wtorek, 26 kwietnia 2011

Risotto z ziołami z lasu w towarzystwie grillowanego łososia:)


Czy przyszlo wam kiedys do glowy, kiedy spacerowaliscie po lesie czy łące, ze wokol nas jest mnostwo wspnialych ziol, ktore moznaby wykorzystac w kuchni?
My wrocilismy z wczorajszego spaceru z duzym peczkiem zielonych skarbow, z zamiarem dodania ich do naszego dzisiejszego obiadu.

Moja inspiracja byly "opowiesci z River Cottage", ktore zawsze ogladalam z ogromnym zainteresowaniem.


W roku 1998 Hugh Fearnley-Whittingstall przeprowadzil pewien eksperment, ktory zostal udokumentowany dla TV. Zamieszkał na wsi, w River Cottage, w hrabstwie Dorset. Postanowil zajac sie uprawa własnych owoców i warzyw. Chciał byc samowystarczalny i przede wszystkim chciał mieć pewność co do jakości tego, co wklada do garnka. Poza tym jego celem byl maksymalnie bliski kontakt z natura, tak móc w pelni korzystać z jej dobrodziejstw.
Łowił ryby i raki w pobliskim strumieniu, zbieral ziola w lesie i na lakach, sam hodowal zwierzeta i uprawial warzywa (jest znany ze swojej kampanii na rzecz "prawdziwego jedzenia", oraz założycielem organizacji River Cottage, promującej życie blisko natury i zdrową żywność).

Tez bym tak chciala... Jednak poki co, moze zachece was do sprobowania innych ziol niz te, ktore mozna kupic w supermarkecie :)


Składniki:
dla 4-5 osob

400g ryzu arborio
1 marchewka
2 male cukinie
1 mala cebula
3 zabki czosnku
2 lodygi selera naciowego
kawalek (ok. 10 cm) pora - tej zielenszej czesci
1 duzy pomidor
4 lyzki mrozonego groszku
duzy peczek ziol: pokrzywa, mniszek (mlecz), szczaw
1 lyzka dowolnego oleju

4 kawalki (moga byc dzwonka) fileta z łososia.

ok. 2 litry bulionu z kurczaka

swiezo zmielony pieprz,
1 lyzka masla
2 lyzki tartego parmezanu
1 czubata lyzka kremowego, homogenizowanego twarogu (ja uzylam serka "Moj ulubiony") lub kwasnej, gestej smietany

Sposob przygotowania:

Bulion podgrzac. Marchewke, cebule, por, czosnek i seler pokroic w malutka kosteczke (wielkosci groszku). Cukinie obrac, pokroic w mala kostke, posolic i zostawic na 15 min, aby uscila sok. Wyplukac, odcisnać wode.
Ziola przebrac, usunac ogonki (z pokrzyw wykorzystujemy tylko czubki pędów, a z mniszka tylko najmlodsze listki - wazne, aby zerwac je przed kwitnieniem), dobrze wyplukac i przelac na sicie wrząca woda, a nastepnie jak najzimniejsza. Odcisnac i drobno pokroic.
Pomidora pokroic (ze skorka) w drobna kosteczke.

W glebokim rondlu/patelni rozgrzac olej. Wsypac ryz i, caly czas mieszajac, podgrzewac przez kilka minut. Dodac marchew, cebule, czosnek, por i seler. Smazyc dalej, az ryz stanie sie biały. Wtedy dolac chochelke bulionu i smazyc dalej, caly czas mieszajac. Kiedy ryz wchlonie caly plyn, nalezy dodac kolejna chochelke i powtarzac te czynnosc, az do zuzycia calego bulionu. Pod koniec dodajemy stopniowo: cukinie, potem groszek i posiekanego pomidora.

Cale to mieszanie trwa ok. 20 min i przez ten czas nie wolno odejsc od rondla, poniewaz risotto latwo sie przypala.

Na sam koniec dodajemy pieprz, posiekane zioła (troche zostawiamy  do dekoracji), maslo, twarozek i parmezan.
Gotowe risotto powinno byc gladkie i kremowe, w zadnym razie nie papkowate i rozgotowane. Powinno sie wyczuwac lekko twarde ziarenka ryzu.

W miedzyczasie, na patelni grillowej (u mnie bez tluszczu), usmazyc filety z lososia, oprószone jedynie sola i pieprzem.


Podawac, ukladajac łososia na risotto - natychmiast po przygotowaniu, poniewaz jesli zostawimy goracy ryz w garnku, nadal bedzie sie gotowal i po pewnym czasie stanie sie - mimo naszych wczesniejszych staran - miekki i paćkowaty.

Wiem, ze sie powtarzam, ale to bylo taaaaakie dobre...
Smacznego :)

Przepis dodaje do Akcji RYBY!!! zorganizowanej przez Kinge
I do akcji Zielnik Kuchenny
Zielnik Kuchenny 2011

8 komentarzy:

  1. te zioła mnie zaintrygowały..jestem jak najbardziej za ..za taką zywnością..
    Od wielu lat planuję zabrać się trochę profesjonalniej za zioła..tzn. poznac ichnazwy , wygląd i wlasciowości ..łaki są usiane ziołami tylko trzeba je umieć odrózniac i zbierać o odpowiedniej porze . Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. I ja regularnie śledzę kucharzenie Hugh Fearnley-Whittingstall'a, a potem śnię o własnym, dużym ogrodzie i kilku kurkach biegających po podwórku...:)
    Z pokrzywy jadłam surówkę, bardzo mi smakowała, szczaw, wiadomo zbieraliśmy na zupę ale mniszka nie miałam okazji jeść. Fantastycznie wykorzystałaś te zioła, niewątpliwie było pyszne.
    pozdrawiam słonecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyczne! A programu Hugh nie widzialam, za to jego ksiazki kucharskie uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Właściwie to cóż... nie jadłam niczego dzikiego - jestem w tym tak kompletnie zielona, że bałabym się zjeść coś trującego.
    A przepis wspaniały!
    Łosoś plus risotto...:)
    Ale, tak myślę i myślę i dochodzę do wniosku, ze ja chyba jednak dotąd nie jadłam klasycznego risotto...
    Im więcej nowego jem, tym więcej nowego stale przede mną - to niesprawiedliwe.;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mona, takie ziola, to super sprawa. Ja od zawsze przynosilam cos "z łaki" do domu, ale byl to glownie szczaw i dzika mieta :) Oczywiscie tzw. lecznicze ziola, to calkiem inna para kaloszy...

    żenia, ciesze sie, ze nie tylko ja mam takiego bzika ;) A wiesz, nigdy nie jadlam surowki z pokrzywy. Jak sie ja robi? Pewnie tez trzeba sparzyc, zeby sie przy jedzeniu nie poparzyc...
    Nastepnym razem dodam wiecej tych ziolek, bo teraz chcialam wyprobowac smak i balam sie, ze przesadze, ze np. mniszek doda za duzo gorzkiego smaku.
    Ps. Robilam twoja surowke z fenkuła. Pyyycha!

    maggie u nas chyba nie ma jego ksiazek... szkoda. Ja regularnie przegladam dzialy z ksiazkami kucharskimi w ksiegarniach, ale nigdy sie na nie nie natknelam.

    lekka ja sie wychowalam wsrod łąk i lasow i mialam cudownych dziadkow, ktorzy nauczyli mnie rozpoznawania ziol :)
    Do 20 roku zycia pilam na sniadanie miętę zamiast herbaty - milo to moje "dzikie" dziecinstwo wspominam :)
    A co do nowych smakow, to wiesz, ze ostatnio do takich samych wnioskow doszlam? Gonie i gonie ciagle za nowym. Nie lubie monotonii. Jesli gotowanie ma mnie bawic (a przeciez powinno, prawda? ;)) to musze ciagle robic cos nowego...

    OdpowiedzUsuń
  6. Małgosiu, w okolicach mojego rodzinnego domu rośnie tyle wspaniałości o których piszesz, a ja nigdy nie pomyślałam nawet żeby zjeść pokrzywę albo mlecz... a tu taka pyszna niespodzianka!

    OdpowiedzUsuń
  7. EVE to akurat zawsze mozesz zrobic :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiesz, to takie ciekawe. Ostatnio nawet rozmawiałyśmy o tym przy świątecznym stole z mamą i bratową.
    O naszej filozofii gotowania.
    Mama i bratowa uwielbiają tradycję, rozkoszują się daniami robionymi od lat, kulinarnymi pewniakami - mama specjalizuje się w ciastach, bratowa w mięsach. A mnie kręcą nowości. Już przy przyrządzaniu czegoś drugi raz odczuwam znużenie... Podobno moja babcia od strony ojca tak miała.:)
    Fajnie, że wszyscy jesteśmy tacy różni.:)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za Twój komentarz :) Chętnie odwiedzę też twój blog/stronę