Polecam wam gorąco i jedno i drugie, bo nie trzeba się przy nich napracować, a smakują tak, jakby się włożyło mnóstwo pracy w ich przygotowanie.
Puree ziemniaczane z kapustą trzeba dobrze schłodzić, więc najlepiej wstawić na noc do lodówki.
Po tym czasie formujemy z masy niezbyt duże (ok. 6 cm średnicy) placuszki, o grubości ok.1.5 cm.
Panierujemy je w mące pszennej i smażymy na złoto na oleju.
Moje uwagi:
- Placuszki są bardzo delikatne, dlatego lepiej robić mniejsze i "wyższe".
- Przy smażeniu, zwłaszcza przy odwracaniu, trzeba uważać, bo lubią się rozpadać - ale nie zrażajcie się - naprawdę cały ich urok w tej delikatności :)
- Tłuszczu na patelni powinno być sporo. Polecam najpierw szybko obsmażyć placuszki na silnym ogniu, a później zmniejszyć płomień i dopiero wtedy dosmażyć.
- Ponieważ placki panieruje się w mące, która - jak wiadomo - łatwo się przypala, proponuję, po usmażeniu każdej porcji, wymienić olej i przecierać patelnię papierowymi ręcznikami.
- Żeby placki były bardziej rumiane, do oleju można dodać trochę margaryny, tyle że wtedy to już na bank trzeba wymieniać olej :D
takich placuszków to jeszcze nie kosztowałam
OdpowiedzUsuńu mnie to też była premiera :) ale są naprawdę pycha!
OdpowiedzUsuń