Od pewnego czasu jestem (prze)szczęśliwą posiadaczką kultowego, czerwonego miksera, marzenia wszystkich, którzy - tak jak ja - kochają gary.
Jestem więc w lekkim, kulinarnym ciągu, ponieważ testuję te wszystkie przystawki, bajery i ułatwiacze i staram sie stwierdzić na ile (i czy w ogóle) ułatwią mi moje kuchenne życie.
Póki co, mój czerwony potwór sprawuje się bez zarzutu, a mąż zdaje sie być w jeszcze większym amoku niż ja :) Kupuje wszystkie przystawki, jakie tylko uda mu się wyszperać, a co więcej - kombinuje, jak by tu "przystawić" coś, co mieliśmy wcześniej do naszego nowego nabytku ;) Ale o tym sza - to tajemnica mojego domowego magika :)
Jak by na to nie patrzeć, ten mikser sprawił, że mój osobisty małżonek bardzo się... "kulinarnie ożywił". Wtyka mi nos do garów i podejrzewam, ze gdyby tylko potrafił gotować, przegoniłby mnie z kuchni, żeby móc samemu mielić, miksować, przecierać i kroić ;)
Niestety, nie dała Bozia talentu kulinarnego... jaka szkoda!
Ale dzięki temu, że ja używam nowego nabytku prawie codziennie, mąż skłonny jest próbować rzeczy, które wcześniej kompletnie by go nie zainteresowały.
Słyszę np. "Co tam mielisz?", "Co z tego będzie?", "Te ziarenka też tym zmieliłaś?"
W normalnych warunkach (czyli zainteresowania kuchnią na poziomie 1, góra 2 na 10 ;)) zapomniałby o swoich pytaniach zaraz po tym, jak je zadał. A tu proszę, wczoraj słyszę: "Gdzie ten chleb, co go upiekłaś z tych wszystkich ziarenek, które mieliłaś???"
Proszę bardzo. Można męża zainteresować garami?
MOŻNA ;-)
użyjcie wyobraźni ;) jajo powinno się ładnie rozpłynąć, ale za długo czekało na zdjęcie...
Po takim wstępie powinien pojawić się przepis na ten chleb, z tymi ziarenkami, ale że kobieta przekorną jest, dlatego dzisiaj nie chleb, a makaron (czyli "po ładnemu": pasta), z fajnym, prostym i bardzo smacznym sosem i jajem. Z makaronem "własnorobionym", jednak z wykorzystaniem mechanicznego pomocnika, który wszystko ładnie rozwałkował i pokroił.
Przepisu na makaron nie będe powielać, można go znaleźć
TUTAJ (makaron nie jest bezglutenowy)
Jak zrobić prosty, pomidorowy sos z jajkiem?
Składniki:
4 duże, dojrzałe pomidory
1 mała cebulka lub kawałek pora
1 mała marchewka
1 mała łodyga selera naciowego
2 ząbki czosnku
sól, pieprz, cukier, oliwa, ocet balsamiczny, zioła prowansalskie
świeża bazylia do dekoracji
jajko w koszulce lub sadzone (po jednym na porcję)
Pomidory włożyć na minutę do wrzącej wody, przełozyć do zimnej, obrać ze skórki i pokroic w kostkę. Cebulę i czosnek obrac i drobno posiekać. Łodygę selera umyć i pokroić w drobną kosteczkę.
Marchew obrać i pokroić w plasterki.
Rozgrzać 3-4 łyzki oliwy, dodać cebulę, marchewkę i seler. Podsmażyć przez kilka minut, dodać ok. 100 ml wody, przykryc i dusić wszystko ok. 5 min. Dodać posiekane pomidory i czosnek i smażyc, mieszając od czasu do czasu. Doprawić solą, pieprzem, dużą szczyptą cukru, szczyptą mieszanki ziół prowansalskich i łyżką octu balsamicznego.
W międzyczasie ugotować jajka w koszulkach (lub usmażyć jajka sadzone) i ugotować
domowy makaron (oczywiscie można użyć gotowego, ze sklepu).
Na talerz wyłożyć porcje makaronu, polać go sosem, na wierzch położyć jajko w koszulce i delikatnie rozkroić, żeby żółtko sie rozpłynęło. Posypać listkami bazylii. Mozna dodatkowo skropic oliwą, octem balsamicznym i posypac świeżo zmielonym, czarnym pieprzem.
Smacznego :)