Mielone kotlety... Tradycyjna, polska kuchnia. Uważane są w naszym kraju za proste, szybkie i chyba jedno z popularniejszych dań. Jednak to proste danie można albo wznieść na wyżyny, albo totalnie pogrążyć. Zdarzało mi się próbować kotletów twardych, jak piłki do tenisa, bladych, jakby chorowały przez kilka tygodni, miękkich, gąbczastych, mdłych, przesolonych...
Stąd wniosek, że wcale nie tak łatwo zrobić dobre kotlety. Wiele zależy od kucharza, od tego, jak przyprawi i usmaży mięso, ale jeszcze więcej zależy od samego mięsa.
Nie raz przekonałam się, że robiąc kotlety tak, jak zwykle, nie otrzymałam tego, czego się spodziewałam. Dlatego staram się kupować mięso u tego samego rzeźnika. Kupuję w całości, przeważnie ten sam rodzaj (najczęściej wieprzowina z wołowiną w stosunku 2:1 lub sama wieprzowina). Zawsze mielę je sama - wiem co kupiłam, co zmieliłam i z czego są moje kotlety.
Więc jeszcze raz: dobre mięso, które sami mielimy - co ważne,
nie może być zbyt chude, jeśli kotlety mają być soczyste.
Trochę bułki namoczonej w mleku rozluźni mięso i sprawi, że kotlety nie będą twarde, a także łatwiej je będzie formować. I jeszcze
sposób smażenia: szybkie obsmażenie na dużym ogniu na początku,
a później cierpliwe, powolne dosmażanie na małym. Dzięki temu mięso na początku szybko się zetnie, zatrzymując w środku wszystkie soki, a po zmniejszeniu ognia kotlety spokojnie dopieką się w środku. Ponieważ kotlety zawsze "puchną" podczas smażenia, lepiej
uformować możliwie płaskie i niezbyt duże (zwłaszcza, jeśli nie macie wprawy, łatwiej je będzie dosmażyć). No i żeby się nie okazało, że wyszły klopsy ;)
Po szybkim obsmażeniu
można też przykryć patelnię pokrywką i w ten sposób je dopiec (moja mama podlewa je odrobiną wody, która na koniec całkowicie odparowuje; kotlety wychodzą mięciutkie, ale nie maja tej chrupiącej skórki, która my lubimy).
Oczywiście bardzo ważne są dodatki i przyprawy (czosnek, cebula, świeżo zmielony pieprz, zioła świeże i suszone, a także grzyby, szpinak, a nawet pestki, nasiona, czy orzechy itp.)
Z tej porcji mięsa wychodzi 8-10 dużych kotletów, czyli na dwa obiady dla mojej rodziny i cos tam na dokładkę ;)
Poniższy przepis, to mój "kotletowy" standard - taki najprostszy, bez dodatków. Jednak jest tam coś ode mnie - nać selera, która dodaje posmaku maggi, i śmietana. Jestem pewna, że to one sprawiają, że kotlety są jeszcze pyszniejsze - pulchne i aromatyczne.
Dla mnie takie są najlepsze, a wy się nie dowiecie, dopóki sami nie spróbujecie :)
Ps. Pamiętajcie, żadnego "dziabania" widelcem podczas smażenia, bo wszystkie soki wypłyną i zamiast soczystych kotletów, będziecie mieli wióry.
Najlepsza jest łopatka ;)
Jak zrobić najlepsze mielone kotlety?
Składniki:
70 dag mieszanego mięsa wieprzowo-wołowego (np. łopatka i karkówka)
1 duże jajo lub dwa mniejsze
pół cebuli bardzo drobno posiekanej
duży ząbek czosnku przeciśnięty przez praskę
2 czerstwe kajzerki
czubata łyżka, lub trochę więcej, kwaśnej śmietany
2 łyżki drobniutko posiekanej naci selera (lub natki pietruszki)
sól, świeżo zmielony pieprz
bułka tarta do obtoczenia
tłuszcz do smażenia (u mnie klarowane masło)
Jak zrobić najlepsze mielone kotlety?
Bułki namoczyć w mleku (lub wodzie). Mięso zmielić.
Do miski włożyć mięso, dobrze odciśnięte bułki, cebulę i czosnek, a następnie dodać jajko, śmietanę przyprawy i posiekaną nać selera (może być natka pietruszki, ale nać selera daje wspaniały smak ).
Całość bardzo dobrze wyrobić ręcznie, aż mięso zacznie się lekko kleić. Uformować kotlety, panierować w tartej bułce i smażyć z obu stron na rumiano.
Najlepsze są prosto z patelni, ale świetnie smakują również na zimno, krojone w plastry, na kanapce.
Smacznego :)