Ta zupa, to smak mojego dzieciństwa, a przynajmniej jeden ze smaków.
Mam wrażenie, że w ostatnich czasach została trochę zapomniana, a szkoda, bo jest taaaaka pyszna! Doskonale pasuje do jesiennej pluchy, która od kilku dni 'siąpi' za oknem gęstą mżawką.
Jest z nią wręcz kompatybilna, jak... sam parasol z deszczem :)
Wiele lat temu gotowała ją moja Babcia. Gotowała i gotuje ją moja Mama i to ona mi o niej przypomniała, kiedy ostatnio rozmawiałyśmy o tym, co nam się kojarzy z dzieciństwem.
Spędziłam z moją Mamą kilka cudownych godzin i słuchałam o jej dzieciństwie i młodości, co gotowała jej mama i babcia, co jadała "na zesłaniu" w okolicach Zielonej Góry.
Takie to były czasy, że za nieopatrzne chlapnięcie językiem (będąc młodym nauczycielem), można było trafić "na zsyłkę" do pracy, tam gdzie... ptaki zawracają (przepraszam mieszkańców zielonogórskiego ;)).
Dowiedziałam się "pięknych okolicznościach przyrody", wielkich gospodarstwach, świniobiciach, wałówkach i sutych śniadaniach jedzonych z jednej miski z gospodarzami. Smażone ziemniaki, boczek, jajka, kaszanka... To wywołało skojarzenia z angielskim śniadaniem, może niezbyt zdrowym, ale dającym energię na długie godziny.
W domu mojej Mamy jadało się barszcz z fasolą, albo zabielany, z tłuczonymi ziemniakami, zalewajkę, prażuchy, zupę z dyni ze słodką śmietanką i tartymi kluskami (tarte kluski, to nie zacierki, ale kluski z surowych, tartych i gotowanych ziemniaków), kiszone warzywa (nie tylko ogórki i kapustę, ale też jabłka, pomidory, grzyby), smażyło się na maśle, jadło się dużo dań z ziemniakami.
Uwielbiam o tym słuchać! Mam nadzieję, że następnym razem znów namówię Mamę na takie opowieści.
Tymczasem przepis na mój barszcz zabielany, który Babcia i Mama robiły trochę inaczej niż ja. Tam bazą był zawsze mięsny wywar i świeże buraczki. W pewnym okresie czasu używało się też koncentratu barszczu, kostek rosołowych, zasmażek i innych "wynalazków", których ja unikam, i od których (z czasem) odwiodłam też Mamę.
Ja najczęściej używam wywaru z warzyw, chociaż zdarza się też rosół, i kiszonych buraków. Często zabielam barszcz (i inne zupy) mlekiem roślinnym (takie czasy :)))
Jak zrobić najlepszy barszcz zabielany z tłuczonymi ziemniakami?
ok. 1 litra wywaru (może być dowolny, dzisiaj użyłam mocnego wywaru z warzyw)
ok. 1/2 - 3/4 litra "zakwasu" z kiszonych buraków
ok. pół litra mleka (użyłam sojowego, bo fajnie zagęszcza, ale może też być krowie)
2 łyżki gęstej, kwaśnej śmietany 12%
cukier lub ksylitol do smaku, świeżo zmielony pieprz
Dodatkowo: ugotowane, tłuczone ziemniaki + posiekany koperek/szczypiorek (lub drobno posiekana cebulka zrumieniona na maśle)
Do większego garnka wlać wywar i zagotować. Dodać cukier, zakwas i śmietanę rozrobioną w mleku. Podgrzać mieszając od czasu do czasu, jednak nie dopuszczając do zagotowania.
Na koniec dodać sporo świeżo zmielonego pieprzu.
Można podawać na dwa sposoby: osobno ziemniaki polane masłem z cebulką -w małej miseczce, osobno barszcz, w większej. Albo usypać na środku większej miski kopczyk ziemniaków, posypać je koperkiem, a dookoła nalać barszczu (jak na moim zdjęciu). Jak byście nie zrobili, będzie bosko! :)))
Smacznego Bardzo :)