Kiedy zakładałam tego bloga, chciałam dzielić się z Wami jedzeniem nie tylko smacznym, ale i zdrowym. Chciałam publikować ciekawe przepisy - z całego świata, inspirowane moimi podróżami - ale też moje własne, które powstają non stop, jak grzyby po deszczu :)
Nie ukrywam, że mam też dużą słabość do potraw regionalnych i tzw. "babcinych". Moim konikiem jest zdrowe odżywianie, więc staram się modyfikować przepisy tak, żeby było zdrowo, oczywiście nie zapominając o smaku :)
Moja dzisiejsza propozycja, to potrawa z Metody Montignac.
Jeśli ktoś wzdraga się przed słowem DIETA, to od razu uprzedzam, że niepotrzebnie. Te kotleciki są genialne! Nigdy wcześniej ich nie robiłam i jestem zaskoczona, jakie są pyszne.
Miałam mnóstwo obaw, kiedy je robiłam. Zastanawiałam się np. czy smak orzechów nie zdominuje smaku pozostałych składników (nie miałam ochoty na orzechowe kotlety :)
Bałam się też, że będą się rozpadać podczas smażenia.
Na szczęście kotleciki są takie, jak trzeba :)
Składniki:
400 g mielonego mięsa z drobiu (u mnie, pierś z kurczaka)
150 g pieczarek lub innych grzybów (dodałam mieszane grzyby leśne, z mrożonki)
50 g zmielonych orzechów lub migdałów (u mnie łuskane, laskowe orzechy)
2 jajka
biała część małego pora
2 łyżki oliwy z oliwek lub łyżka masła
sól, pieprz, gałka muszkatołowa
olej do smażenia
mój dodatek: tłusty, gęsty jogurt grecki lub bałkański
Do panierowania:
50 g kruszonych migdałów
Propozycja podania: z mieszanką sałat z sosem winegret (lub innym sosem), lub z dowolną surówka z majonezem. A dla niedietujących dodatkowo ryż lub kasza
Sposób przygotowania:
Podgrzać na patelni 2 łyżki oliwy lub łyżkę masła i podsmażyć na dużym ogniu rozdrobnione grzyby, aby odparować sok. Pod koniec dodać pokrojony drobno por i kilka minut smażyć razem, cały czas mieszając (nie rumienić!). Ostudzić.
Wymieszać mięso z jajkami, grzybami z porem, orzechami i z przyprawami.
Zwilżonymi wodą dłońmi uformować kotlety (takie, jak tradycyjne mielone). Z tej ilości powinno wyjść 10 szt. Panierować je w orzechach lub płatkach migdałowych, ułożyć na talerzu/tacy i wstawić do lodówki na co najmniej pół godziny. Wkładać na dobrze rozgrzany tłuszcz i bardzo szybko obsmażyć z obu stron. Zmniejszyć płomień i dosmażyć na średnim ogniu (ok. 10 min), aż się zezłocą.
- na każdym kotleciku, przed podaniem, położyłam dużą łyżkę jogurtu bałkańskiego, co niewiarygodnie poprawiło smak - polecam.
- nie zaszkodziło by dodanie do masy jakichś świeżych ziół - trochę mi ich brakowało
- schłodzenie kotletów przed usmażeniem jest w tym przypadku obowiązkowe. Dzięki temu panierka dobrze połączy się z kotletami i nie będzie się przypalać, a same kotlety nie będą się rozpadały.
- orzechy: zmiksowałam je w blenderze uzyskując drobną "kaszkę". Jest lepsza do panierowania, ponieważ mniej się przypala podczas smażenia, niż orzechy zmielone "na mąkę".
- jeśli panierujesz w płatkach migdałowych musisz bardzo uważać podczas smażenia, ponieważ bardzo łatwo je przypalić - nie spuszczaj patelni z oczu.
Małgosiu, aż mi ślinka pociekła! wprosiłabym się na te kotleciki, oj wprosiłabym się :) Czy został chociaż jeden który mogłabym porwać i spałaszować?
OdpowiedzUsuńOj tak, nawet dwa :) Własną piersią osłoniłam :D
OdpowiedzUsuńNa zimno, do kanapek będą rewelacyjne.
A jednego moge ci rzucić :)
Ale to apetycznie wyglada :D
OdpowiedzUsuńWyglądają doskonale! Aż mi ślinka poleciała...:)
OdpowiedzUsuńmuszę cosik więcej o Twojej diecie poczytać bo nigdy się nie zagłębiałam w jej zasady. a kotleciki...oj mój Połówek porwałby wszystko;)
OdpowiedzUsuńbuziaki
Malwinko, na pewno by mu smakowały, bo sa rewelacyjne. Nie wiem, czy z pieczarkami to bylo by to samo, ale z lesnymi grzybami - pycha!
OdpowiedzUsuń