niedziela, 30 grudnia 2012

Barszcz z kiszonych buraków z fasolą lub z uszkami

 

W domu rodzinnym mojej Mamy jednym z dań, które gościły na wigilijnym stole, był barszcz z gotowaną fasolą. Ponieważ w domu mojego Taty nie jadało się takich "wynalazków" (dopuszczalny był tylko barszcz z uszkami), jako dziecko nie miałam okazji tego spróbować (a jeśli nawet próbowałam - przy czym obstaje Mama - to ja tego po prostu niepamiętam).
Mama tyle razy, z tesknotą w głosie, wspominała tamten barszcz, że w końcu w tym roku postanowiłam go zrobić po raz pierwszy. Jednak nie jako danie wigilijne, ale bożonarodzeniowe.
Przepis na barszcz jest bardzo prosty - to mój sprawdzony, postny barszcz wigilijny na kiszonych burakach. A fasola, to ulubiony, dorodny jaś (chociaż może to być jakakolwiek biała fasola).

Mamuś, to dla Ciebie :*

Co potrzeba, żeby zrobić barszcz z kiszonych buraków?

1 kg kiszonych buraków
zakwas z buraków (tutaj mój przepis na buraczany zakwas)
bulion warzywny  
parę listków laurowych i kilka kulek ziela angielskiego
1 duzy, surowy burak
1 twarde, winne jabłko (np. reneta)
ok. 1/2 szklanki soku jabłkowego
kilka suszonych grzybków
3 suszone śliwki z pestkami (nie wędzone)
1 duży ząbek czosnku
sól, pieprz, cukier, ocet z marynowanych grzybów - do smaku

Do podania: gotowana, biała fasola (oczywiście można podać ten barszcz z uszkami z grzybami, makaronem, czy nawet pierogami z kapusta i grzybami)

Jak zrobić barszcz z kiszonych buraków?


Kiszone buraki odcedzić. Płyn (zakwas) zachować, a buraki przełożyć do garnka, dodać ok. litr wody i gotować przez mniej więcej godzinę. Odcedzić.
Surowe buraczki obrać, pokroić w kostkę, dodać listki laurowe i ziele angielskie, bulion warzywny i gotować na małym ogniu, do miękkości. Pod koniec gotowania dodać wywar z gotowania kiszonych buraków, jabłka ze skórką, pokrojone w ćwiartki, śliwki, czosnek i suszone grzyby.
Gotować kolejne 20 min i doprawić: dodać zakwas buraczany, sok jabłkowy, sól, cukier i pieprz. podgrzać, ale nie dopuścić do zagotowania. Odstawić na kilka godzin w chłodne miejsce (najlepiej na noc).

Po tym czasie zupę przecedzić. Przecedzoną ponownie postawić na ogniu, ostrożnie podgrzać. Ponownie spróbować i, jeśli to konieczne, jeszcze doprawić.

Sposób przygotowania fasoli:
Fasolę opłukać, zalać ciepłą, przegotowaną wodą i odstawić na kilka godzin, żeby zmiekła. Po tym czasie wodę odlać, zalać fasolę wrzątkiem i ugotować do miękkości (przez pierwsze 10 min gotować na dużym ogniu bez przykrycia - dlaczego? O tym napisałam TUTAJ)
Po ugotowaniu lekko posolić, dodać odrobinę majeranku i łyżeczkę masła.

Na talerze wyłożyć 2-3 łyżki fasoli i zalać barszczem.

Smacznego :)

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Domowe łazanki

 
 
Tak się złożyło, że w tym roku sama przygotowuję całą wigilijną wieczerzę.
Problem w tym, że zaledwie wczoraj wróciliśmy z urlopu i czasu zostało niewiele. Jednak postanowiłam się sprężyć i zrobić wszystko, jak najlepiej. A "najlepiej" znaczy dla mnie "własnoręcznie". Uważam, że ten wyjatkowy dzień zasługuje na wyjątkowe starania.

Zaczęłam od pierniczków, farszów do uszek i pierogów, i łazanek. Przymierzam się też do karpia w galarecie, którego nigdy wcześniej nie robiłam. Zastanawiam się, czy choć trochę będzie przypominał tego, którego robiła moja tesciowa (?)
No, ale jeśli nie spróbuję, to raczej się nie dowiem ;-)

Dzisiaj przepis na domowe łazanki, które są o niebo lepsze od tych sklepowych.
W mojej wersji, są to maleńkie romby krojone radełkiem.
Zdjęcie poniżej obrazuje wielkość kluseczek - łazanka i mój palec wskazujący :)

 
Mnóstwo pracy przede mna, jednak zarówno łazanki, jak i uszka czy pierogi, można zrobić wcześniej i zamrozić. Wystarczy włożyć je, rozłożone cienką warstwą na tacy lub desce, do zamrażarki. Po 30 minutach można je przesypać do foliowych woreczków, włożyć ponownie do zamrażarki, gdzie mogą czekać, aż będą potrzebne.
Moje łazanki będą dodatkiem do zupy grzybowej, ale myślę, że byłyby równie pyszne z kapustą, czy z makiem i bakaliami.



Składniki:
ok. 80 dag makaronu

1 szklanka mąki pszennej, tortowej
1/2 szklanki mąki krupczatki + 1/2 szklanki semoliny*
1 całe jajko + 1 żółtko
1 łyżka oleju
szczypta soli
ciepła woda (ile ciasto "zabierze")

*może być sama krupczatka - 1 szklanka.

Sposób przygotowania:
Wymieszać wszystkie rodzaje mąki i usypać z nich kopczyk. Zrobić w nim wgłębienie, wbić do niego jajko i dodać jedno żółtko. Dodać sól, olej i ok. pół szklanki ciepłej wody. Wymieszać widelcem i, jeśli to konieczne, dolać jeszcze wody, tak żeby składniki się połączyły.
Zagniatać energicznie, aż do uzyskania zwartego, twardego ciasta. Podzielić je na 4 części, przykryć ściereczka i zostawić na ok. 15 min.
Po tym czasie każdą część ciasta rozwałkować, trochę grubiej niż na makaron.
Ja wałkuję owalne, długie placki, tak samo jak w przypadku domowego makaronu (zdjęcie poniżej), ponieważ, moim zdaniem, łatwiej je pokroić, niż te duże, okrągłe.


Każdy placek kroimy (najlepiej radełkiem, ale można też nożem) w ok. centymetrowej szerokości paseczki, a następnie skośnie, w malutkie romby.

 
Przesypujemy je delikatnie mąką i podrzucamy, żeby się rozdzieliły. Zostawiamy rozrzucone cienka warstwą, żeby się podsuszyły.
Tak przygotowane łazanki można od razu ugotować, albo - jak ja to robię - zamrozić rozsypane cienką warstwą na płaskiej tacy. Tacę z kluskami wstawiamy do zamrażarki na ok. pół godziny. Po tym czasie wsypujemy kluseczki do foliowego woreczka i ponownie (bez obawy, że sie skleją) umieszczamy w zamrażarce.
Gotujemy wrzucając zamrożone kluski do wrzątku. Czekamy aż wypłyną na wierzch, mieszając od czasu do czasu. Po wypłynieciu gotujemy jeszcze jakieś 2 - 3 min (w zależności od grubości i wielkości klusek), a następnie odcedzamy i kilkakrotnie przelewamy zimną wodą. Zwykle po odcedzeniu mieszam łazanki z odrobiną roztopionego masła i w tej postaci czekają na podanie.

Smacznego :)

czwartek, 29 listopada 2012

Nadziewane łososiem, owsiane babeczki - czasami w czapeczkach



Te babeczki, to doskonała przekąska, zarówno na ciepło jak i na zimno. Są kruchutkie i wilgotne, i wspaniale wyglądają po przekrojeniu. Pierwotnie nie miały "czapeczek" (jak te na zdjęciu wyżej), jednak kiedy starałam sie dopracować przepis, doszłam do wniosku, że dobrze by im zrobił dodatek jakiegoś sosu, coś co ożywi smak. I tak wpadłam na pomysł, aby wykorzystać sos na bazie bitej śmietany i chrzanu, który zwykle robię na Wielkanoc. Jedyna zmiana, to mniejsza ilość chrzanu, żeby sos nie zdominował smaku babeczek, a tylko delikatnie go podkreślił. Ten sos wygląda, jak biała, lukrowa czapka - w sam raz na zimę ;) Babeczki nie tylko świetnie smakują ale i ciekawie się prezentują.

Szkoda tylko, że babeczkom w czapeczkach nie udało mi się zrobić zdjęcia, więc może po prostu użyjcie wyobraźni :)




Składniki ciasta:
Suche:
260g maki owsianej
6 łyżek otrąb owsianych
60g łagodnego, żółtego sera (salami lub gouda)
1 łyżka cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
Mokre:
250 ml maślanki lub niezbyt gęstego jogurtu naturalnego

75g prawdziwego masła (roztopione, ostudzone)
2 duże jajka

Składniki farszu:
300g świeżego łososia norweskiego (płaski, równy filet bez skóry i ości)
olej do smażenia (odrobina, do posmarowania patelni)
Marynata: łyżka oliwy, świeżo mielony pieprz, skórka otarta z połowy cytryny, odrobina chilli

200g mrożonego szpinaku (koniecznie całe liście)
1 posiekany ząbek czosnku
łyżka klarowanego masła
sok z połowy cytryny
3 kulki ziela angielskiego utarte w moździerzu
sól, pieprz i cukier do smaku

Czapeczki:
ok. pół szklanki śmietanki - kremówki
1 płaska łyżka chrzanu
sól, cukier i sok z cytryny do smaku


Sposób przygotowania:
Przygotować farsz.
Łososia pokroić w kostkę (12 w miarę równych sześcianików), wrzucić do miseczki, dodać składniki marynaty, wymieszać, przykryć i odstawić na co najmniej 15 minut.
Po tym czasie kawałeczki łososia ostrożnie obsmażyć z każdej strony, na silnie rozgrzanej patelni. Trzeba to zrobić błyskawicznie. Ryba powinna nadal być surowa w środku (chodzi tylko o szybkie ścięcie powierzchni, żeby w czasie pieczenia cały smak został w środku).
Na patelni rozgrzać klarowane masło, dodać czosnek, smażyć kilka sekund i jak tylko zacznie pachnieć, dodać mrożony szpinak. Smażyć przez kilka minut, mieszając. Doprawić ww. przyprawami. Ostudzić.
Nabierać na łyżkę trochę szpinaku, na wierzchu kłaść kostkę łososia, a następnie zrobić z tego zgrabną kulkę. W ten sam sposób zrobić pozostałe kulki.

Przygotować ciasto.
Wymieszać osobno składniki suche i mokre. Następnie dodać mokre do suchych i szybko wymieszać łyżką. Nie należy mieszać zbyt długo, aby ciasto nie straciło lekkości.

Formę na babeczki (moja ma 12 otworów) wyłożyć papierowymi foremkami. Napełnić je ciastem do połowy, włożyć łososiowo - szpinakowe kulki i dopełnić ciastem. Powinna powstać mała górka, tak żeby ciasto dokładnie przykryło farsz.

Piec w piekarniku rozgrzanym do 200oC przez ok. 20 min (przed wyjęciem sprawdzić patyczkiem, czy są już gotowe).

Przygotować "czapeczki":
Śmietanę ubić na sztywno i, przy pomocy łopatki, delikatnie wymieszać z resztą składników. Tuż przed podaniem udekorować babeczki chrzanową śmietaną (można użyć szprycy) i swiezymi ziołami.

Smacznego :)


Przepis dodaję do akcji/konkursu na Durszlaku



 

Łososiowe kluseczki w aromatycznym, rozgrzewającym bulionie




Idealna zupa na jesienno - zimowe chłody. Jest pyszna, znakomicie rozgrzewa i pięknie pachnie. Jest doskonała na przemarznięcie i przeziębienie. Krótko gotowane warzywa o właściwościach rozgrzewających z pewnością spełniają swoje zadanie :) Miseczka takiej zupy od razu stawia na nogi i poprawia humor. Kluseczki są aromatyczne bardzo sycące, o zdecydowanym, łososiowym smaku. Dodatek ziół sprawia, że zupa jest jeszcze bardziej odżywcza i kolorowa.
To taka mała bomba witaminowa :)

Na koniec trochę o wspaniałych właściwościach łososia.
Warto go jeść w każdej postaci, ponieważ mięso tej ryby jest przebogate w pełnowartościowe białka, witaminy (B12, B6, niacynę) i minerały (fosfor, magnez i selen). Jest również źródłem kwasów tłuszczowych omega-3, które pozwalają nam długo zachować sprawność fizyczna i umysłową. Są ważnym składnikiem komórek nerwowych (hamują np. rozwój choroby Alzheimera). Poza tym regulują poziom cholesterolu, zapobiegają zakrzepom i wylewom. Oddziałują także na leptynę (hormon związany z regulacją łaknienia), przez co mają dobroczynny wpływ na utrzymanie odpowiedniej wagi. 



Składniki:

Kluski:
pz tej porcji ciasta wyjdzie ok. 40 sztuk
200 gram wędzonego na zimno łososia norweskiego
1 jajko + 1 żółtko
ok. 200 ml mleka
1 łyżeczka miękkiego masła
ok. 350 ml mąki pszennej typu 500 (ok. 1 i 1/3 szklanki)
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/4 łyżeczki drobniutko posiekanego, zielonego pieprzu z zalewy
pół szklanki posiekanych ziół (natki pietruszki, koperku, kolendry lub bazylii)
duża szczypta soli

Bulion:
ok. 2 litrów wywaru warzywno - rybnego (może tez być z kurczaka)*
1 nieduża marchewka
kilka plasterków imbiru
1 duży ząbek czosnku
papryczka chilli (dowolna ilość)
2 - 3 dymki
olej sezamowy i sos sojowy do smaku
kilka gałązek świeżych ziół do dekoracji

Sposób przygotowania:
Do pojemnika malaksera wlać mleko, dodać jajko i żółtko, sól oraz posiekany, zielony pieprz. Krótko zblendować, a następnie dodać mąkę, masło i proszek do pieczenia. Blendować, aż do uzyskania gładkiego ciasta. W miarę potrzeby dodać mąkę lub dolać trochę mleka. Ciasto powinno być dość gęste (zdecydowanie gęściejsze niż na lane kluski). Dodać posiekane zioła oraz pokrojonego w malutką kosteczkę łososia i delikatnie wszystko wymieszać.
Ciasto przykryć i odstawić na kilka minut.

W międzyczasie przygotować bulion.
Wywar wlać do garnka o dużej średnicy. Marchew obrać i umyć, pokroić w cienkie, ukośne plasterki, a następnie w cieniutkie zapałki. Podobnie przygotować imbir. Czosnek obrać i pokroić w jak najcieńsze plasterki. Dymki również cienko posiekać, najlepiej ukośnie. Odkroić kawałek chilli, usunąć pestki i pokroić w maleńką kosteczkę.
Warzywa dodać do bulionu i podgrzewać wszystko pod przykryciem, na małym ogniu. Doprawić kilkoma kroplami oleju sezamowego i sosem sojowym.
Kiedy bulion zacznie wrzeć, można zacząć wrzucać kluski.
Zwykle robię to przy pomocy dwóch łyżek. Nabieram ok. pół łyżki ciasta, zanurzam (pionowo) łyżkę z ciastem w bulionie i używając drugiej łyżki, zdejmuję ciasto wprost do zupy. Dzięki temu kluski są foremne i okrąglejsze niż zwykłe, "kładzione" przy pomocy jednej łyżki.
Gotować ok. 1-2 min od wypłynięcia (w zależności od wielkości klusek). Jednak nie wolno ich spuścić z oczu, ponieważ są delikatne i mogłyby się rozpaść.
Podawać natychmiast, dekorując zupę świeżymi ziołami.

Kluski można też przygotować wcześniej. Należy je wtedy ugotować w osolonej wodzie i po ugotowaniu rozłożyć na płaskim talerzu, tak żeby się nie posklejały. Wystudzić, przykryć folią spozywczą i wstawic do lodówki.
Przed podaniem koniecznie podgrzać w bulionie, żeby nabrały smaku.

Smacznego :)

*Ja często kupuję całego łososia i filetuję go sama. Resztki, czyli głowę i kręgosłup (czasem skórę z częścią brzuszną) przeznaczam na bulion. Można je zamrozić i wraz z innymi resztkami przechowywać w zamrażarce, aż do momentu wykorzystania.


Przepis wędruje do akcji/konkursu na Durszlaku

wtorek, 27 listopada 2012

Grillowany łosoś w ciepłym winegrecie z pigwówką



Kolorowo, aromatycznie i rozgrzewająco. Antidotum na chłód i szarość za oknem.
Ja się uśmiecham, bo znam już moc tego dania, a wy uśmiechniecie się - mam nadzieję - na widok tej eksplozji kolorów :)

Przepis jest chyba dość zaskakujący, więc początkowo wszyscy podchodzą do niego z rezerwą.
Jest oglądanie ze wszystkich stron, wąchanie i dziubanie widelcem, wkładanie do ust mini kawałeczków, "na próbę". No bo, żeby tak rybę z wódką? I do tego na ciepło...?

Jednak wszyscy, którzy do tej pory próbowali tego dania, kiedy już zaczęli jeść, to nie chcieli przestać.
Przepis testowałam trzykrotnie. Za każdym razem robiłam więcej. I za każdym razem okazywało się, że znowu za mało ;)
Chyba nie ma lepszej rekomendacji, niż to, że moi goście (dorośli, no bo wiadomo - alkohol) wymiatali wszystko, do ostatniego kawałeczka ryby i ostatniej kropelki sosu, zgarniając wszystko z talerzy świeżutkim chlebem. Gdyby nie ten chleb, to kto wie, czy nie skończyłoby się na wylizywaniu talerzy ;)

Rybę celowo grilluję ze skórką, ponieważ pozbawiona tej ochrony, z pewnością rozpadnie się na dwie części (przetestowałam). Lepiej więc grillować ją w całości, a skórę usunąć tuż przed zanurzeniem w marynacie.
Poza tym wg. mnie, łosoś grillowany ze skórą, ma o wiele bogatszy smak.

Co do nasion kolendry, to przed rozdrobnieniem, prażę je na suchej patelni. Gdyby jeszcze ktoś nie wiedział po co, to informuję, że prażenie uwalnia z nich aromat. Dzięki temu nasionka oddają potrawie o wiele więcej smaku i aromatu. Tak mówią mądrzy tego świata i taka jest prawda :)

Co jeszcze...
Przepis powstał specjalnie z myślą o łososiowej akcji na Durszlaku, ale "chlupek" nalewki znalazł się tam zupełnie spontanicznie. Akurat zlewałam do butelek nalewkę z pigwowca i... stało się :)
Myśle jednak, że z dużą korzyscią dla łososia.

Tak mi się coś kołacze po głowie, że... "rybka lubi pływac" ;)




Składniki:
dla 4 osób

500 g fileta z łososia norweskiego (ze skórą)

Winegret:
1/4 szklanki oliwy z oliwek + trochę do marynaty
3-4 łyżki pigwówki (nalewki cytrynowej lub koniaku/brandy)*
kilka plasterków drobno posiekanego pigwowca z nalewki
4 łyżki dobrego octu z białego wina
2 duże, posiekane ząbki czosnku + 1 do marynaty
kawałek drobno posiekanego imbiru (długości połowy kciuka)
1 posiekana, czerwona papryczka chilli (bez nasion)
4 - 5 ukośnie posiekanych cebulek dymek
1 łyżka nasion kolendry
3 świeże listki laurowe (mogą też być suszone)
kilka gałązek świeżej, grubo posiekanej kolendry (kilka listków zostawić do dekoracji)
sól, świeżo mielony pieprz, cukier - do smaku

W wersji świątecznej można dodać garść żurawin namoczonych w alkoholu

Do podania:
świeży, chrupiący chleb

* Jeżeli zdecydujecie się na nalewkę cytrynową, dodajcie również skórkę otartą z połowy cytryny.
Nalewkę można ostatecznie zastąpić wódką.

Sposób przygotowania:
Łososia umyć, osuszyć papierowymi ręcznikami i podzielić na cztery porcje. Skropić je oliwą, posypać posiekanym czosnkiem i oprószyć pieprzem. Odstawić na co najmniej 15 min do lodówki.

Patelnię grillową rozgrzać i podprażyć na niej nasiona kolendry (prażymy je na tej samej patelni, na której będzie grillowana ryba). Kiedy zaczną podskakiwać i intensywnie pachnieć, przełożyć je do moździerza, dodać czosnek, trochę soli (niedużo, ponieważ cała zawartość moździerza będzie dodana do winegretu) i niezbyt dokładnie rozdrobnić.

Rybę wyjąć z marynaty, oczyścić z czosnku, położyć na gorącej patelni, odrobinę oprószyć solą i grillować ok. 3 - 4 min z każdej strony (w zależności od grubości filetów).
Po ugrillowaniu zdjąć filety z patelni, ostrożnie oddzielić skórkę, ułożyć w szklanym lub ceramicznym naczyniu o wyższych brzegach i na chwilę odstawić. Naczynie powinno być nie za duże, żeby marynata zakryła rybę.

W czasie, kiedy ryba się grilluje można przygotować winegret.
Najpierw wymieszać z octem i nalewką (ilość nalewki zależy od jej "mocy", więc próbujcie) rozdrobnione z czosnkiem i solą nasiona kolendry. Dodać pieprz i cukier do smaku i mieszać, az sól i cukier się rozpuszczą. Następnie stopniowo dodawać oliwę i ubijać trzepaczką **
Na koniec dodać posiekaną kolendrę, imbir, chilli, dymki i owoce pigwowca z nalewki
Należy próbować winegretu,  ponieważ możliwe, że trzeba będzie dodać więcej octu (stopień kwaśności zależy od gatunku), soli lub cukru.

Gorącą rybę zalać winegretem i zostawić w odkrytym naczyniu, aż ostygnie. Następnie naczynie zakryć folią samoprzylepną i wstawić do lodówki na co najmniej 8 godzin.
Jednak najlepiej byłoby przygotować ją dzień wcześniej.

Na godzinę przed podaniem, naczynie wyjąć z lodówki, żeby danie troche sie ogrzało. Przed samym podaniem wszystko lekko podgrzać. Ja stawiam naczynie z rybą na odwróconej pokrywce garnka, w którym jest wrząca woda. Od czasu do czasu potrząsam zawartością. Danie lekko się podgrzeje, ale na tyle tylko, że ryba wciąż będzie bardzo delikatna, a z winegretu nie ulotni się alkohol ;)

Smacznego :)

**równie dobrze składniki sosu mozna wymieszać w szczelnie zamyknietym słoiku.



Przepis dodaję do akcji/konkursu na Durszlaku




czwartek, 8 listopada 2012

Drożdżowe listki z suszonymi pomidorami i oliwkami


Zaczarowały mnie od pierwszego wejrzenia :) Właściwie, to nawet nie wiem, czy to bułeczki, czy placki, czy coś w rodzaju prostej pizzy. Nieważne.
Najważniejsze, że pięknie wyglądają i jeszcze lepiej smakują. Podczas pieczenia w domu unosi się niewiarygodny zapach ziół i drożdżowego ciasta.
Skończyłam je piec, akurat kiedy miałam odebrać dziecko ze szkoły, więc w biegu zapakowałam jeden gorący listek i zabrałam ze sobą. Mina syna, kiedy w drodze ze szkoły pałaszował ciepłą bułeczkę, bezcenna :)
To jedna z takich chwil, kiedy ciepło się robi na sercu...




Składniki:
55 dag mąki + trochę do podsypywania
1 łyżeczka świeżych drożdży
350 ml ciepłej wody
2 łyżki oliwy
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka cukru

Dowolne dodatki:
zioła prowansalskie, świeży tymianek, przekrojone na pół oliwki, suszone pomidory z zalewy + oliwa

Sposób przygotowania:
Drożdże wymieszać z cukrem i odrobiną wody. Zostawić w ciepłym miejscu do wyrośnięcia. Mąkę wsypać do miski, dodać zaczyn, oliwę, sól i resztę wody. Wymieszać i dokładnie wyrobić ciasto.
Uformować z niego kulę, włożyć do miski, przykryć ściereczką i zostawić w ciepłym miejscu, aż podwoi objętość. Czas zależy od temperatury otoczenia (u mnie trwało to 1.5 godz).
Pod koniec wyrastania ciasta, piekarnik rozgrzać do 200oC.
Ciasto wyjąć, krótko zarobić i podzielić na części. Ja podzieliłam na  4 kawałki, ale można zrobić mniejsze listki. Każdy kawałek ciasta uformować w bułeczkę, a następnie rozwałkować na kształt listka. Przełożyć na blachę, ponacinać pod kątem, posmarować oliwą i położyć wybrane dodatki, lekko wciskając je w ciasto. Posypać ziołami prowansalskimi i/lub świeżym tymiankiem (może też być rozmaryn) i - opcjonalnie - gruba sola morską.
Ja swoje listki z pomidorami posmarowałam oliwą, w której były marynowane.
Przykryć i zostawić w cieple, żeby odpoczęły (ok. 15 - 20 min). W tym czasie powinny trochę podrosnąć. Piec aż do zrumienienia.

Smacznego :)


Przepis pochodzi z dodatku do Poradnika Domowego.
Mój "wkład", to świeże zioła i suszone pomidory + oliwa.

piątek, 2 listopada 2012

Papardelle ze szpinakiem, boczniakami i tuńczykiem


 
Danie, które sprawia, że z piersi gości (lub domowników) wydobywa się jęk zachwytu :) Wygląda na bardzo pracochłonne, a tymczasem przygotowanie trwa zaledwie kilkanaście minut. Pod warunkiem, że wszystko, czego potrzebujecie, macie akurat w domu :)


Mnie zrobienie sosu zajęło tyle czasu, co ugotowanie makaronu, ponieważ ułatwiłam sobie pracę wykorzystując mrożony szpinak, grillowanego tuńczyka John West w saszetkach i grzyby, które smażą się zaledwie kilka minut.


Uprzedzając pytania o tuńczyka w saszetkach - my kupujemy go w Anglii, ale wiem że można go dostać również w Polsce, w niektórych supermarketach (widziałam w Tesco i Leclercu). Jeśli jednak nie chce wam sie szukać, puszkowany tuńczyk (byle to był ten w kawałkach, a nie rozdrobniony) również doskonale się sprawdzi.

Poniewaz nie miałam anchovis, wpadłam na pomysł, żeby użyć sardynek z puszki. Muszę przyznać, że dobrze się zgrały z całym daniem. Delikatnie podkreśliły rybny smak, a jednocześnie były niewyczuwalne, bo całkowicie rozpuściły się w sosie.


Składniki:
dla 6 osób
1 opakowanie makaronu papardelle
ok. 30 dag boczniaków
3 saszetki tuńczyka John West z pieprzem i cytryną
(lub 3 puszki dobrego tuńczyka w kawałkach)
6 filecików anchovis (ewentualnie puszka sardynek w oleju)
1 paczka (750g) mrożonego szpinaku w listkach (może być świeży)
1 cebula
3 duże ząbki czosnku
2 czubate łyżki mascarpone
pół szklanki mleka
1 łyżeczka mąki (opcjonalnie)
olej
sól, pieprz

Sposób przygotowania:
Grzyby szybko opłukać pod bieżącą wodą. Cebulę i czosnek obrać i posiekać. W głębokim rondlu rozgrzać 2 łyżki oleju. Dodać cebulę, czosnek anchovis i trochę oleju spod rybek. Smażyć na średnim ogniu - nie rumienić.
Posolić i popieprzyć, a nastepnie dodać grzyby porozrywane w rękach na paseczki. Smażyć, aż lekko zmiękną i dodać szpinak (nie należy go wcześniej rozmrażać). Jeżeli dodajemy świeży szpinak, musi go być odpowiedznio wiecej. Ilość szpinaku zależy od gustu. Ja lubię, kiedy jest go dużo.
Szpinak zmięknie bardzo szybko, zajmie to zaledwie kilka minut.

W międzyczasie należy ugotować makaron. Należy zadbać o to, żeby odcedzić go, kiedy jest jeszcze twardawy, ponieważ po połączeniu z sosem zmięknie.

W mleku dokładnie rozmieszać maskarpone z mąką i wlać do rondla. Zagotować, starannie mieszając. Na koniec dodać tuńczyka, zmniejszyć płomień i podgrzewać rybę, delikatnie mieszając -tak żeby zbytnio jej nie rozdrobnić.

Część sosu wymieszać dokładnie z makaronem. Przełożyć wszystko do dużej miski, wyłożyć na wierzch resztę sosu, posypać posiekaną natka pietruszki (opcjonalnie) i od razu podawać


Smacznego :)

środa, 31 października 2012

Miękka, wilgotna babka twarogowa



Tak mnie urzekło ciasto twarogowe, którego użyłam ostatnio do szarlotki, że postanowiłam trochę poeksperymentować. Zdecydowałam, że upiekę ciasto twarogowe bez żadnych dodatków, tak żeby móc w pełni docenić jego smak.
Wybór padł na babkę, chociaż wydaje mi się, że rodzaj foremki nie ma większego znaczenia. Równie dobrze mogłabym użyć keksówki.


Jeśli chodzi o proporcje, to wzorowałam się na przepisie, który jest w naszej rodzinie od bardzo dawna. Połączyłam go z przepisem na szarlotkowe ciasto twarogowe i otrzymałam naprawdę pyszną babkę.
Co jest w tej babce niezwykłego? Przede wszystkim urzekła mnie konsystencja tego ciasta.
Bardzo ładnie wyrosło, ale ma pewną cechę, którą bardzo cenię w prostych wypiekach bez dodatków. To ciasto jest wilgotne. I na pewno zawdzięcza tę wilgotność dodatkowi twarogu :)

Poza tym, kiedy tak dumałam, przy porannej kawie, delektując się tym kawałkiem nieba, to doszłam do wniosku, że ów serowy dodatek nadaje ciastu bardzo interesujący smak. Gdyby ktoś nie znał składników ciasta, to jestem pewna, że nie odgadł by, że chodzi o twaróg.
I jeszcze pomyślałam, że to ciasto przywodzi na myśl "oponki", chociaż jest ich zdecydowanie zdrowszą wersją, bo nie smażoną w głębokim tłuszczu.

Jeśli chcecie w pełni docenić jej smak, nie polewajcie jej żadną polewą, wystarczy posypać cukrem pudrem :)
Cóż jeszcze mogę powiedzieć, poza tym, że polecam...? Mnie to ciasto oczarowało do tego stopnia, że właśnie popełniłam kolejny wypiek  :-)




Składniki:
2.5 szklanki mąki (1szkl = 250ml)
1 szklanka cukru
2 łyżki mąki ziemniaczanej

250g zimnego masła
300g dobrego, wilgotnego, półtłustego twarogu
3 duże jajka
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżka esencji waniliowej

Sposób przygotowania:
Do malaksera wsypujemy oba rodzaje mąki, cukier i proszek do pieczenia. Mieszamy. Teraz dodajemy masło pokrojone w kostkę, i kilkakrotnie pulsujemy malakserem, aż ciasto przybierze formę kruszonki. Dodajemy pokruszony ser i znowu na krótko włączamy malakser. Na koniec dodajemy jajka i miksujemy, aż uzyskamy gładkie ciasto. Trzeba zachować ostrożność, ponieważ ciasto jest gęste i zbyt długie mieszanie może uszkodzić malakser. Wystarczy kilkanaście sekund.
Ciasto powinno mieć taką konsystencję, żeby nie spadało z łyżki.

Gotowe ciasto wstawiamy do lodówki i przygotowujemy formę.
Typową foremkę na babkę (górna średnica mojej wynosi 28 cm) smarujemy dokładnie masłem i wysypujemy tartą bułką. Przy pomocy 2 łyżek wykładamy ciasto, a następnie dociskamy do foremki i wyrównujemy powierzchnię zwilżoną łyżką lub dłonią.
Pieczemy na środkowej półce piekarnika, w temperaturze 220oC, przez ok. 45 - 50 min (sprawdzamy patyczkiem). Po upieczeniu delikatnie, przy pomocy noża, oddzielamy babkę od foremki i zostawiamy do ostygnięcia. Po całkowitym wystudzeniu wyjmujemy ją z formy i posypujemy obficie cukrem pudrem.

Smacznego :)

wtorek, 30 października 2012

Szarlotka na twarogowym cieście


Nie wiem, czy wy tez tak macie, że kiedy za oknem deszcz lub śnieg, zaczynacie kombinować, czy by czasem nie upiec ciasta? Mnie zwykle taka późnojesienna aura nastraja do tego, żeby to było coś w zimowym klimacie, chodza za mną jakieś cynamony, kardamony, imbiry ;) Z tego dumania wychodzi zazwyczaj piernik, chlebek bananowy, albo szarlotka...

Tym razem znalazłam w sieci przepis na nieco inną szarlotke, na twarogowym cieście, bez cynamonu, ale za to z cytrynowym posmakiem. Tak mnie to zaintrygowało, że natychmiast postanowiłam go wypróbować.
Jednak (jak zwykle) korciło mnie, żeby dodać cos od siebie i padło na świeży imbir.

Szarlotka wyszła niebiańska! Ciasto twarogowe naprawdę jest przepyszne i z pewnością nie przypomina w niczym kruchego ciasta, raczej takie ucierane. Mnie trochę przeszkadzała cytrynowa skórka, bo zdecydowanie dominowała nad delikatnym ciastem i jabłkami. Przyznam, że to jednak moja wina, bo dodałam skórke otartą z całej, dużej cytryny.  Jeśli (powinnam raczej napisać "kiedy", bo do tego przepisu wrócę na pewno) będę piekła to ciasto ponownie, dodam tej skórki mniej lub nawet wcale.
Jednak, jak wiecie, wszystko to kwestia gustu. Mój młodszy syn był zachwycony, ale on bardzo, bardzo lubi cytrynowy aromat w ciastach :)

"Mamo nakładaj od razu po dwa!"

...do ostatniego okruszka :)



Składniki:
300g mąki
200g cukru
2 łyżki mąki ziemniaczanej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
200g zimnego masła pokrojonego w kostkę
250g tłustego 30% twarogu (dałam półtłusty)
2 jajka
1,5 kg jabłek obranych i pokrojonych w plastry (polecam antonówki lub renety)
sok i skórka starta z 1/2 cytryny
1 łyżka cukru (jeśli jabłka są bardzo kwaśne)


mój dodatek: łyżeczka świezo utartego imbiru, oraz niewielka ilość bułki tartej i cynamonu do posypania ciasta

Sposób przygotowania:
Do malaksera wsypujemy sypkie składniki. Robimy klika pulsów malakserem, żeby składniki dobrze się wymieszały. Teraz dodajemy masło, znowu kilka razy miksujemy, aż ciasto zacznie się łączyć i stanie sie podobne do kruszonki. 

Ser kruszymy i dodajemy do ciasa, znowu kilka razy "pulsujemy" malakserem. Na koniec dodajemy jajka i jeszcze na moment włączamy robot, aż do połączenia składników. Ciasto wyjdzie bardzo miękkie, podobne do ciasta ucieranego, na pewno nie da się wałkować, więc trzeba je bedzie nakładać łyżką). Na czas przygotowania jabłek, wstawiamy je do lodówki.


Jabłka obieramy, usuwamy gniazda nasienne i kroimy (autorka przepisu proponuje plasterki). Posypujemy skórką otartą z połowy cytryny  (ja dałam skórke z całej cytryny) i skrapiamy sokiem cytrynowym. Moim dodatkiem jest tez tarty imbir. Jeśli jabłka są bardzo kwaśne można dodać trochę cukru.

Nagrzewamy piekarnik do 190ºC (ja pieklam w 220 - 230, bez termoobiegu). Ciasto dzielimy na 2 części. Pierwszą część ciasta wykładamy na wysmarowaną masłem i wysypaną bułką tartą blaszkę. Mozna też wyłozyc formę papierem do pieczenia (blaszka ok. 22x35cm lub nieco mniejsza). Wykładamy łyżką małe kopczyki ciasta i rozsmarowujemy po dnie blaszki mokrymi dłońmi. Ja oprószyłam pierwsza warstwę ciasta bułką tartą i cynamonem.


Na warstwie ciasta rozkładamy jabłka. Może sie wydawć, że jest ich dużo, jednak podczas pieczenia skurczą się i opadną. Następnie tą samą techniką tozkładamy drugą część ciasta na wierzchu owoców. Autorka przepisu mówi, żeby to ciasto również rozprowadzić mokrymi dłońmi, ja jednak pozostawiłam te nieregularne kupki ciasta, a one same rozpłynęły sie podczas pieczenia.

Pieczemy szarlotkę przez ok. 40 min (moja piekła sie 55 min), aż ciasto na wierzchu ładnie się zezłoci. Przed podaniem posypałam moje ciasto cukrem pudrem.


Smacznego :)


sobota, 20 października 2012

Krem pomidorowy i bruschetta z parmezanem i fetą - the best dinner ever :)


Gęsta, kremowa, bardzo pomidorowa zupa i chrupiące, serowe, pachnące ziołami grzanki wydają się być połączeniem idealnym.
Nie wiem, jak to jest z Wami, ale moja rodzina kocha takie klimaty.
Ja też, ale u mnie dochodzą jeszcze względy praktyczne: obiad niebanalny, a przy tym wymagający naprawdę niewiele wysiłku.
A zapach... obłędny! Aż sąsiedzi pytają, co tak pięknie u nas pachnie...
I jeszcze usłyszałam od młodszego syna: mamuś to był the best dinner ever!

Uwierzylibyście?



Składniki:

Krem z pomidorów:
ok. 1.5 -2 litry bulionu warzywnego (może też być drobiowy)
marchewka, pietruszka i seler z wywaru
350 ml domowego przecieru pomidorowego lub  2 małe puszki pomidorów
ok. 100 ml słodkiej śmietanki 12%
1 łyżka koncentratu pomidorowego
1 duży, drobno posiekany, ząbek czosnku
1 łyżeczka masła
sól, pieprz, cukier i suszone oregano do smaku
świeże oregano, lubczyk i bazylia

Bruschetta:
12 kromek ciabatty (grubości ok. 2 cm)
tarty parmezan (pół szklanki)
pół opakowania greckiego sera feta
1 - 2 dojrzałe pomidory
1 - 2 ząbki czosnku
oliwa extra vergine
ocet balsamiczny
sól, pieprz, szczypta cukru
świeże, posiekane zioła (bazylia, oregano, tymianek)

Przygotowanie:
Do wrzącego bulionu dodać przecier i koncentrat pomidorowy. Doprawić solą, pieprzem i cukrem. Gotować na małym ogniu, bez przykrycia, ok. 15 min (w tym czasie zupa nabierze smaku).
Dodać pokrojone, gotowane warzywa, przeciśnięty przez praskę czosnek, masło i śmietankę. Zdjąć garnek z ognia, całość zblendować i dodać część świeżych ziół (zostawić trochę do dekoracji). Przykryć i odstawić.

W międzyczasie rozgrzać piekarnik. Na ruszcie położyć arkusz papieru do pieczenia i skropić go oliwą. Ułożyć na nim kromki ciabatty. Ząbki czosnku przekroić na pół i każdą połówkę kilkakrotnie naciąć nożem (jednak nie do końca, żeby ząbek się nie rozleciał). Połówkami czosnku dokładnie natrzeć kromki pieczywa, następnie skropić je oliwą i posypać tartym parmezanem. Fetę pokroić w małą kosteczkę i posypać grzanki. Całość jeszcze raz skropić oliwą i zapiekać w piekarniku przez ok. 5 - 7 min.

W czasie, kiedy grzanki się rumienią, przygotować pomidory.
Pokroić je w drobną kostkę, dodać sól, świeżo zmielony pieprz, 1 - 2 łyżki octu balsamicznego, odrobinę oliwy i świeże zioła. Całość wymieszać, najlepiej ręką, trochę je rozgniatając.
Następnie odcedzamy pomidory na sitku, a sok, który uzyskamy wlewamy do zupy.
Ważne, żeby to zrobić, ponieważ ten sok nadaje zupie wyjątkowy smak.

Zupę rozlać do miseczek i posypać świeżymi ziołami.
Na kromki bruschetty nałożyć pomidory i skropić je z wierzchu oliwą i od razu podawać.

Smacznego :)



wtorek, 16 października 2012

Chlebek bez wyrabiania, pszenno - żytni, z amarantusem


 
Do upieczenia tego chlebka zainspirował mnie dzisiejszy wpis na jednym z moich ulubionych blogów, Majanowe pieczenie. To Majana otworzyła mi oczy pisząc, że 16 października, to
 
 Światowy Dzień Chleba.


Miałabym to zlekceważyć? Miałabym nie uczcić TAKIEGO dnia - ja, która darzę chlebuś miłością wielką, jak młyńskie koło?
Mowy nie ma!

Do akcji (juz po raz siódmy) zachęca Zorra, a ja biorę w niej udział po raz pierwszy :)

Ponieważ miałam mało czasu, wybrałam chlebuś  równie prosty w przygotowaniu, co smaczny, wzorowany na przepisie ciabatta bez wyrabiania. Sporo jednak zmieniłam, zwłaszcza rodzaj mąki i ilość drożdży, więc powstał całkiem nowy chleb. Ale nadal "bez wyrabiania" :)

Nie ma żadnego zagniatania, długiego miksowania, wyrastania w nieskończoność. Wszystko do michy, trochę zamieszać, zostawić do wyrośnięcia, przełożyć do kamionki, upiec i już.
To chyba najprostszy chleb na świecie :)
I tak ładnie odwdzięczył mi się za ten czas, którego mu nie poświęciłam ;) Żyć nie umierać :)

Zobaczcie, jaki jest piękny...



Pieczenie czasem wymaga ofiar. Ja dzisiaj złapałam gorący rondelek gołą ręką.
Nie pytajcie mnie, dlaczego :P
Powiem tylko: ałaaaa!
 

Składniki:
na bochenek o wadze ok. 90 dag

1 i 1/2 szklanki mąki pszennej chlebowej, typ 750*
1 i 1/4 szklanki mąki żytniej chlebowej, typ 720
ok. 1/4 szklanki maki z amarantusa
1 - 1.5 szklanki bardzo ciepłej wody
1 łyżeczka soli
1 opakowanie (7g) suszonych drożdży
1 łyżeczka octu winnego
1 łyżeczka cukru
mąka do oprószenia garnka

Przygotowanie
Składniki wymieszaj ze sobą w większej misce, tak żeby się połączyły.  Przykryj miskę ściereczką i zostaw w ciepłym miejscu, aż ciasto chlebowe wyrośnie. Czas wyrastania w dużej mierze zależy od temperatury otoczenia. Dzisiaj było u mnie dość chłodno, więc zajęło to trzy godziny, ale kiedy piekłam go w sierpniu, kiedy temeratura na zewnątrz przekraczała 30 stopni, wyrastał niecałą godzinę. Kiedy jest tak chłodno, jak teraz, można zostawić rosnący chleb na noc.


Kamionkowy garnek lub miskę posmaruj oliwą i wysyp ją mąką.

Na obficie obsypany mąką blat wyjmij ciasto. Jest ono dość lepkie i luźne, więc podsypując mąką szybko je zagnieć i niedbale uformuj bochenek. Przełóż go do garnka, posyp z wierzchu mąką, przykryj ściereczką i pozwól mu wyrastać ok. 20 - 30 min W tym czasie rozgrzej piekarnik).
Po wyrośnięciu natnij bochenek w 3 miejscach.
Wnetrze piekarnika spryskaj wodą i włóż do niego  garnek z chlebem, przykryty pokrywką. Piecz ok. 35 minut. Po tym czasie zdejmij pokrywkę, posmaruj wierzch oliwą i dopiecz jeszcze ok. 10 - 15 min.
Pod koniec pieczenia dobrze byłoby sprawdzić chleb patyczkiem, ponieważ możliwe, że upiecze się szybciej**
Mój piekł się 40 min.


*  1 szklanka = 250 ml
** Zależy to od gęstości ciasta, a także od użytego naczynia i oczywiście od piekarnika.

Smacznego :)

niedziela, 14 października 2012

Rolowany chlebek czosnkowo-parmezanowo-pietruszkowy


 
Zaczęło sie od chlebka odrywanego, a skonczyło na... rolowanym :)
Wcześniej upiekłam ten osławiony, odrywany, a z reszty ciasta, w przypływie kulinarnej weny, zwinęłam chlebową roladę.
Rolowany chlebek zdecydowanie bardziej smakował moim chlopakom, ale suma sumarum, i tak rozprawili się z obydwoma bochenkami w ciągu jednego dnia :)
 
 
Ten chlebek jest delikatny, jak ciasto drożdżowe, i w zasadzie jest takim wytrawnym ciastem, przypominającym w smaku kulebiak. Najlepszy jest zaraz po wyjeciu z pieca, ze swieżym masłem.
Tylko koniecznie dajcie mu trochę czasu na przestygnięcie i możecie wsuwać.
 
Uprzedzam jednak, że o ten chleb toczyła sie w moim domu prawdziwa wojna i znów okazało sie, że upiekłam za mało ;)


Składniki:
3szklanki mąki
1 opakowanie suszonych drożdży (7 g)
4 łyżki oleju
250 ml ciepłego mleka
2 jajka
1 żółtko do posmarowania
1 łyżeczka cukru
1 łyżeczka soli

Farsz:
pęczek natki pietruszki (mogą byc dowolne zioła)
3 duże ząbki czosnku
1/2 szklanki tartego parmezanu
100 g miękkiego masła

Sposób przygotowania:

Mąkę wsypać do ogrzanej miski, dodać drożdże, sól i cukier. Wymieszać, dodać mleko, jajka i olej. Zagnieść elastyczne ciasto (8 - 10 min mikserem), przykryć miskę ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce, aż podwoi swoją objętość (ok. godziny).
Wyrośnięte ciasto rozwałkować w prostokąt (o boku długości keksówki, której zamierzamy użyć). Posmarować masłem, posypać przeciśniętym przez praskę czosnkiem, posiekaną pietruszką i parmezanem. Następnie ciasto zwinąć, jak roladę i przełożyć do keksówki, wyłożonej papierem do pieczenia. Chlebek odstawić w ciepłe miejsce na około 20 minut,  a następnie posmarować wierzch roztrzepanym żółtkiem i wstawić do piekarnika nagrzanego do 200 stopni. Piec około 50 minut, aż będzie rumiany (sprawdzic patyczkiem, czy upiekł sie w środku).

Smacznego :)

Inspiracja

środa, 10 października 2012

Sól ze świeżym lubczykiem, kolejna domowa przyprawa


 
 
Myślę, że w soli można zakonserwować wszystkie świeże zioła, których używamy w kuchni.
Powiem, jak to zrobić na przykładzie lubczyku, ponieważ wyjątkowo bujnie mi wyrósł w tym roku.

Kiedyś na targu widziałam takie wielkie gałązki, w zasadzie gałęzie, lubczyku.
Pamiętam, że pomyślałam sobie wtedy, że nieźle go musieli podkarmić nawozem...
A tymczasem sama wyhodowałam taki ogromny krzak, praktycznie bez żadnych dodatkowych zabiegów z mojej strony.
Posadziłam ledwo żywą sadzonkę, którą przywiozłam od mamy. Taką rachityczną, zmiętą i pożółkłą roślinkę, którą moja mama miała zamiar wyrzucić, bo sama zapomniała wysadzić ją do ziemi.

Uratowałam, wetknęłam toto byle jak i byle gdzie do ziemi, a teraz, po kilku miesiącach, mam ogromny krzaczor. Ani chybi, odwdzięczył mi sie za ratunek :)
Nie mam nic przeciwko, bo jest to jedno z moich najulubieńszych ziół.

W lodówce słoik z taką solą ziołową może stać całymi tygodniami, albo i miesiącami. Sól, jak wiadomo, konserwuje, a poza tym zatrzymuje w sobie smak i zapach świeżych ziół. Można ją długo przechowywać i cieszyć się ich smakiem, kiedy na grządkach leży śnieg. Moja sól stoi w lodówce już 7 tygodni i wciąż ma się dobrze.

 
W zasadzie nie ma żadnego konkretnego przepisu na sól ze świeżymi ziołami.
Potrzebujemy tylko dowolną ilość posiekanych ziół i sól, najlepiej taką grubszą, morską.
Zioła trzeba wsypać do miseczki, wymieszać z solą, przełożyć do słoika, ubić zawartość, zamknąć słoik i gotowe.
Ilość ziół w stosunku do soli jest dowolna. U mnie było mniej więcej pół na pół.

Polecam też sól ziołową z suszonymi ziołami.
Nadmiar ziół z ogródka można wysuszyć w piekarniku (listki ułożyć na blasze, papierze do pieczenia i suszyć w niskiej temperaturze (jak bezy ;)) przez 20 - 30 min. Kiedy będą gotowe pokruszyc je w palcach i wymieszać z solą.
Soli z suchymi ziołami nie trzeba przechowywać w lodówce.

Smacznego :)


wtorek, 9 października 2012

Sos pomidorowo - paprykowy z żółtymi pomidorami i spaghetti z sosem do kompletu...


Szybki obiad z wykorzystaniem domowych "gotowców", przecieru pomidorowego, paprykowego (przepis wkrótce), oliwy z chilli, ziołami i czosnkiem.


kolor jest autentyczny, zdjęcia bez retuszu :)

ten parmezan wygląda, jak  śnieg...

...a żółte pomidory, jak dynia :)

Składniki:
2 słoiczki domowego przecieru pomidorowego
(lub 2 puszki siekanych pomidorów z ziołami)
2 - 3 łyżki przecieru paprykowego
(lub 1 świeża, czerwona papryka)
3 - 4 duże, żółte pomidory
2 duże ząbki czosnku
1 cebula
2 - 3 łyżki tartego parmezanu
świeże zioła: tymianek, rozmaryn, bazylia, lubczyk
sól, pieprz, cukier, suszone zioła prowansalskie, oliwa z chilli
olej, trochę masła

sos + spaghetti = pycha!

Sposób przygotowania:
Cebulę i czosnek obrać i posiekać drobno. W głębokiej patelni lub rondlu rozgrzać trochę oleju i, nie rumieniąc, podsmażyć warzywa.
W międzyczasie żółte pomidory zalać wrzątkiem, zostawić na 1-2 min, przełożyć do zimnej wody, obrać ze skórki i pokroić w drobną kostkę. Zioła umyć i posiekać.
Do rondla dodać przecier pomidorowy i paprykowy, 3/4 posiekanych pomidorów, cukier, sól i pieprz.
Jeżeli nie mamy przecieru paprykowego, kroimy drobniutko dużą paprykę i podsmażamy ją razem z cebulką i czosnkiem (w tym wypadku sos na koniec trzeba zblendować).
Wszystko razem należy dusić pod przykryciem przez kilka minut, aż warzywa zmiękną
Pod koniec duszenia do sosu dodać czubatą łyżeczkę masła, parmezan, suszone i posiekane zioła. Spróbować i - jeśli to konieczne - jeszcze trochę doprawić solą, pieprzem, cukrem, ewentualnie oliwą z chilli i ziołami.
Jeśli używaliśmy świeżej papryki, sos dobrze byłoby przetrzeć przez sitko.

Spaghetti
Makaron ugotować zgodnie z przepisem na opakowaniu, odcedzić, wyłożyć na talerz, polać sosem, posypać parmezanem i świezymi ziołami.

Smacznego :)

wtorek, 25 września 2012

Tymiankowa pasta z kurczaka, czyli coś na kanapkę


Dzisiaj bardzo prosta i bardzo pyszna pasta do chleba.
Robiłam ją wczesniej z różnymi dodatkami, jednak ta najuboższa wersja, najbardziej nam smakuje. Poza tym, wydaje mi się, że każdy kolejny dodatek sprawia, że pasta, nie wiadomo kiedy, zamienia się w sałatkę :)
Powstała przypadkowo, kiedy z obiadu zostały resztki pieczonego kurczaka i od tego czasu pojawia się u nas co najmniej raz w miesiącu.
Najlepiej smakuje na świeżym chlebie, z pomidorkiem i świeżymi ziołami. I zdecydowanie wolę, kiedy kurczak jest drobno posiekany, niż zblendowany.

 


Składniki:
resztki pieczonego lub gotowanego kurczaka
majonez
musztarda dijon
świeży tymianek *
sol, pieprz

Sposób przygotowania:
Kurczaka obrać, oddzielić kości, zdjąć skórę, drobniutko posiekać. Przełożyć do miseczki, dodać majonez, musztarde (na 1 dużą pierś dodaję 2 łyżki majonezu i ok. 1 czubatą łyżeczkę musztardy), oraz listki tymianku. Dokładnie wymieszać i odstawić na co najmniej kwadrans w chłodne miejsce, żeby składniki się "przegryzły".

* Z tymianku trzeba oberwać listki i dodać je do pasty, lub posypać nimi kanapkę. Ilość zależy od upodobań - ja bardzo lubię tymianek i dodaję go naprawdę dużo :)

Smacznego :)

Przepis dodaję do akcji: "Zielnik kuchenny"