sobota, 7 lipca 2012

Bułeczki z truskawkami i pyszna, rodzinna historyjka :)


Przepis na ciasto pochodzi od mojej Mamy, ktora dostala go od swojej mamy, a ta z kolei, od swojej niemieckiej sasiadki. Robie z niego nie tylko bułeczki, ale tez ciasta z owocami, bakaliami, muffiny i chałki.
Wiąże się z nim pewna, zabawna historia, która opowiedziala mi Mama, kiedy ktoregos dnia przyjechalam do niej z tymi bułeczkam...


Moi Dzidakowie, rodzice Mamy, zostali podczas wojny wysiedleni na wies. Ich dom zajelo wojsko. W nowym miejscu, ich sasiadami byla niemiecka rodzina - mlody oficer z zona. Niestety nie mieli oni dzieci, wiec nie dziwi fakt, ze bardzo polubili dzieci swoich polskich sasiadow. A szczegolnie do gustu przypadla im pewna przesliczna trzylatka, z dlugimi warkoczami - moja Mama :)
Mala Krysia czesto bawila sie u "Frau" i byla przez nia rozpieszczana i dokarmiana roznymi, niedostepnymi w owych ciezkich czasach, smakolykami.
Krysia szczegolnie lubila wspaniale, drozdzowe ciasta z gruba warstwa kruszonki, ktore piekla sasiadka. A piekla je co tydzien, i to w hurtowych ilosciach. Cale blachy ciasta przechowywala w wielkim kredensie i kiedy mala do niej przychodzila, zawsze dostawala ogromny kawalek swojego przysmaku.

Ktoregos dnia Krysia, jak zwykle, poszla do sasiadki. Poniewaz nie wracala przez kilka godzin, moja Babcia w koncu po nia poszla. Na miejscu okazalo sie, ze mała juz dawno opuscila dom sasiadow i ponoc miala wrocic do domu...
Na rodzine padl blady strach. Zaczely sie poszukiwania. Przeszukano oba domy i cala okolice, a ze niedaleko byly stawy, wszyscy bardzo sie martwili, czy Krysi nic sie nie stalo.

Zdenerwowana sasiadka krecila sie po domu i nie mogla sobie miejsca znalezc. A ze miala w zwyczaju jesc, kiedy byla zdenerwowana, postanowila ukroic sobie kawalek ciasta.
Kiedy, z talerzykiem w jednej, a nozem w drugiej rece, otworzyla przepastny kredens, jej oczom ukazal sie sielankowy obrazek. Mala zguba slodko spala na polce, z buzia na wielkim drozdzowym ciescie, z ktorego wydlubala cala kruszonke :D

Mama powiedziala mi, ze tajemnica tego ciasta, to kilkakrotne wyrastanie - im wiecej razy pozwalamy ciastu wyrosnac, tym lepiej.
Mnie nigdy nie starczylo cierpliwosci na wiecej niz 3 wyrastania :)



Składniki:
1 kg mąki tortowej
10 dag świeżych drożdży 
1/2 litra ciepłego mleka
3 garści cukru
4 jaja
5 dag masła +5 dag margaryny + filizanka oleju
roztrzepane żółtko do posmarowania

Nadzienie:
świeże (zimą mrożone) truskawki
cukier (1/2 łyżeczki na każdą bułeczkę)

Kruszonka:
ok. 100 g masła
pół szklanki cukru
pół szklanki mąki
1-2 łyżeczki esencji waniliowej
Lukier:
białko jajka
cukier puder


Sposób przygotowania:
Drożdże rozrobić z niewielką ilością ciepłego mleka, dodać po łyżce cukru i mąki, i odstawić do wyrośnięcia. Tłuszcz roztopić i przestudzić.
Mąkę wsypać do miski, zalać ciepłym mlekiem, dodać jajka i wyrośnięte drożdże. Wymieszac łyżką. Na koniec stopniowo dodawać roztopiony tłuszcz. Wlewać go po ściankach miski i wyrabiać przez kilka minut rękoma. Ciasto powinno być miękkie i elastyczne. Na koniec uformować z niego kulę i zostawić w przykrytej misce do wyrośnięcia (ok. godziny).
Po tym czasie ciasto "przebić" i ponownie krótko zagnieść, uformować w kulę i odstawić, aż podrośnie. Te czynność powtórzyć jeszcze co najmniej raz. Im więcej razy ciasto będzie wyrastać, tym bułeczki będą delikatniejsze.

W międzyczasie zrobić kruszonkę. Wszystkie składniki zagnieść, rozcierając w palcach, aż powstana grudki; jeśli mieszanka wyjdzie za sucha, można dolać odrobine wody. Odstawić do lodówki, az do momentu użycia.

Przygotować lukier. Białko ucierać dosypując stopniowo cukier puder, aż lukier stanie sie biały. Dosypać tyle cukru, żeby lukier był półpłynny.

Po ostatnim zagnieceniu ciasto uformować w wałek i podzielić go na dowolną ilość części (zwykle wychodzi mi ok. 22-24 bułeczek). Każdą część zagnieść, zrobić z niej kulkę i rozpłaszczyć na grubość ok. pół centymetra (ja to robię na dłoni).
Na środku "placka" polożyć 2-3 truskawki, wsypac pół łyżeczki cukru i starannie zebrać brzegi do środka. Uformować okrągłą lub podłużną bułeczkę i położyć na blasze do pieczenia. Blacha powinna być wyłożona papierem lub matą do pieczenia. Bułeczki układać w sporych odstępach, ponieważ bardzo wyrastają (prawdopodobnie i tak się lekko połączą podczas pieczenia).
Po zrobieniu wszystkich bułeczek odstawic je pod przykryciem do wyrośnięcia (ok. 15 min). Po tym czasie delikatnie posmarowac roztrzepanym żółtkiem i posypać kruszonką. Piec w temp. 220oC ok. 20 min.
Po wystudzeniu polukrować.

Smacznego :)

19 komentarzy:

  1. Małgoś, jaka opowieść - cudna!! :-)))) muszę robić to historyczne ciasto :DDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię takie pokoleniowe wypieki z historią, dobrze mieć taki uniwersalny przepis, na pewno kiedyś wypróbuję :D

    OdpowiedzUsuń
  3. najczęście właśnie, moje improwizowanie opiera sie na pokoleniowych, tradycyjnych recepturach.
    przyjemnie sie czytało ;]
    i oglądało te pyszne bułeczki!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowna opowieść i fantastycznie pyszne bułeczki!
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale fajna opowieść :)
    A bułeczki wyglądają baaardzo apetycznie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Agnieszka, bede zaszczycona :D :D :D

    Canette, fajnie miec taki przepis, ale jeszcze fajniej posluchac takich rodzinnych historii :)

    Kuchenny balagan, dziekuje :)

    Kuchennefascynacje, dziekuje za mile slowa :)

    Karmel-itka, ja mam wiele takich przepisow, ty pewnie tez. Fajnie je miec :)

    Majana, dziekuje :) Zjadlabym znowu, ale truskawki sie skonczyly :(

    Asik, dziekuje bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo zabawna historia, a jednocześnie baaardzo słodka :))

    Twoje przepisy są najlepsze! zdecydowanie dodaję Ciebie do obserwowanych,Muszę tu posiedzieć dłużej i poczytac sobie.
    Pozdrawiam gorąco i zapraszam do Domu Rozalii :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dom Rozalii, bardzo dziekuje, jest mi bardzo milo to czytac :))) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wlasnie zaczynam piec Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo się cieszę :) Szkoda, że nie podzieliłaś/eś się wrażeniami :)

      Usuń
  11. Malgosiu prosze napisz, filizanka oleju czyli ile ml. Dziekuje.

    OdpowiedzUsuń
  12. bardzo dziekuje.... Klania sie Anna Maria z NYC.....

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za Twój komentarz :) Chętnie odwiedzę też twój blog/stronę