Właściwie, to nie wiem, skąd ta nazwa, ale wiem, ze taka zupę jadałam od dzieciństwa. Wiem też, ze jadali ja moi dziadkowie i pradziadkowie, wiec przepis jest stary. Jest to coś w rodzaju barszczu, ale jednak nie do końca. Zdecydowanie jest to prosta zupa, ale wyjątkowo smaczna.
Moja babcia gotowała ją na wywarze z królika lub dziczyzny i wiem od niej, że tak samo gotowała ją jej mama i babcia. I obowiązkowo musiała być podana z makaronem domowym - nie za grubym, nie za cienkim - takim w sam raz.
Czasami mój tata i dziadek jadali ja z ugotowanymi osobno ziemniakami
Moja mama często gotowała kwasek na jakimkolwiek mięsnym, wywarze. Często była to zupa poniedziałkowa, bo w moim rodzinnym domu, prawie zawsze w niedziele był rosół. Z wyjątkiem tych rzadkich okazji, kiedy specjalnie gotowany byl wywar na kwasek, na w/w dziczyźnie lub króliku właśnie...
Ostatnio rozmawiałam z bratem, o takich róznych, prawie już zapomnianych potrawach, które pamiętamy z wczesnego dzieciństwa. Mój brat też się upierał, ze kwasek, najlepszy na króliku/zającu ;) A przy okazji odtworzyliśmy wspólnie kilka starych przepisów z naszego domu. Będę je musiała przywrócić do życia...
A jak jest u mnie? Coż... U mnie, jak u mamy. Każdy wywar według mnie jest dobry. Ale zdecydowanie najlepszy taki esencjonalny, który powstaje przy okazji obgotowywania mięsa na pasztet.
W ub. roku, przed Bożym Narodzeniem, robiłam pasztet z zająca. Osobno obgotowalam zająca i resztę mies, żeby na tym "dzikim" wywarze zrobić kwasek, który właśnie "na zającu" jest najlepszy :)
Bardzo jestem ciekawa, czy ktoś z was zna taka zupę? Bo w moim otoczeniu nikt o niej nie słyszał. Zastanawiam się, czy to przepis regionalny, czy może po prostu rodzinny...?
Składniki:
ok. 2.5l wywaru mięsno-warzywnego
w oryginale, pól szklanki kwaśnej śmietany (u mnie 1 szklanka mleka)
ocet z marynowanych grzybków (obowiązkowo - ilość uzależniona od gustu)
swieżo zmielony pieprz, szczypta cukru
1 łyżka maki (czasem używam, czasem nie)
do podania: makaron (najlepiej domowy),
marchewka z rosołu i posiekana natka
Sposób przygotowania:
Wywar zagotować, doprawić swieżym pieprzem (ja lubie dużo) i octem grzybowym.
Moja babcia zaprawiała zupę śmietana rozmieszaną z maką i odrobiną gorącej zupy. Ja na codzień prawie nie używam śmietany, dolewam więc szklankę mleka 2%. Zupa nie jest moze taka kremowa, ale jest równie dobra.
Przeważnie podaje ją z makaronem tzw. rosołowym (albo z makaronem domowej roboty, trochę grubszym niż rosołowy).
Ostatnio jednak zrobiłam ją z makaronem omletowym.
Jeśli zdecydujecie się ugotowac kwasek, sami musicie zdecydować, z czym go podać.
Smacznego :)
Pierwszy raz słyszę o takiej zupie, ale to o niczym nie świadczy, bo ze mnie żaden fachowiec od kulinariów.
OdpowiedzUsuńTak czy owak dla mnie brzmi egzotycznie i koniec.:)
Super prezentuje się z tym omletowym makaronem.:)
Ze mnie tez zaden fachowiec, ale nie mam z tego powodu kompleksow, mysle ze ty tez nie :)
OdpowiedzUsuńJestem strasznie ciekawa, czy ktokolwiek poza moja rodzina zna taka zupe :)))
Nie znam kwasku, i nawet nie słyszałam o dolewaniu octu z grzybów do jakiejkolwiek zupy, ale do mnie przemawia, bo bardzo lubię kwaśne zupy, więc pewnie posmakowałaby mi.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twój makaron, ale chyba o tym już pisałam wcześniej :)
Małgosiu, dla mnie ten przepis to kompletna nowość :D Pewnie jak dla większości, więc nie zdziwiałabym się, że to rodzinny przepis :))) Tym bardziej wart ocalenia i ożywienia.
OdpowiedzUsuńWygląda super! Hmmm... muszę od mamy wyciągnąć jednego królika z zamrażarki :) i będę miała kwasek :))) bo smak mnie korci strasznie!
Miłego dnia!
Nigdy nie słyszałam o takiej zupce, brzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.
pierwszy raz slysze o takiej zupie, ciekawa jestem smaku:)
OdpowiedzUsuńI znowu nici z odchudzania, bo pobiegałam po Twoim blogu i na wiele smakołyków mam apetyt. A o tej zupie słyszę pierwszy raz, ale mam zamiar jej posmakować.
OdpowiedzUsuńfajny pomysł na ten omlet w zupie, podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńz moim domu kwasek robi się z rosołu z królika. właśnie dziś będę go robić bo planuję zrobić pasztet z królika i będę wykorzystywać wywar. jak umieszczę przepis na blogu to podeślę Tobie link. cieszę się, że ktoś jeszcze ma podobne smaki z dzieciństwa jak ja :)
OdpowiedzUsuńNie masz pojecia, jak ja sie ciesze, ze ktos oprocz mojej rodziny zna te zupe, bo juz myslalam, ze to wymysl Babci, albo Prababci :))) Czekam na link i chetnie sprobuje twojej wersji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
A ja znam i się zastanawiam skąd ten przepis.... Moja babcia nazywała tę zupę "kwaśniątkiem";-) i obowiązkowo była robiona z królika lub zająca, ale teoretycznie z jego resztek (głowa,kręgosłup, żeberka-czyli z tych części, gdzie jest najmniej mięsa). W wersji mojej babci nie było makaronu tylko ziemniaki. A smak? No cóż nie jestem w stanie tego opisać: słodki, kwaśny, lekko ostry.... Nie do opisania. Po prostu nieziemski
OdpowiedzUsuńO, kolejny miłosnik kwasku :) Cieszę się, że ty tez znasz tę zupę. U mnie w domu panowie lubili jeść kwasek z ziemniakami, ale to chyba dlatego, że generalnie więcej jedli i po zjedzeniu zupy z makaronem, jedli ja jeszcze raz z ziemniakami.
UsuńMasz całkowita rację: smak jest nieziemski :)
A ja znam i się zastanawiam skąd ten przepis.... Moja babcia nazywała tę zupę "kwaśniątkiem";-) i obowiązkowo była robiona z królika lub zająca, ale teoretycznie z jego resztek (głowa,kręgosłup, żeberka-czyli z tych części, gdzie jest najmniej mięsa). W wersji mojej babci nie było makaronu tylko ziemniaki. A smak? No cóż nie jestem w stanie tego opisać: słodki, kwaśny, lekko ostry.... Nie do opisania. Po prostu nieziemski
OdpowiedzUsuńO, kolejny miłosnik kwasku :) Cieszę się, że ty tez znasz tę zupę. U mnie w domu panowie lubili jeść kwasek z ziemniakami, ale to chyba dlatego, że generalnie więcej jedli i po zjedzeniu zupy z makaronem, jedli ja jeszcze raz z ziemniakami.
UsuńMasz całkowita rację: smak jest nieziemski :)
Taką zupę gotowały babcia,ciocia i mama mojego męża ,które pochodzą z okolic Jarocina.Właśnie i ja będę gotować dzisiaj tą zupę ,ale nasz przepis jest trochę inny aczkolwiek bardzo prosty.Wywar gotuję na korpusie i żeberkach(tzn.resztkach z królika)dodaję jedno obrane jabłko,pomidora,zielę angielskie,liść laurowy,ziarenka pieprzu.Jak wywar jest gotowy podprawiam go szklanką maślanki z łyzką mąki (może być śmietana,ale prawdziwe "kwaśniątko" jest na maślance gdyż potrawa pochodzi ze wsi)i małym ząbkiem czosnku jak ktoś lubi.Osobno gotuję makaron wstążki.Pychotka:)
UsuńAniu, dziękuję, że napisałaś, jak to u was wygląda. Twoja zupa jest faktycznie trochę inna. Zaczynam szukać podobieństw do tego "kwaśniątka" (swoją drogą, urocza nazwa :)), o którym pisał Albert. Ale podejrzewam, że w każdej rodzinie funkcjonuje taka typowo rodzinna "wariacja" na temat ;)
UsuńJa na pewno wypróbuję twój przepis. Ale to może dopiero, jak zgłodnieję, bo narazie (odkąd zaczęły się święta) jeszcze nie poczułam głodu :D
Pozdrawiam :)
U nnie sie robi na solonych kilka dni wczesniej kosciach .podaje sie z kluskami na kartoflach.
OdpowiedzUsuńO rany, to dopiero nowość :) Przynajmniej dla mnie. Nigdy o takiej zupie, a raczej takim sposobie przygotowania, nie słyszałam. Chętnie dowiedziałabym się więcej. Jakie kości, ile soli, gdzie to trzymać i co dalej? No i te kluski na kartoflach... Napisz więcej proszę!
UsuńPozdrawiam :)
Super zupka. Z prami-ziemniakami w mundurkach najlepsza
OdpowiedzUsuń