Ten przepis powstał z potrzeby chwili, po to by wykorzystać reszki. Długo mnie nie było, bo najpierw półtora miesiąca w Indiach, potem 10 dni na Maderze... Chłopaki radzili sobie, jak mogli, ale ponieważ codziennie na śniadanie jest owsianka z bananami, to... mrożonych bananów w zamrażarce mamy na kilka miesięcy. To samo się tyczy owsiankowych dodatków (na szczęście zasuszone "na kamień" migdały, rodzynki i jagody goji da się uratować).
Tak się składa, że nie ma u nas amatorów zbyt dojrzałych bananów, a że te bardzo szybko stają się "piegowate", zazwyczaj pokrojone w plasterki trafiają do zamrażarki. Później sukcesywnie fundujemy im recycling, przerabiając na placki, lody, ciasto czy koktajle.
Resztki "wszelkiej maści" - warzyw, owoców, ziół, płatków, mąki, pestek, orzechów, kasz, itd., itp. też wykorzystujemy do ostatniego kawałeczka, do ostatniego ziarenka, czy... czego-tam-jeszcze-ostatniego 😉 Nic nie ma prawa sie zmarnować.
Moja rodzina od wielu lat stara się żyć w myśl idei less waste. Jedzenie się u nas nie marnuje, a jeśli już tak się zdarzy, resztki trafiają do kompostownika, gdzie dżdżownice pracowicie przerabiają wszystko na kompost. Ten trafia do skrzyń na warzywa i tak obieg się zamyka :)
Taki styl życia jest bliski mojemu sercu już od wielu lat, dlatego z wielką radością obserwuję, że stał się bardzo modny (nie lubię tego słowa, ale tutaj akurat wcale mi nie przeszkadza).
Ludzie wreszcie zaczynają dostrzegać, jak wiele jedzenia się marnuje, jak szkodzimy środowisku, ile mamy wokół siebie niepotrzebnych rzeczy... To swego rodzaju trend, który popieram całym sercem.
Wierzę, że nawet najmniejsza zmiana w stylu życia każdego z nas, może mieć ogromny wpływ na środowisko. Od czegoś trzeba zacząć, więc jeśli jeszcze nic nie robisz, jeśli na pytanie o to, czy wierzysz w zmiany klimatyczne spowodowane przez ludzi odpowiadasz: nie mam zdania, to może najwyższy czas zacząć o tym myśleć i dołożyć swoją małą "cegiełkę" do ratowania świata 💚
Brzmi patetycznie? Być może, ale jeśli choć jedna osoba zastanowi się nad tym, co napisałam, to było warto się produkować ;)
Wszystkie składniki
pyszny, bieszczadzki miód
obrane migdały
miód wymieszany z pastą sezamową
może też służyć jako polewa do ciasta
Składniki:
3 dojrzałe banany
1 szklanka płatków owsianych
1 szklanka mąki kokosowej
1 szklanka płatków jaglanych
3 duże jajka
1 duży kubek jogurtu naturalnego (maślanki lub kefiru)
garść migdałów
3 łyżki dowolnego miodu
1 czubata łyżka tahini*
50 g rodzynków
100 g jagód goji
1 łyżka cynamonu
1czubata łyżka proszku do pieczenia
Płatki owsiane zblendować na niezbyt gładką mąkę. Migdały namoczyć we wrzątku i obrać ze skórki. Rodzynki namoczyć we wrzątku przez pół godziny, odcedzić i ostudzić. Jagody goji zalać wrzątkiem, zostawić na minutę, odcedzić i ostudzić. Banany obrać i rozgnieść widelcem. Miód wymieszać w osobnej miseczce z tahini, aż do całkowitego połączenia.
Wszystkie składniki wymieszać w dużej misce, stopniowo dodając wodę (ilość wody zależy od tego, jak gęsty będzie jogurt, oraz od tego, czy dodacie jogurt, czy może maślankę/kefir). Ja początkowo mieszam łyżką, później delikatnie wszystko zagniatam, żeby nie rozgnieść jagód.
Ciasto powinno być dość gęste, można je swobodnie "zagniatać".
Dwie nieduże foremki wyłożyć brązowym papierem do pieczenia, przełożyć ciasto, udekorować plasterkami banana i migdałami. Moje foremki mają wymiar 19 x19 cm, ale ciasto można upiec w dowolnej formie
Piec ok. 45 min w temp. 200 stopni Celsjusza.
*pasta sezamowa
Smacznego bardzo :)