyskawiczne ciasto jogurtowe, mieszane łyżką





Bardzo fajne ciasto, chociaż niezbyt wyrafinowane, po prostu takie... codzienne. Dla niespodziewanych gości, na "zachciewajkę", albo na leniwe, niedzielne popołudnie.

Naprawdę uwielbiam takie mało skomplikowane przepisy. 
Kiedyś już piekłam to ciasto dla niespodziewanych gości, dlatego mam opracowaną strategię ;) Wpadam do kuchni, błyskawicznie wszystko mieszam, bach do pieca i... kuchnia wyglądała jak lej po bombie:))))
Dosłownie kilka minut po przyjściu gości, zanim się dobrze rozsiedli i chwilę pogadali, powiedziałam, że idę zrobić kawę i razem z nią przyniosłam jeszcze ciepłe ciasto z truskawkami. Zrobiłam burzę śnieżną z cukru pudru i... wrażenie na znajomych :)
A robi się je tak szybko, bo nawet miksera nie trzeba używać. Wystarczy miska, łyżka do mieszania i kubeczek jogurtu, którym odmierza się składniki.
Zrobi je nawet kilkuletnie dziecko, więc jeśli macie malucha "na stanie", dajcie mu się wykazać :)



Jak zrobić szybkie ciasto?


Skladniki:
180 g, mały kubeczek, jogurtu naturalnego (po opróżnieniu, używamy go do odmierzenia kolejnych składników).
3 kubeczki mąki pszennej
2.5 kubeczka cukru (używam znacznie mniej, w zależności od tego, jakie mam dodatki do ciasta)
1 łyżeczka esencji waniliowej
1.5 łyżeczki proszku do pieczeni
3 jaja
1 kubeczek oleju roślinnego
ok. 150g dowolnych owoców jagodowych (dzisiaj do jednego ciasta dodałam borówki amerykańskie, do drugiego 3 łyżki wiśni z nalewki)
cukier puder do posypania


Do mąki dodać proszek do pieczeni i przesiać (nie ukrywam, że często pomijam ten etap ;-)
Dodać resztę składników i mieszamy łyżką, lub mikserem na wolnych obrotach, na gładką masę. Mieszamy krótko, tylko do połączenia składników.
Przekładamy do niedużej foremki (u mnie keksówka, a raczej dwie, bo piekłam z podwójnej porcji) i pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez około 30-40 minut (czas zależy od użytej foremki – jeśli użyjecie płaskiej, ciasto będzie się piekło krócej
Sprawdzamy patyczkiem.
W razie konieczności pieczemy trochę dłużej, aż wyjęty patyczek będzie suchy.


Przestudzone ciasto posypujemy cukrem pudrem.




Smacznego :)

wtorek, 3 listopada 2015

Kremowa zupa z pieczarek i boczniaków


Powiem tak: królową piękności, to ta zupa nie jest, ale do szarfy królowej smaku śmiało może pretendować.
Absolutna pycha!
Jest tak z pewnością dlatego, że jest w niej bardzo dużo grzybów - pieczarek i boczniaków, a grzyby zawierają umami, czyli piąty (odkryty na początku XX wieku) smak. Tak więc to, co jemy może być nie tylko słone, słodkie, kwaśne, czy gorzkie, ale również... umami, czyli wyśmienite :)
Umami to coś, co przypomina kwas glutaminowy, występujący nie tylko w mięsie, ale i w sfermentowanych, azjatyckich sosach i pastach (rybnym, sojowym, paście krewetkowej), a także w serach i orzechach. Nazywany jest naturalnym glutaminianem sodu.

A co do grzybów... Między bajki należy włożyć fakt, że są one TYLKO smaczne, ale niestety nie posiadają żadnych wartości odżywczych.
Nie wiem dlaczego tak długo pokutowała (i niestety nadal pokutuje) ta krzywdząca opinia. Grzyby są bogatym źródłem białka, witamin i mikroelementów, a także wspaniałym antyoksydantem.

Ps. Właśnie parę minut temu mój syn powiedział, że to zaje* (czytaj: przepyszna) zupa :)
A cytując dalej mojego Miśka: nie ma jak u mami (albo umami) ;)

No dobrze... Poczytane? To teraz do garów ;)




Składniki:
ok. 20 dag boczniaków
ok. 50 dag pieczarek
1-1.5 litra bulionu warzywnego (jedzący mięso mogą użyć jakiegokolwiek wywaru mięsnego)
1 średnia marchewka
1 nieduża cebula
2-3 ząbki czosnku
2 nieduże ziemniaki
mały pomidor
szklanka mleka (może być roślinne, najlepiej ryżowe lub kokosowe)
czubata łyżeczka ostrej musztardy (np. rosyjskiej)
1 łyżka klarowanego masła lub oleju
sól, świeżo zmielony pieprz, opcjonalnie świeży lub suszony tymianek
prażone pestki

mile widziane będą posiekane, świeże zioła (natka, tymianek)

 

Grzyby, cebulę, czosnek i marchewkę posiekać w jakikolwiek sposób - nie ma to większego znaczenia, ponieważ zupa będzie zmiksowana.
Na patelni rozgrzać tłuszcz, dodać warzywa i grzyby i podsmażyć, aż lekko się przyrumienią. Pod koniec doprawić solą i pieprzem. Ważne, żeby wytworzyła się taka przyrumieniona warstwa, jak na zdjęciu powyżej, ponieważ nada ona smak zupie.
W międzyczasie podgrzać bulion i dodać do niego obrane i pokrojone w jak najmniejszą kostkę ziemniaki (wtedy szybko się ugotują).
Na patelnię wlać 1-2 chochelki wywaru, pogotować wszystko razem mieszając, tak, żeby przyrumienione resztki odkleiły się od jej dna i ścianek.
Przelać zawartość patelni do garnka, dodać posiekanego pomidora oraz musztardę.
Gotować na małym ogniu, aż warzywa i grzyby będą miękkie, wtedy dodać mleko i - jeśli trzeba - ponownie doprawić i dodać suszony tymianek.
Jeśli nie mamy prażonych ziarenek, prażymy kilka łyżek ulubionych (np. dynia, słonecznik, semię lniane, orzechy, sezam) na suchej patelni.


Zupę miksujemy, a przed podaniem każą porcję posypujemy prażonymi pestkami i ulubionymi, siekanymi ziołami.

Smacznego :)