Zawsze robię kilka porcji i przechowuję w zamkniętym słoiczku, w lodówce.
Może tam sobie stać nawet parę tygodni. Przed użyciem wystarczy dobrze wstrząsnąć.
Przypomniało mi się, jak kiedyś w Wenecji wstąpiliśmy do małej restauracji, żeby chwilę odpocząć od upału i przy okazji zjeść jakieś małe co nieco. Wybór padł na sałatkę. Myśleliśmy, że dostaniemy po prostu po miseczce zieleniny z winegretem, a tymczasem kelner podjechał do naszego stolika z małym stolikiem-wózkiem i na naszych oczach zaczął ceremonię mieszania sosu :) Z wielkim skupieniem ucierał, dodawał tego i owego, dolewał oliwy cienką stróżką, z wysokości metra, zupełnie jak jakiś magik :)
Dla nas to było zabawne, ale obawiałam się przez chwilę, że pozostali goście restauracji w pewnym momencie zaczną bić brawo, taką to całe "mieszanie" wzbudziło atencję ;)
Składniki :
na jedna porcję
2 łyżki oliwy (często mieszam różne rodzaje)
1 łyżka octu (balsamiczny, albo biały, czy czerwony ocet winny)
1 łyżeczka miodu
1 łyżeczka musztardy (Dijon, francuska, ziarnista)
1 malutki ząbek czosnku
sól, pieprz do smaku
Wszystko wrzucamy do małego słoiczka i potrząsamy nim tak długo, aż sos zgęstnieje.
Ewentualnie wszystko, oprócz oliwy, wkładamy do miski, w której będziemy podawać sałatę i mieszamy trzepaczką. Powoli dodajemy oliwę i ubijamy, aż zgęstnieje.
Smacznego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za Twój komentarz :) Chętnie odwiedzę też twój blog/stronę