wtorek, 31 lipca 2012

Nic nie robić, leniuchować... :)


Każdy czasem musi naładowac akumulator.
Mój najlepiej ładuje się w ruchu - na rowerze, albo w górach.
Jednak czasem daje mi do zrozumienia, ze potrzebuje ciszy.  Dopuszczalne są jedynie ptasie trele, ale koniecznie pośród zieleni, w słoncu lub półcieniu, bez towarzystwa.

Ma byc miło, cieplo, komfortowo... Bose nogi na krzesle, poduszka pod plecki, a w zasiegu ręki pyszna kawka, książka, jakiś owoc, albo koktajl...

Albo leżak pod orzechem i kapelusz z szerokim rondem :)

A jak się robi za goraco, można wskoczyc do wody. Opcja wodna tymczasowa i dmuchana, ale co tam - najwazniejsze, ze chłodno i mokro.

Kiedy dupsko rozboli od siedzenia, nie zaszkodzi boso pochodzić po trawie, poprzeciągać się, psa wygłaskac  :)


"Nic nie robić, leniuchować
Chłodne piwko w cieniu pić
Leżeć w trawie, liczyć chmury
Gołym i wesołym być" :)


 Niestety rzadko udaje mi sie tak kompletnie NIC nie robic, bo należę do tych, co to nie potrafia na miejscu usiedzieć. Zawsze sobie znajde coś do zrobienia. To chyba jakaś wada genetyczna... ;)




cdn. :)

poniedziałek, 30 lipca 2012

Zupa pomidorowa na resztkach pieczonego kurczaka



Kiedy to piszę, przychodzą mi na myśl dwie rzeczy, albo nawet trzy. Po pierwsze: pieczony kurczak. Po drugie zupa na pozostałościach po wyżej wymienionym, i wreszcie, przepyszna, prosta pasta do chleba.

Zacznę od zupy, bo jak dotąd tylko ją udało mi sie sfotografować :)
Robię ją zawsze, kiedy poprzedniego dnia na obiad mieliśmy pieczonego kurczaka.
I  żeby była jasność, nie wygląda to tak, ze cała rodzina siada do stołu, rozrywa kuraka, ogryza go oblizując kości, wrzuca je do gara, a ja na drugi dzień robię na tym zupę :D
Chociaż... Kiedy to sobie wyobraziłam, to przyznaję, że całkiem wesoło by było :)
Tak naprawdę obieram kurczaka, oddzielam kości i wrzucam do brytfanny, w której się piekł, a w której są też resztki pieczonych warzyw i sosu. Później zalewam to wszystko wodą, dodaję świeże warzywa i gotuję, aż uzyskam aromatyczny wywar.


Do tej zupy użyłam tez suszonej wloszczyzny firmy Sys, która testuje od pewnego czasu.
Jak może zauważyliście, nie używam w swojej kuchni sztucznych kostek bulionowych, gotowych mieszanek przyprawowych typu jarzynka, bulionetek ze wzmacniaczami smaku, czy zapachu.
Sama robię domowe kostki bulionowe, przyprawy i mieszanki warzywno-ziolowe.

Jedyny wyjątek zrobiłam dla suszonych warzyw marki Sys. Ich warzywa pochodzą z własnego gospodarstwa położonego na Podkarpaciu. Przetwarzane są w oparciu o stare metody, które nie wymagają stosowania żadnych środków chemicznych. Wszystkie produkty są w 100% naturalne, bez sztucznych ulepszaczy. To po prostu kompozycje suszonych warzyw i gotowe dania z użyciem tychże.
Są zdrową alternatywą dla wszystkich "gorących kubków" i trzyminutowych, chinskich zupek. Sys promuje wspaniałe, polskie kasze i nasze zdrowe, sycące zupy.
Sami popatrzcie, jak to fajnie wygląda - aż chce sie jeść :)



Skladniki:
duzy peczek wloszczyzny
duza galazka lubczyku
peczek koperku
resztki (kosci, skorki, tluszcz) z pieczonego kurczaka
kilka dojrzalych pomidorow bez skorki
1 lyzka przecieru pomidorowego
1 cebula opieczona nad ogniem
3 zabki czosnku
ziele angielskie, liscie laurowe, sol, pieprz, cukier, ziola prowansalskie
pol szklanki mleka
suszona wloszczyzna SyS

Sposób przygotowania:
Do duzego garnka wrzucic resztki z kurczaka, przecier pomidorowy, kilka kuleczek ziela angielskiego i kilka lisci laurowych. Dodac troche soli, zalac zimna woda i gotowac na malym ogniu ok. 1 godziny.
Po tym czasie dodac obrana, umyta i pokrojona wloszczyzne (seler i pietruszke dodac z nacia), cebule dwa pokrojone zabki czosnku, i gotowac kolejna godzine. Po godzinie zupe przecedzic. Pomidory posiekac drobno i dodac do wywaru Wsypac troche cukru i czubata lyzke suszonej wloszczyzny. Wrzucic peczek kopru (kilka galazek odlozyc do przybrania) i lubczyk, zwiazane sznureczkiem oraz posiekany zabek czosnku. Gotowac ok. 30 min dodac mleko i ponownie zagotowac.
Po tym czasie zupe dokladnie zmiksowac i (opcjonalnie) przetrzec przez sitko. Doprawic pieprzem i ziolami prowansalskimi.

Mozna podawac z makaronem lub z grzankami. Pyszna jest takze z chrupiacymi kromkami bruschetty.

Smacznego :)

sobota, 21 lipca 2012

Clafoutis z jabłkami


Clafoutis (czytaj: klafu'ti), to francuski przysmak, z ktorego slynie rejon Limousin. Nie wiem, czy macie jakiekolwiek skojarzenia z Limousin, ale mnie kojarzy sie glownie z krowami :D
Poniewaz jednak niewiele wiem o krowach - napisze wam, czego sie dowiedzialam o clafoutis :)


Klasycznie robi sie je z niedrylowanymi wisniami. Owoce (moga to byc jablka, gruszki, sliwki, truskawki, maliny itp.) uklada sie w zaroodpornym naczyniu, zalewa ciastem podobnym do nalesnikowego i zapieka w piekarniku. W rezultacie otrzymuje sie cos w rodzaju slodkiej (jak bardzo, to zalezy od was) zapiekanki. To takie... ciasto nie ciasto :)
Jest puszyste, mieciutkie, bardzo delikatne i owocowe.
Ja robilam je dwa lub trzy razy, chociaz moglabym czesciej, ale - jak to zwykle u mnie bywa - o  najprostszych przepisach najlatwiej zapominam ;)
Jesli jeszcze go nie znacie, sprobujcie koniecznie. Mnie przekonuje prostota przygotowania.
Jest dobre rowniez na zimno, chociaz gorace oczywiscie najlepsze :)
A. Jeszcze jedno. Zwykle clafoutis jest... nizsze, jednak bylam pewna, ze moich glodomorow takie male cos, tylko rozsierdzi, wiec zrobilam podwojna porcje :)

Mam niestety tylko takie kiepskie zdjecia, robione wiosna, przy slabym swietle, ale - jak to mowia - lepszy rydz, niz nic ;)

Składniki:

150 ml mleka wymieszanego pol na pol ze slodka smietanka
2 duze jajka
1 lyzka roztopionego masła
5 lyzek cukru
5 lyzek maki
skorka otarta z jednej cytryny
2 lyzki kandyzowanej skorki cytrynowej lub pomaranczowej
szczypta soli
ok. pol kilograma jablek
brazowy cukier do posypania

Sposob przygotowania:
Jablka obrac, pokroic w cwiartki, wyciac gniazda nasienne i pokroic w plasterki. Jajka ubic z sola. Pod koniec ubijania dodawac stopniowo cukier, make, roztopione maslo, mleko i skorke cytrynowa (swieza i kandyzowana). Ciasto powinno miec konsystencje odrobine gesciejsza, niz na nalesniki.

Naczynie zaroodporne wysmarowac maslem. Na dno wylac czesc ciasta i wylozyc polowe jablek, zalac ciastem, wylozyc reszte jablek i wylac reszte ciasta. Wierzch posypac brazowym cukrem.
Piec ok. pol godziny w 220oC
Najsmaczniejsze jest prosto z piekarnika, polane kwasna smietana lub jogurtem i posypane cukrem.


Smacznego :)

wtorek, 17 lipca 2012

A może oliwa, zamiast przypraw?


Sezon ogorkowy w pelni, stad na moim blogu pojawiac sie beda juz tylko zaprogramowane wczesniej przepisy "z lamusa". Z tym lamusem, to tak nie do konca, bo mysle, ze dobry przepis zawsze sie obroni, jednak teraz pora na przepisy, ktore juz odlezaly swoje w kolejce do publikacji.
Na pierwszy ogien oliwa przyprawowa. To moje kolo ratunkowe, kiedy musze zrobic cos na szybko i nie bardzo mi sie chce kombinowac z przyprawami. Doskonale sprawdza sie tez, jako marynata do mies, ryb, czy warzyw z grilla. Wystarczy posmarowac co_tam_mamy odrobina aromatycznej oliwy, odstawic na pol godzinki (albo - w wariancie de lux - na cala noc) do lodowki i - mozna grillowac.

Wykonanie takiej oliwy jest niezwykle proste. Mozna do niej nawrzucac, czego dusza zapragnie. Dzisiaj jednak chcialabym sie z wami podzielic moim ostatnim, przypadkowym odkryciem.
A bylo to tak, ze do sloiczka oliwy, ktora zostala mi po suszonych pomidorach, stopniowo dorzucalam rozne rzeczy: a to czosnek, a to troche czerwonego pieprzu, a to galazke tymianku, czy rozmarynu. Kiedy indziej znowu podeschnieta koncowke chilli. A ostatnio pol malego, czerwonego killera ;)  Dobrze go widac na zdjeciu. Prezentuje sie pieknie, jak niewinny, czerwony kwiatuszek. Jednak nie dajcie sie zwiesc pozorom. To jest podstepny zabojca, ktory sparalizowal mi usta na bite 15 minut! A zjadlam zaledwie odrobinke, tyle tylko, zeby sprawdzic "moc". No i sprawdzanie mocy skonczylo sie smarowaniem jezyka kostkami lodu (jogurt zdawal sie wogole nie dzialac...). Ten podstepny zabójca, to habanero, najostrzejsza papryczka rodem z Meksyku.
Niby mówią, żeby sprawdzać ostrość chilli przed dodaniem go do potrawy, jednak ja wam powiem jedno: nie robcie tego w domu ;)

Oczywiscie nie musicie waszej oliwie dawac az takiego dopalania. Ja lubie ostre przyprawy (i potrawy, stad to chilli), tylko czasami trafie na cos, co wypala gałki oczne ;)

Sloiczek z zawartoscia trzeba przechowywac w ciemnej szafce i dobrze byloby potrzasac nim od czasu do czasu.



Smacznego :)

Przepis dodaje do akcji

sobota, 7 lipca 2012

Bułeczki z truskawkami i pyszna, rodzinna historyjka :)


Przepis na ciasto pochodzi od mojej Mamy, ktora dostala go od swojej mamy, a ta z kolei, od swojej niemieckiej sasiadki. Robie z niego nie tylko bułeczki, ale tez ciasta z owocami, bakaliami, muffiny i chałki.
Wiąże się z nim pewna, zabawna historia, która opowiedziala mi Mama, kiedy ktoregos dnia przyjechalam do niej z tymi bułeczkam...


Moi Dzidakowie, rodzice Mamy, zostali podczas wojny wysiedleni na wies. Ich dom zajelo wojsko. W nowym miejscu, ich sasiadami byla niemiecka rodzina - mlody oficer z zona. Niestety nie mieli oni dzieci, wiec nie dziwi fakt, ze bardzo polubili dzieci swoich polskich sasiadow. A szczegolnie do gustu przypadla im pewna przesliczna trzylatka, z dlugimi warkoczami - moja Mama :)
Mala Krysia czesto bawila sie u "Frau" i byla przez nia rozpieszczana i dokarmiana roznymi, niedostepnymi w owych ciezkich czasach, smakolykami.
Krysia szczegolnie lubila wspaniale, drozdzowe ciasta z gruba warstwa kruszonki, ktore piekla sasiadka. A piekla je co tydzien, i to w hurtowych ilosciach. Cale blachy ciasta przechowywala w wielkim kredensie i kiedy mala do niej przychodzila, zawsze dostawala ogromny kawalek swojego przysmaku.

Ktoregos dnia Krysia, jak zwykle, poszla do sasiadki. Poniewaz nie wracala przez kilka godzin, moja Babcia w koncu po nia poszla. Na miejscu okazalo sie, ze mała juz dawno opuscila dom sasiadow i ponoc miala wrocic do domu...
Na rodzine padl blady strach. Zaczely sie poszukiwania. Przeszukano oba domy i cala okolice, a ze niedaleko byly stawy, wszyscy bardzo sie martwili, czy Krysi nic sie nie stalo.

Zdenerwowana sasiadka krecila sie po domu i nie mogla sobie miejsca znalezc. A ze miala w zwyczaju jesc, kiedy byla zdenerwowana, postanowila ukroic sobie kawalek ciasta.
Kiedy, z talerzykiem w jednej, a nozem w drugiej rece, otworzyla przepastny kredens, jej oczom ukazal sie sielankowy obrazek. Mala zguba slodko spala na polce, z buzia na wielkim drozdzowym ciescie, z ktorego wydlubala cala kruszonke :D

Mama powiedziala mi, ze tajemnica tego ciasta, to kilkakrotne wyrastanie - im wiecej razy pozwalamy ciastu wyrosnac, tym lepiej.
Mnie nigdy nie starczylo cierpliwosci na wiecej niz 3 wyrastania :)



Składniki:
1 kg mąki tortowej
10 dag świeżych drożdży 
1/2 litra ciepłego mleka
3 garści cukru
4 jaja
5 dag masła +5 dag margaryny + filizanka oleju
roztrzepane żółtko do posmarowania

Nadzienie:
świeże (zimą mrożone) truskawki
cukier (1/2 łyżeczki na każdą bułeczkę)

Kruszonka:
ok. 100 g masła
pół szklanki cukru
pół szklanki mąki
1-2 łyżeczki esencji waniliowej
Lukier:
białko jajka
cukier puder


Sposób przygotowania:
Drożdże rozrobić z niewielką ilością ciepłego mleka, dodać po łyżce cukru i mąki, i odstawić do wyrośnięcia. Tłuszcz roztopić i przestudzić.
Mąkę wsypać do miski, zalać ciepłym mlekiem, dodać jajka i wyrośnięte drożdże. Wymieszac łyżką. Na koniec stopniowo dodawać roztopiony tłuszcz. Wlewać go po ściankach miski i wyrabiać przez kilka minut rękoma. Ciasto powinno być miękkie i elastyczne. Na koniec uformować z niego kulę i zostawić w przykrytej misce do wyrośnięcia (ok. godziny).
Po tym czasie ciasto "przebić" i ponownie krótko zagnieść, uformować w kulę i odstawić, aż podrośnie. Te czynność powtórzyć jeszcze co najmniej raz. Im więcej razy ciasto będzie wyrastać, tym bułeczki będą delikatniejsze.

W międzyczasie zrobić kruszonkę. Wszystkie składniki zagnieść, rozcierając w palcach, aż powstana grudki; jeśli mieszanka wyjdzie za sucha, można dolać odrobine wody. Odstawić do lodówki, az do momentu użycia.

Przygotować lukier. Białko ucierać dosypując stopniowo cukier puder, aż lukier stanie sie biały. Dosypać tyle cukru, żeby lukier był półpłynny.

Po ostatnim zagnieceniu ciasto uformować w wałek i podzielić go na dowolną ilość części (zwykle wychodzi mi ok. 22-24 bułeczek). Każdą część zagnieść, zrobić z niej kulkę i rozpłaszczyć na grubość ok. pół centymetra (ja to robię na dłoni).
Na środku "placka" polożyć 2-3 truskawki, wsypac pół łyżeczki cukru i starannie zebrać brzegi do środka. Uformować okrągłą lub podłużną bułeczkę i położyć na blasze do pieczenia. Blacha powinna być wyłożona papierem lub matą do pieczenia. Bułeczki układać w sporych odstępach, ponieważ bardzo wyrastają (prawdopodobnie i tak się lekko połączą podczas pieczenia).
Po zrobieniu wszystkich bułeczek odstawic je pod przykryciem do wyrośnięcia (ok. 15 min). Po tym czasie delikatnie posmarowac roztrzepanym żółtkiem i posypać kruszonką. Piec w temp. 220oC ok. 20 min.
Po wystudzeniu polukrować.

Smacznego :)

poniedziałek, 2 lipca 2012

Tajska zupa ze slodkich ziemniaków



Zachcialo mi sie orientalnych smakow, a ze udalo mi sie kupic swieza kolendre, postanowilam zrobic gesta, aromatyczna zupe, inspirowana kuchnia tajska.
W lodowce zalegaly dwa slodkie ziemniaki i reszta zielonej pasty curry. Troche zmartwil mnie brak mleka kokosowego, na szczescie zwykly serek  (President) swietnie je zastapil.
Dodalam tez do tej zupy niewielka ilosc puree z dyni. Jednak zdaje sobie sprawe, ze to nie sezon na dynie, i nie kazdy ma ja w zamrazalniku, wiec ten dodatek smialo mozna pominac.
Zupa ma cudny kolor, az chce sie jesc :)

Skladniki:

1 sredni, slodki ziemniak
2 zwykle ziemniaki
3 czubate łyżki serka homogenizowanego *
1 łyżeczka zielonej pasty curry
1 cebula
1-2 łyżki oleju
1.5 litra wywaru z warzyw (dla jedzących mięso, może być drobiowy)
1 peczek grubo posiekanej kolendry
sol, pół łyżeczki kurkumy
opcjonalnie: puree z dyni

Sposob przygotowania:
Ziemniaki obrać, pokroić w kostkę i ugotować w wywarze. Na oleju podsmażyć pasę curry, dodać cebule, sol, kurkumę i wszystko razem smażyć 2-3 minuty, cały czas mieszając. Dodac wszystko do ziemniakow gotujacych sie w wywarze. Gotowac razem kilka minut, na malym ogniu, pod przykryciem.
Serek wymieszać z niewielką ilością zupy i wlać do garnka. Całość zmiksować. Dodać połowę kolendry i wymieszać. Reszta kolendry posypac zupe przed podaniem.

Smacznego :)

* trzeba sprawdzić, czy serek nie zawiera glutenu; można też użyć 1-2 łyżki serka mascarpone, zwykłą śmietanę, a nawet jogurt, czy mleko kokosowe

piątek, 15 czerwca 2012

Rozmarynowe roladki z zoltym serem, szynka i parmezanem

 
 
Tym razem, jedzenie bez gadania. Smacznego :)

Skladniki:
8 duzych roladek

ok. 1 kg schabu bez kosci
8 plasterkow zoltego sera (u mnie Gouda)
8 nieduzych plasterkow dobrej, wedzonej szynki
posiekany rozmaryn (dowolna ilosc)
posiekany tymianek (dowolna ilosc)
8 lyzeczek tartego parmezanu
2 duze zabki czosnku (rozgniecione lub posiekane)
sol, swiezo zmielony pieprz, slodka, mielona papryka
maka do panierowania
olej do smazenia

Do sosu:
woda, slodka smietanka (u mnie "Łaciata" 12%), posiekany czosnek, rozmaryn i tymianek, sol, pieprz i papryka w proszku


Sposob przygotowania:
Mieso pozbawic blonek i tluszczu. Pokroic na 8 grubych plastrow. Kazdy plaster przeciac w poprzek, na pol, nie docinajac do konca - aby uzyskac wieksza powierzchnie. Rozbic tluczkiem, starajac sie uzyskac, jak najwiekszy plat. Trzeba przy tym uwazac, zeby nie uszkodzic miesa.
Posypac pieprzem, posiekanym rozmarynem, utartym parmezanem i odrobine posolic (solimy niewiele, poniewaz sery i szynka sa juz slone). Na miesie ulozyc szynke, na niej plasterek sera i zwinac w roladke (jak golabki), zakladajac brzegi do srodka.



Spiac wykalaczka, posypac mielona papryka i panierowac w mace.



Strzasnac nadmiar maki i obsmazyc z kazdej strony na oleju, pod koniec dodajac czosnek.
Podlac woda, dodac sol, pieprz i papryke. Przykryc i dusic do miekkosci na malym ogniu (ok. 1 - 1.5 godz.). Kiedy roladki beda miekkie, wyjac je z patelni. Do sosu dodac posiekane ziola i smietanke. Jesli bedzie za rzadki, mozna smietane rozmieszac z lyzeczka maki. Dokladnie wymieszac i zagotowac. Ponownie wlozyc roladki, polac je sosem, wszystko razem gotowac przez chwile. Na talerzu posypac posiekanymi ziolami.

Smacznego :)

niedziela, 10 czerwca 2012

Racuszki z kwiatami dzikiego bzu

Sezon na placki czas zaczac :)

Co roku czekam na te baldachimy slicznych, kremowobialych kwiatuszkow, o zapachu, ktory jednak nie kazdemu odpowiada :) Na szczescie podczas smazenia zapach przestaje przeszkadzac.
W zeszlym roku przegapilam kwitnienie, w tym, juz dwa razy smazylam te racuszki.
Zdaje sobie sprawe, ze troche odwagi trzeba, zeby wlaczyc to, czego nie jemy zazwyczaj, do codziennej kuchni, ale zapewniam was, ze warto...
Dla mnie to jest troche, jak nalog, bo kiedy wybieram sie na spacer, łake traktuje, jak darmowa spizarnie ;) Rozgladam sie za ziolami i roslinami, wypatruje tych, ktore znam i uzywam od dawna, jak np. szczaw, ogorecznik, lebioda, czy wyzej wspomniane kwiaty czarnego bzu.
Ciasto na te racuszki jest mojego pomyslu i czesto je wykorzystuje rowniez do innych "plackowatych" ;) Racuchy rosna puchate i duze, dlatego trzeba je smazyc na sporej ilosci tluszczu i nakladac ciasto, zachowujac spore odstepy.


Placuszki znikaly prosto z patelni, ledwo zdazylam zrobic zdjecia :)


Skladniki:
ok. 350 ml mleka
ok. 150 ml maslanki
2 jajka
maka pszenna typ 550 (tyle, ile zabierze ciasto)
2 lyzeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
olej lub klarowane maslo, do smazenia
kilkanascie kwiatostanow bzu
cukier do posypania

Sposob przygotowania:
Wszystkie skladniki ciasta dokladnie zmiksowac, az do pojawienia sie babelkow powietrza. Powinno miec konsystencje gestego ciasta nalesnikowego. Gotowe ciasto odstawic na kwadrans.
Kwiaty bzu przebrac, jak najdelikatniej, zeby nie strzasnac pylku, ktory jest najbardziej wartosciowy.
Cale kwiatostany dokladnie zanurzac w ciescie i smazyc z obu stron, na duzej (niestety ;)) ilosci tluszczu. Wpadlam na pomysl, zeby po polozeniu ich na patelni poodcinac nozyczkami wystajace, twarde lodyzki, poniewaz i tak zawsze pozostaja twarde.
Mam tez drugi sposob: odcinam nozyczkami same kwiatki, wprost do ciasta, wymieszam i smaze, nakladajac ciasto lyzka na patelnie.

Uwaga: olej nie moze byc zbyt goracy, poniewaz racuszki spala sie, zanim jeszcze dosmaza sie w srodku. Ja podsmazam z obu stron, szybko, w wysokiej temperaturze (zeby ciasto nie nasiaknelo tluszczem), po czym zmniejszam ogien i dosmazam juz powoli, bez pospiechu.
Te racuszki smaza sie dluzej niz te z owocami.

Smacznego :)

niedziela, 3 czerwca 2012

Burgery z fasolą


Same burgery, bez bułki, nie zawierają glutenu

Pomysł zrodził się z potrzeby chwili, dawno temu, kiedy okazało się, że niespodziewanie
muszę ugościć 7 osób, a mam tylko pół kilograma mielonej wieprzowiny. Nie da rady?
A jednak... Zrobiłam szybki przegląd spiżarni i przyszły mi na myśl mielone kotlety z dodatkiem fasoli. Poszłam krok dalej i zrobiłam burgery - o wiele bardziej atrakcyjne niż zwykłe mielone.
I absolutnie nikt nie zauważył, że było w nich coś oprócz mięsa.
Chociaż... być może po kilku godzinach zauważyli ;)

Tym razem sama upiekłam bułeczki do hamburgerów a fasolę do mięsa dodałam z pełną premedytacją.
Chciałam, żeby moje burgery były zdrowsze, chudsze i bardziej bogate w białko. Są naprawdę smaczne i można w nich przemycić nie tylko fasolę, ale i ciecierzycę czy soczewicę. To dla tych, którzy ich nie lubią i zarzekają się, że w życiu nie tkną :)



Skladniki:
1/2 kg dowolnego, mielonego mięsa (tym razem z udźca indyka, ale nadaje się każde)
1 mała puszka, białej fasoli
1 jajko
pół malej, utartej cebulki
2 rozgniecione ząbki czosnku
sol, pieprz, mielona papryka - słodka lub ostra
odrobina oleju do posmarowania patelni

Do podania: ulubione warzywa i bułki do hamburgerów (mogą być kupione w sklepie; nadają się nawet zwykłe kajzerki)

Sposób przygotowania:
Fasole zblendować z jajkiem, czosnkiem i cebula. Dodać mięso i przyprawy (oprócz papryki), i ponownie, krotko wymieszać. Patelnie grillowa posmarować olejem i dobrze rozgrzać.
W międzyczasie uformować burgery (średnica dopasowane do średnicy bułek). Kulki mięsa formować mokrymi dłońmi, w płaskie, okrągłe placki . Układać na silnie rozgrzanej patelni i dodatkowo docisnąć przy pomocy tępej strony noża, odciskając wzór kratki (dzięki temu nie "spuchną" jak mielone kotlety). Posypać z wierzchu mieloną papryką, która nada im rumiany kolor. Szybko obsmażyć z obu stron (z drugiej strony też posypać papryką), żeby mięso od razu się ścięło i wszystkie soki zostały w środku (nie dociskać i nie "dziabać" widelcem, bo będą suche), po czym dosmażyć na mniejszym ogniu.

Smacznego :)

środa, 23 maja 2012

Najlepsze bułki do hamburgerów.


Spójrzcie na to cudeńko 😍


"Mamoooo... obiecałaś!". No obiecalam, obiecalam... wiem. Tylko, kiedy to bylo...? Pewnie parę mięsiecy temu... Cóż, nie ma rady, po prostu trzeba dotrzymać słowa i tyle w temacie 😉
Nie jest to wcale skomplikowane, a jeśli dodatkowo wspomożemy się robotem z tą końcówką co to wygląda, jak ręka kapitana Haka, to sprawa jest banalnie prosta.
Te bułeczki są w s p a n i a ł e. Są lekko słodkie, delikatne, mięciutkie, takie, że te sklepowe rumienią się przy nich ze wstydu.  Z domowymi burgerami stanowią  duet idealny.




Wkrótce podzielę się przepisem na domowe hamburgery



Skladniki bułek do hamburgerów:



250 ml ciepłego mleka 
30 g miękkiego masła
1 roztrzepane jajko 
430 g mąki pszennej (najlepiej tortowej)
50 g cukru
1 niepełna łyżeczka soli (8-10 g)
7 g drożdży instant


1 żółtko + 1 łyżka mleka - do posmarowania bułek przed pieczeniem
sezam (czarny sezam, mak, czarnuszka) do posypania z wierzchu.

Jak zrobić najlepsze bułki do hamburgerów?

Do miski przesiać mąkę (nie jest to konieczne, ale warto, bo przesiewanie napowietrza mąkę, a drożdże lubią "oddychać"). Dodać resztę składników i wymieszać wszystko widelcem, aż się wstępnie połączą (w przypadku blendera sprawa jest prosta: wrzucić wszystko do misy i włączyć urządzenie ).
Ciasto przełożyć na oprószony mąką blat (będzie kleiste i dość rzadkie) i dokladnie zagnieść. 

To zagniatanie trochę potrwa, bo żeby bułki były puszyste, trzeba uwolnić gluten z mąki, czyli to coś, co odpowiada między innymi za elastyczność i wyrastanie ciasta. 
Po czym poznać, że już wystarczy tego wyrabiania? Po tym, że ciasto stanie się przyjemnie gładkie i elastyczne, wręcz jedwabiste (na początku wyrabiania będzie chropowate, będzie widać takie jakby "włókna", i będzie się rozrywać podczas rozciągania). 

Wyrabianie powinno trwać minimum 8 - 10 minut jeśli używacie robota (ręcznie zajmie to kilkanaście minut) - to bardzo ważne. Nawet jeśli wydaje wam się, że wystarczy krótko zagnieść, to wyrabiajcie dalej.
Bułki odwdzięczą się wam sprężystością i nie będą się kruszyć.

Dajcie mu szansę i nie dosypujcie od razu mąki, kiedy uznacie, że jest zbyt kleiste. TAK MA BYĆ. 
W miarę wyrabiania zacznie odstawać (odklejać się) od ręki (to wyrabiane w robocie "zbije się" w gładką, elastyczną kulę). Będzie widać, że wszystkie składniki dobrze się połączyły (mówiłam wam, że uwielbiam drożdżowe ciasto? 😎). Może się jednak zdarzyć, że będzie zbyt kleiste i nie będzie chciało współpracować. Wtedy d e l i k a t n i e podsypcie je mąką i spróbujcie ponownie zagnieść.

Z wyrobionego ciasta trzeba uformować kulę, włożyć do miski, przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce (np. na lodówkę lub w okolice grzejnika zimą), aż ciasto podwoi swoją objętość (ok. 45 - 60 min w zależności od temperatury).

Po tym czasie trzeba je ponownie zagnieść, podzielić 6 części i uformować kulki. 
Jak? Ano tak, że kawałek ciasta lekko rozpłaszczyć rozciągając i zrobić z niego coś na kształt spadochronu, zbierajac ciasto pod spodem i sklejając. Wierzch powinien być gładki, to jest najważniejsze, a ten nieforemny węzeł, który powstanie pod spodem i tak zniknie w czasie pieczenia. 
A nawet jeśli bułki wyjdą trochę nieidealne, to na smaku przez to nie stracą.
Bułeczki ułożyć w sporych odstępach na blasze wyłożonej dobrym papierem do pieczenia, lub sylikonową matą, jeśli taką posiadacie, i odstawić na 15 min w ciepłe miejsce, delikatnie przykrywając czymś lekkim, co nie utrudni wyrastania (np. folią, albo druga, odwrócona blachą). 
Wstawić do nagrzanego do 200oC piekarnika i piec ok 12 minut, góra-dół, bez termoobiegu.
Po upieczeniu wyjąć z piekarnika i ostudzić przed rozkrojeniem.


Smacznego bardzo :)

*Edytowany 27.08.2020




Przepis pochodzi z bloga Just My Delicious 

sobota, 19 maja 2012

Zupa koperkowo-serowa z cytrynową skórką


Ta zupa to dzielo przypadku, ale smakuje niebiansko :)



Skladniki:
ok. 2 litry wywaru z warzyw lub rosolu z kurczaka
1/2 litra mleka
1 gotowana marchewka
ok. 1 szklanki drobnego, ugotowanego makaronu (gwiazdki, ryzowy)
1 duzy serek topiony smietankowy (Hochland, 100g)
garsc tartego parmezanu
duzy peczek kopru, caly, razem z łodyzkami
skorka otarta z jednej, duzej cytryny
sok z cytryny, sol, pieprz do smaku

Sposób przygotowania:
Rosol zagotowac, dodac posiekane łodyzki kopru, pokruszony serek topiony i parmezan. Mieszac trzepaczka, az oba sery sie rozpuszcza. Dodac mleko, pokrojona marchewke i skorke cytrynowa. Zagotowac, dodac reszte posiekanego koperku i ugotowany makaron, a nastepnie wylaczyc gaz. Doprawic swiezo zmielonym pieprzem, sokiem z cytryny i - jesli potrzeba - dosolic.

Smacznego :)

niedziela, 6 maja 2012

Chłodnik ukrainski


Wymyslilam sobie taki chłodnik, kiedy termometr pokazał 31oC.
Nazwalam go "ukraińskim", bo w zasadzie, to przerobiony i ostudzony barszcz.



Kiedy z nieba leje się żar, ostatnią rzeczą na jaką ma się ochotę, pod warunkiem, że w ogóle ma się na coś ochotę,  jest gorąca zupa. Dlatego musiałam coś wymyslić.


Ostudzilam więc barszczyk, a nawet wiecej, wstawilam garnek z zimną zupą do lodowki i porządnie schłodzilam. A później jeszcze potraktowałam lodowatą maslanką :)
Kolor wyszedł przepiękny, a jeszcze ten smak, zapach i - najważniejsze - efekt chlodzacy.

Żyć nie umierać :)

Barszczyk za kratkami ;)
Skladniki:

ok. 2l wody, wywaru z warzyw albo rosołu z kurczaka
1 średni burak czerwony
kilka łyżek soku z buraczkow*
1 duży ziemniak
1 marchewka
1 pietruszka
kawałek selera
pół papryki (kolor obojetny)
średni ogorek
2 średnie pomidory
puszka bialej fasoli razem z zalewą
litr maślanki
po garści posiekanego koperku i szczypiorku
sól, pieprz, trochę cukru lub innego słodzidła (np. stewii)

Sposob przygotowania:
Warzywa korzeniowe obrac i pokroić dosc drobno. Ugotowac w wodzie lub bulionie, pod koniec gotowania dodac pokrojona w kostke papryke i fasolke razem z zalewa. Doprawic sola, pieprzem i cukrem. Ogorka obrac i pokroic w cwiercplasterki. Pomidory sparzyc, obrac ze skorki i pokroic w kostke. Dodac do zupy, wylaczyc gaz. Zupe wystudzic. Do letniej zupy dodac maslanke, posiekany koperek i szczypiorek oraz sok z burakow*

Smacznego :)

* doskonaly do przyprawiania tego chlodnika jest sok, ktory zawsze zostaje po zrobieniu surowki z buraczkow, albo - jeszcze lepiej - z buraczkow marynowanych, poniewaz jest slodko-kwasny.
Najbardziej polecam BURACZANY ZAKWAS, ale wiadomo, ze nie zawsze jest pod reka.
Polecam :)




czwartek, 3 maja 2012

Chleb razowy, pszenno-żytni na zakwasie

jestem zakochana w tej makowej kołderce :)

mak na chlebie, to jeden z wdzieczniejszych obiektow do fotografowania

Znalazlam ten przepis na stronie Lesny zakątek. Kiedy go przeczytalam, to pomyslalam, ze chyba bedzie z nim troche zabawy (zwlaszcza, ze zamierzalam upiec go na zakwaszonym ciescie, bo akurat przygotowalam sobie takie poprzedniego dnia). Ale, jak wszystkie nowosci, tak i ta, dala sie szybko oswoic. Podczas pieczenia okazalo sie, ze przepis wcale nie jest skomplikowany.

Naprawde warto upiec ten chleb, jest bardzo smaczny i od dzisiaj stoi mocno na samym szczycie mojej listy najlepszych chlebow.
Jesli spojrzycie na skladniki, zauwazycie, ze jest w stu procentach pelnoziarnisty. Zakwaszone ciasto dodaje mu odrobine kwaskowatego smaku, jednak nie jest tak wyraznie kwasny, jak inne zakwasowce, ktore pieklam do tej pory (np. Tatterowiec).

od spodu tez jestem przystojny ;)

W skladzie mojego chleba jest tylko i wylacznie pełna maka, typu 2000, i przyznam, ze troche sie balam, czy zamiast wyrosnietego chlebka nie otrzymam regularnego gniota ;) Na szczescie niepotrzebnie.
Smialo moge powiedziec, ze ten chleb jest moim najlepszym chlebowym odkryciem ostatnich czasow.
Moj mlodszy synus (najwiekszy - poza mna- milosnik razowego pieczywa), przyszedl do mnie, z pierwsza kromka swiezego chleba "przylepiona" do nosa, i powiedzial: mamus, to po prostu po-e-zja :)

Ja jadlam go dopiero dzisiaj (ehhh, dietka...) ale zgadzam sie z moim dzieckiem. Kromka tego chleba maznietego maslem, z serkiem, pomidorem i szczypiorkiem, to takie male niebo :)




Składniki:
200g zakwasu aktywnego, dokarmionego dzień wcześniej

200g mąki pszennej razowej typ 1850* 
200g mąki żytniej razowej typ 2000*
300g wody letniej + sól morska do smaku*



Sposób przygotowania:

Wszystkie składniki oznaczone gwiazdka mieszamy aż powstanie ciasto.

Odkładamy 250g tego ciasta, dodajemy do niego zakwas, mieszamy, miskę owijamy folią i odstawiamy w ciepłe miejsce na 3.5 godz. Pozostałe ciasto również przykrywamy i pozostawiamy na taki sam czas w ciepłym miejscu.


Po tym czasie obydwa ciasta mieszamy, dodając trochę wody (ok.100g). Smarujemy blaszkę olejem lub smalcem, posypujemy mąką (ja wysypałam ziarenkami słonecznika), i przy pomocy łyżki przekładamy ciasto, wyrównujemy i posypujemy wierzch ziarnami słonecznika. Spryskujemy wodą, wkładamy do reklamówki, zawiązujemy i czekamy, aż chleb wyrośnie.


Włączamy piekarnik na termoobieg*, wkładamy ciasto z blaszką do zimnego piekarnika i podgrzewamy do 230oC. Później zmniejszamy temperaturę do 200oC i pieczemy dalej - w sumie 60 min. 
Jeśli zacznie się za bardzo przypiekać, przykrywamy wierzch chleba papierem do pieczenia.
Po wyznaczonym czasie wyłączamy piekarnik i pozostawiamy chlebek jeszcze na 10 min. 

* ja piekłam bez termoobiegu, w 230oC, ok. 50 min. W ciągu tego czasu - na początku pieczenia - dwukrotnie spryskałam woda ścianki piekarnika i wierzch chleba.

Smacznego :)

piątek, 20 kwietnia 2012

Dietetyczne nalesniki, faszerowane miesem i warzywami.


Dzisiaj odchudzona wersja faszerowanych nalesnikow/krokietow:  nalesniki z razowej maki z niskokalorycznym farszem z gotowanego kurczaka i warzyw. Bez panierki, ale bardzo "urodziwe", bo oproszone papryka i podsmazone na odrobinie klarowanego masla :)
Nie podje dokladnego przepisu na ciasto - zwykle robi sie je na oko. Kazda maka inaczej chlonie wode, a kazde jajko ma inna wielkosc, wiec ciezko okreslic ile czego trzeba dodac.
Ale gdyby ktos byl bardzo drobiazgowy, wystarczy znalezc jakikolwiek przepis na nalesniki, ustalic proporcje maki do mleka i dopasowac do skladnikow, ktore podalam.

Doskonale pasuja do czewonego barszczu, ale mozna tez zaryzykowac i poeksperymentowac. Ja podalam je z surowka i SOSEM ROZMARYNOWYM. Mozecie mi wierzyc lub nie, ale bylo pycha!


Skladniki:
Ciasto:
mleko wymieszane z woda gazowana 1:1
1 czesc maki chlebowej
1 czesc maki pszennej
1 czesc maki sojowej i pszennej razowej 1:1
1 duze jajko
szczypta soli
Farsz:
gotowane mieso i warzywa z rosolu (u mnie kurczak bez skory) 1:1
1 jajko
sol, pieprz, ziola prowansalskie

Dodatkowo olej lub klarowane maslo ghee, do podsmazenia gotowych krokietow, i slodka, suszona papryka.

Sposob wykonania:
Warzywa i mieso zmiksowac, dodac jajko, doprawic sola i pieprzem i dokladnie wymieszac. Odstawic do lodowki na czas smazenia nalesnikow. Mozna tez farsz przygotowac dzien wczesniej.
Skladniki ciasta dokladnie zmiksowac. Na patelni teflonowej (moja ma srednice ok. 20 cm) smazyc cienkie nalesniki.



Na kazdy nalesnik nalozyc czubata lyzke farszu i rozsmarowac (farszu nie powinno byc duzo, zeby nalesniki nie popekaly podczas skladania).


Zwinac, skladajac najpierw czesc od siebie (ok. 1/4), pozniej prawy i lewy bok, tak zeby lekko na siebie nachodzily (na ok. 2-3 cm), a nastepnie znow od siebie, na dwa razy. Staramy sie, zeby krokiecik przypominal raczej paczuszke, niz rulonik, poniewaz latwiej go podsmazyc.

Kiedy wszystkie nalesniki sa juz zwiniete, posypujemy je sproszkowana papryka.
Na patelni rozgrzewamy ghee i podsmazamy krokiety z obu stron, na niezbyt duzym ogniu (trzeba pamietac, ze musi to troche potrwac, poniewaz w farszu jest surowe jajko) i leko splaszczając łopatka.

Na talerzu polewamy SOSEM ROZMARYNOWYM i dekorujemy galazka rozmarynu.
Smacznego :)))