Ostatnio ciągle powtarzam, że zjadam tyle sushi, że chyba mam już skośne oczy ;)
Z tymi oczyma, to tak... ;) Ale opowiadając o ilości, nie przesadzam. Rolki robię co najmniej raz w tygodniu. A kiedy nie robię, to kupuję, no bo dzień bez sushi dniem straconym :)
Na szczęście rodzina moją miłość podziela, wsuwają to co zrobię i chyba krzywdy nie mają.
Mąż przywiózł mi z ostatniej podróży spory zapas nori, więc przez najbliższe miesiące mogę zwijać bez obaw ;) Oczywiście u nas też można kupić sprasowane wodorosty, ale jakoś mnie irytuje, kiedy otwieram paczuszkę, a tam zaledwie kilka płatków nori, przeważnie za mało na jednorazowe zwijanie... Lubię sobie otworzyć taką mega-pakę i mieć pewność, że mi nie zabraknie.
Dziwna jestem? No, może troszkę... :D
Wracając do sushi. Ciągle szukam nowych smaków i połączeń, bo skoro jem je często, nie chciałabym się znudzić. Powtarzalność w kuchni, to mój wróg.
Znam ludzi, którzy mogą jeść to samo cały czas i w ogóle im to nie przeszkadza. Ja niestety się do nich nie zaliczam. Lubię zmieniać.
Pewnie dlatego w czasie podróży nie szukam jedzenia jak najbardziej zbliżonego do polskiej kuchni, ale przeciwnie, jak najbardziej egzotycznego.
Te poszukiwania doprowadziły mnie do sushi z jaglanką. Byłam bardzo dumna że wymyśliłam cos tak fajnego, niestety, tylko do momentu, kiedy okazało się, że ktoś już wcześniej na to wpadł.
I to by było na tyle w temacie wynalazczości :D
Tak czy siak, produkując jaglane rolki nie miałam pojęcia jak się je robi i na nikim się nie wzorowałam. Wyszły takie, jak wyszły, i takie właśnie wam pokazuję.
Jak zrobić sushi z kaszą jaglaną?
Składniki:
pół miarki (125 ml) suchej kaszy jaglanej (lub po prostu kasza, która została z poprzedniego dnia)
2 miarki wody
zaprawa do kaszy:
3-4 łyżki octu ryżowego
płaska łyżeczka cukru
trochę soli
dojrzałe avokado
kilka listków mini sałaty rzymskiej (lub dowolnej)
garść rukoli
czerwona papryka
dowolne kiełki (u mnie kiełki czerwonej kapusty)
zielony ogórek
vege majonez (lub zwykły), ewentualnie serek typu Almette
pasta wasabi
sos sojowy wymieszany z wasabi do podania.
Kaszę wsypać do garnka i kilkakrotnie wypłukać w zimnej wodzie, odcedzić, przełożyć do garnka, zalać wrzątkiem, zamieszać i przelać na sitko. Ponownie przełożyć do garnka, zalać odmierzoną ilością wrzącej wody (2 miarki, czyli 250 ml) i zagotować, mieszając od czasu do czasu.
Po zagotowaniu ustawić minimalny płomień, przykryć kaszę pokrywką i gotować, aż kasza wchłonie wodę. Od tego momentu nie mieszamy kaszy i - jeśli to możliwe - nie zdejmujemy pokrywki.
Po wchłonięciu wody przez kaszę wyłączamy gaz i zostawiamy przykrytą kaszę na ok. 10 min.
Ja zwykle wtedy próbuje kaszę i jeśli jest już miękka, przekładam do miski. Jeśli nie - zostawiam jeszcze na kilka minut.
Jeśli w trakcie gotowania woda zbyt szybko odparuje, a kasza jest jeszcze bardzo twarda, można dodać odrobinę wrzątku, ale nie należy mieszać). Zazwyczaj jednak nie jest to potrzebne.
W czasie kiedy kasza się gotuje, robię zaprawę. W malutkim garnuszku rozpuszczamy cukier i sól w occie, lekko podgrzewając (ja zwykle robię 2-3 razy więcej zalewy, bo kaszę doprawiam na oko. Jeśli zostanie, można nią skropić gotowe sushi).
Kaszę przekładam do dużej, szklanej miski (można też wyłożyć ją na deskę) i skrapiam zaprawą. Mieszam ostrożnie dwoma widelcami, żeby się nie "rozpaćkała". Próbuję i jeśli uznam, że jest mało wyrazista, dodaję jeszcze trochę zaprawy i pozostawiam ją do całkowitego ostygnięcia.
Warzywa kroję w cienkie paseczki, awokado przekrawam na pół, usuwam pestkę i wydrążam miąższ łyżką, ale tak żeby cała połówka wyszła na raz. Awokado również - delikatnie - kroję w paski.
Sushi z kaszą zwijam jak zwykłe sushi. Technikę zwijania opisałam dokładnie TUTAJ, nie będę więc tego dublować (przy okazji znajdziecie tam również przepis na tradycyjne sushi maki).
Rolki, które widzicie wyżej zwijałam bez maty, bo już jej praktycznie nie używam - no chyba, że do robienia odwróconych maków, tych z ryżem na wierzchu.
Po rozłożeniu kaszy i lekkim dociśnięciu jej do nori, układałam na niej po dwa listki sałaty, na niej trochę vege majonezu (może być zwykły) wymieszanego z wasabi, paski papryki, awokado i ogórka. Na to kładłam po kilka listków rukoli i kiełki. Zwijałam bardzo ściśle, dociskając równomiernie na całej długości rolki.
Kroić należy bardzo ostrym nożem, który po każdym cięciu wyciera się w wilgotną ściereczkę.
Smacznego Bardzo :)
Wiesz, że do tej pory nie jadłam sushi? Już mama straszną ochotę spróbować! Kto wie, może zacznę od Twojego przepisu ☺
OdpowiedzUsuńNie jadłaś, bo ja jem za całą armię, a równowaga w przyrodzie musi być :D
UsuńA tak serio, to zachęcam, ale przeczytaj mój wpis, który podlinkowałam w tym poście, bo opisuję tam moje pierwsze spotkanie z sushi. To tak ku przestrodze, żebyś się nie zniechęciła, jeśli to nie będzie miłość od pierwszego wejrzenia :D
Pozdrawiam!
O mniaaaam wygląda wyśmienicie! <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do wspólnej obserwacji, ja z przyjemnością obserwuję :)
agnesssja.blogspot.com
Dziękuję Agnieszko :) Zaraz do ciebie zajrzę :)
UsuńTo musi być pyszne!
OdpowiedzUsuńSą naprawdę dobre, ale to nie znaczy, że będą smakowały wszystkim :)
UsuńRóżnią się od tradycyjnych rolek, ale naprawdę dają radę.
Pozdrawiam
A mnie sushi nie przekonało. Nie smakuje mi mimo, że wygląda świetnie. Ale wersja jaglana brzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuńJesteś wyzwaniem! :))) Aż mam ochotę zrobić je dla ciebie i podać tak, żebyś się zakochała :D
UsuńMam nadzieję, że kiedyś zmienisz zdanie, tak jak ja. Pozdrawiam