środa, 29 czerwca 2011
Curry z krewetek z domową pastą curry
Etykiety:
Krewetki,
Mleko kokosowe,
Moje przepisy,
Orientalne
Uwielbiam owoce morze, a zwlaszcza krewetki. A jesli krewetki, to najchetniej w postaci curry. Ich smak w polaczeniu z mlekiem kokosowym, ostrymi przyprawami i limonka to dla mnie kulinarne niebo. No, powiedzmy, ze nie jedyne, ale na pewno jedno z najulubienszych ;)
Co zrobic, kiedy nie mamy pod reka pasty curry? Coz, na pewno nie nalezy usiasc i plakac ;)
Trzeba pokombinowac i sprobowac zrobic ja samodzielnie.
Wydaje mi sie to proste, poniewaz nigdy nie kieruje sie zadnym konkretnym przepisem - lacze po prostu to, co mi najbardziej odpowiada, starajac sie mniej wiecej zachowac "klimat".
Ostatnia pasta curry, ktora kupilam (czerwona, tajska) byla zabojczo ostra.
Lubie ostre potrawy, ale chyba nie az tak ;) Poza tym zepsula sie, zanim wykorzystalam chocby polowe.
Dlatego naprawde wole sama ja zrobic i wykorzystac na raz lub w przeciagu kilku dni (bo taka domowa pasta moze sobie postac w lodowce nawet tydzien).
Cos mi teraz przyszlo do glowy... Moglabym stworzyc taka prywatna liste rzeczy, ktorych kiedys nie cierpialam, a teraz uwielbiam. Moglabym, bo uzbieralo sie juz kilka pozycji. Na przyklad szpinak, seler naciowy, rukola czy kolendra. Jak to jest, ze mozna sie az tak zmienic?
Zastanawiam sie, czy w druga strone tez to dziala? Czy przypomne sobie cos, co kiedys uwielbialam, a teraz tego nie lubie...?
Nic mi nie przychodzi do glowy.
Widocznie moge sie kulinarnie rozwijac, a "cofka" nie jest przewidziana ;)
A wracajac do tematu. Takie curry mozna tez zrobic z ryby, kurczaka czy indyka. Bedzie rownie dobre.
Skladniki:
dla ok. 4 osob
30 dag duzych krewetek
litr wywaru rybnego lub rosolu z kurczaka
garsc ryzu (najlepiej wloskiego, do zup)
2 lodygi selera, drobniutko posiekane (najlepiej ze środka, z listkami)
ok. 200g mleczka kokosowego
lyzka oleju
dymka pokrojona w ukosne plasterki
posiekana kolendra
Wywar rybny:
1.5 litra wody
resztki ryb (osci, glowy, pletwy - to co zostaje po wycieciu filetow)
1 duza marchew
1 mala pietruszka
plaster selera grubosci malego palca
sol, pieprz, kurkuma
Domowa pasta curry:
1 czubata lyzeczka przecieru pomidorowego
2 duze, posiekane zabki czosnku
2 posiekane szalotki (lub 1 cebula)
1/2 lyzeczki kurkumy
po 1/4 lyzeczki mielonego kuminu i mielonej kolendry
skorka z limonki (lub cytryny)
czerwona papryczka chilli (ilosc wg. uznania)
kawalek posiekanego imbiru (wielkosci malego palca)
1/2 lyzeczki grubej soli
Sposob przygotowania:
Ugotowac wywar rybny, przecedzic, wyjac warzywa i drobno je pokroic.
Skladniki pasty utrzec w mozdzierzu lub malakserze, wylozyc na rozgrzany olej i przesmazyc. Dodac krewetki i seler. Smazyc 2-3 minuty, wyjac krewetki, po czym dodac wywar.
Zawartosc patelni przelac do garnka, dodac ryz i gotowac go w wywarze, az zrobi sie miekki. W czasie gotowania uzupelniac plyn.
Dodac mleczko kokosowe, odlozone wczesniej krewetki, pokrojone warzywa z wywaru i dymkę.
Wymieszac, doprawic sokiem z limonki i gotowac jeszcze kilka minut.
Przed podaniem posypac kolendrą.
Smacznego :)
Takie tam... ;)
Kiedy filetujesz ryby, wszystkie resztki zamknij w foliowym woreczku i wloz do zamrazarki. Kiedy kolejny raz bedziesz wycinac filety, resztki doloz do woreczka - i tak za kazdym razem. A kiedy uzbierasz ich odpowiednia ilosc, bedziesz miala/mial z czego ugotowac wywar rybny.
Gotowy, przecedzony wywar mozesz zamrozic. Przyda sie, kiedy bedziesz sie spieszyc :)
sobota, 18 czerwca 2011
Sushi maki - historia prawdziwa ;)
Etykiety:
Przystawki,
Rolady i roladki,
Ryż,
Sushi
A kiedy okazalo sie, ze chodzi o produkty potrzebne do zrobienia sushi, bylam w siodmym niebie.
Bo sushi kocham miłością ogromną, chociaż przyznam, ze nie od pierwszego wejrzenia ;)
Po raz pierwszy zobaczylam te rolki wiele lat temu, w jednym z londynskich sushi-barow. Byly to czasy, kiedy w moim, bynajmniej nie malym, miescie nie bylo ani jednej japonskiej restauracji. Sushi bylo czyms, o czym sie slyszalo, co sie widzialo w tv i czego bardzo sie chcialo sprobowac, jednak - proza zycia - nie bylo takiej mozliwosci.
Wiem, brzmi, jak prehistoria, ale tak wlasnie bylo :)
Wtedy, w tej londynskiej restauracji, rolki (i nie tylko) plywaly sobie na malych lodeczkach wokol baru, za ktorym skośnoocy mistrzowie japonskiej kuchni kroili, zwijali i formowali, po czym puszczali swoje dziela z nurtem malej rzeczki.
Przyznam, ze bylam pod wrazeniem, bo byly to male arcydziela, wiec zanim sie zdecydowalam, co wybrac, zdazyly zrobic pare kolek wokol baru.
W koncu wybralam, moim zdaniem najladniejsza, rolke z duza, rozowa krewetka. Prezentowala sie cudnie - z jednej strony wystawal ogonek i, na szczescie, nic na mnie nie patrzylo oczkami czarnymi, jak wegielki :)
Przyznam, ze bylam PEWNA, ze to bedzie smakowalo co najmniej tak dobrze, jak wyglada. Wlozylam do ust, przytrzymalam za ogonek i... ZONK. To co mialam w ustach kompletnie mnie zaskoczylo - i to nie tylko smakiem, ale i konsystencja... I to nie byly bynajmniej pozytywne wrazenia... Goraczkowo myslalam: CO ROBIĆ? CO ROOOBIĆ???!
Ani przełknąć, ani wypluć...
Z dwojga zlego wybralam to drugie i bylam pewna, ze jadlam sushi dwa razy: pierwszy i ostatni :)
Na szczęscie dałam im jeszcze niejedną szansę, ale tak naprawdę, to pokochałam je dopiero wtedy, kiedy sama zaczęłam je robić.
Zapraszam na moje sushi - nie pierwsze i zapewne nie ostatnie :)
Jak samodzielnie zrobić sushi?
Skladniki:1.5 szklanki ryżu
6 arkusików nori
wasabi
sos sojowy
ocet ryżowy
marynowany imbir
W środku:
1. Pasta krabowa: mięso krabów w sosie własnym (z puszki) + odrobina majonezu i ketchupu; do tego żółta papryka pokrojona w paski, listki kolendry.
2. "Pasta" krabowa i żółta papryka j/w, paseczki awokado.
3. Paluszki krabowe, papryka pokrojona w paski, ogórek wezowy (dlugie słupki) ze skorka
4. Łosoś wedzony na zimno, ogorek j.w, szczypiorek, pokrojone w paseczki, smazone boczniaki.
5. Łosoś, ogórek małosolny, kolendra.
Ryz wyplukac kilkakrotnie (do momentu, az woda bedzie przezroczysta), zalac woda i odstawic na ok. 20 min, az zrobi sie bialy. Odcedzic, wsypac do garnka o grubym dnie, zalac 1.5 szklanki zimnej wody, przykryc i zagotowac.
Po zagotowaniu przemieszac, ponownie przykryc i gotowac dalej przez ok. 15 min, na malutkim ogniu (nie podnosic pokrywki i nie mieszac).
Po tym czasie zdjac garnek z ognia i zostawic w spokoju, nie odkrywajac, na kolejnych kilka minut.
W miedzyczasie trzeba zrobic zaprawe do ryzu:
9 łyżek octu ryżowego wymieszac z 2 łyżkami cukru i 2 łyżeczkami soli.
Ugotowany ryz wymieszac z zaprawa i wylozyc do duzej miski, zeby sie wystudzil. Japonki przyspieszaja ten proces, studzac ryz wachlarzem :)
Na bambusowej macie ulozyc nori (sprasowane algi) - blyszczaca srona do dolu (ja zawsze najpierw rozkladam kawalek folii spozywczej, zeby nie brudzic maty). Zmoczyc dlonie i rozlozyc rowna warstwa ryz, na ok. 3/4 powierzchni, dobrze dociskajac. Na srodku cieniutko rozsmarowac wasabi, ulozyc wybrane skladniki i ciasno zwinac, dociskajac bambusowa mata.
Kazda rolke pokroic na ok. 2.5 cm kawalki. Noz powinien byc bardzo ostry.
Smacznego :)
Dodam tylko, ze...
Japonczycy jedza sushi palcami, zanurzajac je w sosie sojowym zmieszanym z wasabi.
Cala rolke wklada sie do ust na raz. Nie do pomyslenia jest, zeby odgryzac po kawalku ;)
Marynowane plasterki mbiru przegryza sie 'pomiedzy', zeby oczyscic kubki smakowe.
środa, 8 czerwca 2011
Sos jogurtowo-miętowy, na słono i słodko
Etykiety:
Metoda Montignac,
Moje przepisy,
Sosy i marynaty
Kiedys, kiedy bylam mala dziewczynka, nie chcialam pic herbaty, tylko miete. Pilam sobie te miete cale dziecinstwo i mlodosc, zwlaszcza, ze latem rosla kolo studni, a na zime Babcia suszyla hurtowe ilosci ;)
Milosc do miety zawdzieczam wiec swoim Dziadkom, ktorzy tez owa mietke popijali z przyjemnoscia.
Moj Dziadzio nauczyl mnie rowniez popijac kawe zbozowa i napar z siemienia lnianego, oraz rozpoznawac ziola.
Do jednego tylko nie dalam sie przekonac, a mianowicie do piołunu. To cholerstwo bylo tak gorzkie, ze nie mam pojecia, jak Dziadek byl w stanie to przelknac...? Chociaz, prawde mowiac, Dziadzio robil tez wspaniala piołunówke i orzechówkę i zdecydwanie wolal ziola (i inna zielenine) w takiej wlasnie postaci ;)
Ostatnio znow oszalalam na punkcie miety :) W moim mini-zielniku rosnie wprawdzie maly krzaczek, ale ile mozna wyhodowac na balkonie? I tak mam tam wszystkie dostepne ziola, rukole, groszek i pomidorki koktajlowe :)
Ale. Pare dni temu, kiedy scinalam kwiaty do wazonu (w ogrodzie u tesciowej) znalazlam cala PLANTACJE miety :))) Ucieszylam sie ogromnie, chociaz poczatkowo nie wiedzialam, co to za roslina. No bo nie jest to ta najbardziej znana mieta pieprzowa, ale jakas inna odmiana o "włochatych" listkach. Okazalo sie jednak, ze smak i zapach ma wspanialy, a napar ma przecudny, jasnozielony kolor.
Odkad odkrylam te mietowe krzaczki, dodaje miete do wielu potraw, probuje roznych polaczen i, jak dotad, wszystkie moje pomysly byly dobre (ach ta skromnosc... ;)). Dlatego doszlam do wniosku, ze mieta pasuje do wszystkiego :)
Dzisiaj sos mietowy, banalnie prosty, ale pyszny. Na slodko do plackow, racuchow, klusek, nalesnikow.
A na slono lub/i pikantnie do miesa, grillowanych warzyw,czy makaronu.
Składniki:
duzy kubek jogurtu naturalnego (polecam grecki)
kilka listkow miety
Dodatki do sosu słonego:
sol, pieprz
do wyboru:
słodka lub ostra papryka,
ulubione ziola
kumin
curry
Dodatki do sosu słodkiego:
cukier puder lub fruktoza dla MM
opcjonalnie:
esencja waniliowa,
woda różana
cynamon
Sposob wykonania:
Miete drobniutko posiekac i wymieszac z dodatkami, tak zeby puscila sok (ja ucieram w mozdzierzu). Wymieszac wszystko z jogurtem i gotowe.
Nie radze miksowac, poniewaz jogurt przestanie byc gesty.
Smacznego :)
wtorek, 7 czerwca 2011
Twarogowo-rabarbarowe placuszki z amarantusem
Etykiety:
Desery,
Moje przepisy,
Placki na slodko,
Wegetarianskie
W koncu i mnie dopadlo rabarbarowe szalenstwo :)
Nie do konca z wlasnej i nieprzymuszonej woli, bo "snopek" rozowego rabarbaru dostalam od przyjaciolki. Lezal sobie pozniej przez ladnych kilka dni w lodowce, az w koncu przyszla na niego pora.
Zrobilam placki - inne niz zwykle, bo z twarozkiem, zurawina i maka z amarantusa - i kompot z dodatkiem truskawek.
Zainspirowala mnie maka amarantusowa, ktora zostala mi po pieczeniu chleba. Wymyslilam wiec sobie takie niecodzienne placuszki, a poniewaz mi sie udaly, podziele sie przepisem :)
Przepis dodaje do rabarbarowej akcji zorganizowanej przez olciaky.
Skadniki:
250g twarogu
1½ szklanki mleka
2 jaja
3 czubate lyzki maki z amarantusa
4-5 czubatych lyzek maki pszennej
1 lyzka esencji waniliowej (ewentualnie kilka kropli olejku waniliowego)
2 lyzki cukru trzcinowego (ciemnego)
1 lyzeczka proszku do pieczenia
30-40 dag rabarbaru
2 lyzki suszonej zurawiny
szczypta kurkumy, szczypta soli
kilka listkow mięty
Sposob przygotowania:
Rabarbar umyc, obrac z wlokien i pokroic w plasterki (ok. 0.5 cm grubosci).
Jajka rozmieszac, dodac mleko i powoli dosypywac - caly czas mieszajac - obie maki i proszek do pieczenia. Dodac cukier i przyprawy. Na koniec dodac pokrojony rabarbar i zurawine.
Smazyc nieduze placuszki, uwazajac przy odwracaniu, poniewaz sa bardzo delikatne.
Mozna podac z brazowym cukrem i mieta, albo z mietowym jogurtem.
Smacznego :)
sobota, 4 czerwca 2011
Warkoczyki z polędwicy z sosem pieczarkowym
Etykiety:
Grzyby,
Sosy i marynaty,
Wieprzowina
Bez zbędnego gadania - pyszne i bardzo dekoracyjne :)
1-2 poledwiczki wieprzowe
duzy zabek czosnku
sol, pieprz, slodka, mielona papryka
olej do smazenia
Sos grzybowy:
ok. 30 dag malych pieczarek
pol cebuli
1 zabek czosnku
1 lyzka maki
maly jogurt naturalny
1 lyzka serka homogenizowanego lub mascarpone
sok z cytryny
siekana natka
sol, pieprz
opcjonalnie: lyzeczka mielonych grzybow
Sposob przygotowania:
Mieso umyc, osuszyc i wykroic wszystkie blonki. Pokroic wzdluz na plastry (ok. 1 cm grubosci), a nastepnie w paski.
Zamarynowac (olej, papryka, sol, pieprz, czosnek) i wstawic do lodowki, co najmniej na godzine.
Po tym czasie mieso wyjac i z przygotowanych paseczkow zaplesc warkocze. Z obu stron zwiazac sznurkiem.
Obsmazyc na goracym tluszczu, podlac woda, przykryc pokrywka i dusic na malym ogniu do miekkosci.
Sos:
Pieczarki umyc i pokroic w plasterki. Obsypac je maka i podsmazyc na oleju. Dodac posiekana cebule i czosnek, oraz przyprawy i wlac ok. pol szklanki wody. Przykryc i dusic na malym ogniu.
Kiedy pieczarki zmiekna, dodac jogurt i serek (ja dodalam wielunski "Moj ulubiony").
Jesli sos jest zbyt rzadki, mozna zagescic go jeszcze odrobina maki.
Na koniec zakwasic sokiem z cytryny i posypac natka.
Moje rady:
Do warkoczy dobrze pasuje kasza lub ryz.
Sos pieczarkowy dobrze jest podac osobno. Warkoczyki wygladaja tak ladnie, ze zal by bylo przykrywac je sosem.
środa, 1 czerwca 2011
Placki z kurczakiem i warzywami
Etykiety:
Drób,
Placki na słono,
Zdrowy fast food
Po urlopie mam głowę przeładowaną inspiracjami. Zawsze, kiedy wyjeżdżam w jakies ciekawe miejsce, staram sie poznac lokalną kuchnię.
Jednak inspiracje musza poczekac, gdyz w pierwszej kolejnosci musze "posprzatac" na bogu.
Kilka ciekawych przepisow i zdjec czeka na publikacje, wiec obiecalam sobie dac im pierwszenstwo.
Najpierw chce sie z wami podzielic przepisem na bardzo proste i szybkie w wykonaniu placuszki.
Przepis idealny do "sprzatania lodowki" i ratujacy skore, w sytuacjach awaryjnych, kiedy trzeba szybko zrobic cos dobrego do jedzenia.
Do ich przygotowania mozna uzyc dowolnych warzyw, miesa, czy sera.
Ponizej podaje przepis na te, które robilam ostatnio.
Dodaje go do akcji Ekspresowo w kuchni i Czas na piknik
Składniki placków z kurczaka i warzyw:
1 mala piers z kurczaka
po ok. 1/4 zielonej, czerwonej i zoltej papryki
2 dymki ze szczypiorkiem
1 sredni pomidor
4 lyzki mrozonego groszku (lub z puszki)
mąka pszenna
1-2 jaja
mleko z wodą gazowaną w proporcjach 1:1
sol, pieprz, granulowany czosnek, curry i kumin
Jak zrobić placki z kurczaka i warzyw?
Mieso i warzywa pokroic w drobna kostke. Mleko wymieszac z woda i jajkami, dodac przyprawy i make, tak aby otrzymac dosc geste ciasto. Dodac posiekane warzywa, groszek i mieso.
Ponownie dobrze wymieszac.
Na mocno rozgrzanej patelni smazyc nieduze placuszki (takie, jak racuchy, czy placki ziemniaczane), rumieniac ladnie z kazdej strony.
Smacznego :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)